Bella była gotowa. Związała włosy
(nie umiem opisywać fryzur, więc powiem, że wyglądała jak pod koniec księcia półkrwi, czyli kok z rozpuszczonymi włosami. dop. Aut.)
I spakowała rzeczy potrzebne do wyprawy, czyli nieodłączny sztylet, 7000 galeonów (203 000 złote), zapasowe, mugolskie ubrania i podręczną apteczkę. Nie zapomniała również o szczoteczce do zębów (ostatnimi czasy bardzo dbała o higienę osobistą).
-Gdzie by cię tu znaleźć Potter... wiem! On chyba mieszka z tymi ochydnymi mugolami. Tak, Czarny Pan opowiadał mi to wiele razy.-mówiła do siebie. Postanowiła, że najpierw odwiedzi Dursleyów, mieszkających przy ulicy Privet Drive 4. Gdy dotarła na miejsce, przebrała się za pomocą czarów w mugolski strój, obiecała sobie, że będzie miła dla rodziny Pottera i postara się ich nie pozabijać. Zadzwoniła do drzwi. Po chwili otworzyła jej Petunia Dursley, ciotka Harry'ego.
-Witam panią, Nazywam się Bellatrix Black, jestem krewną ojca chrestnego Harry'ego Pottera.
-Witam, to raczej nietypowe odwiedziny. Zapraszam do środka, napije się pani herbatki?- Spytała Petunia eleganckim tonem. Belli mówiono, że raczej nie lubi czarodziejów. Może nie zauważyła, że jest czarownicą?
- Tak, poproszę.- to mówiąc Bellatrix usiadła na paskudnej, szarej kanapie w różowe kwiatki.
-Co panią do nas sprowadza w poniedziałek?
-Och, tylko szukałam Harry'ego Pottera, podobno u państwa mieszka.
-Na szczęście, tego bachora nie ma już u nas. Poszedł rok temu. Pani jest zapewne czarownicą, jak moja dziwna siostra?
- Tak, jestem czarownicą. Mówiła pani, że Pottera nie ma w domu? Wie pani może gdzie mogę go znaleźć?
-Zapewne szuka teraz przygód ze swoimi porąbanymi przyjaciółmi.
-Dziękuję pani za herbatę, mam już, czego mi potrzeba. Życzę miłego dnia.-Mówiąc to wyszła z domu- Co za kobieta! Dlatego nie lubię mugoli. "jesteś czarownicą? To nie będę z tobą rozmawiać"- myślała, deportując się pod Grimmauld Place. Dostrzegła tam idącego Artura Weasley'a, pogwizdującego na swojej warcie.
-Petrificus Totalus- szepnęła, zamrażając Weasley'a. Szybko podbiegła do leżącego na bruku rudzielca i podniosła go.
-No, ta ruda beczka Molly nieźle go utuczyła. Chcę zobaczyć jego minę, gdy dostrzeże mnie, i to żywą!- sarknęła Bellatrix, deportując się do piwnicy w Lestrange Manor.
-Aguamenti-mruknęła. Po przebudzeniu wodą Artur bełkotał coś o gumowych kaczkach i samochodach.
-Pobudka, rudy.
-Molly?
-Nie, stary cepie. Bellatrix Black wita cię w piwnicy.-cicho, lecz mrocznie się zaśmiała.- Powiem bez ogródek: grzecznie opowiesz mi, gdzie znajduje się Harry Potter. W przeciwnym wypadku będę cię torturować aż do twojej śmierci, nędzny zdrajco krwi. To jak? Powiesz grzecznie?
-Nigdy w życiu. Nie powiem ci niczego, ty wredna jędzo!-ryknął Artur. Podczas, gdy wykrzykiwał przekleństwa w stronę Bellatrix, ta szepnęła:
-Nie, to nie. Jestem zmuszona podać ci veritaserum*.-mówiąc to, kobieta wlała na siłę zawartość fiolki do ust mężczyzny. Ten wzdrygnął się.
-Powtórzę jeszcze raz. GDZIE JEST HARRY POTTER?!
- Jest w Berlinie. Szuka tam składników do rytułału odrodzenia Syriusza Blacka.
-Taką odpowiedź chciałam usłyszeć. Obliviate.- burknęła kobieta, pozbawiając mężczyzny wspomnień o przesłuchaniu. Deportowała się z rudzielcem spowrotem pod Grimmauld Place 12 i wyruszyła do Berlina.*eliksir, dzięki któremu mówisz jedynie prawdę
rozdział według mnie nie jest najlepszej jakości, ale postaram się, aby następne wyszły odrobinkę lepiej.
-Kostas
CZYTASZ
Tylko martwi widzieli koniec wojny- Bellatrix Black i Harry Potter
FanfictieCzłowiek, który żył tysiąc lat temu, powstał ze zmarłych, siejąc chaos i zniszczenie. Harry Potter znowu musi ratować świat, żeby przetrwało dziedzictwo czarodziejów. Czy uda mu się pokonać kogoś o wiele potężniejszego od Voldemorta? W tym czasie Be...