Rozdział 17.

145 7 1
                                    

Sowa wleciała przez okno Skrzydła Szpitalnego prosto na kolana Belli. Pogłaskała ją, wzięła liścik i kazała odlecieć.

Malfoy Manor, 23.04.2001

Najdroższa Bello, dziś Salazar zwołał ostateczną naradę w związku z atakiem na Hogwart. Będą na ciebie polować najbardziej przebiegli ze wszystkich Ślizgonów, czyli Lucjusz, Rudolf, którego śmierć była sfingowana, no i oczywiście do grona łowców twojej głowy zalicza się żądny mordu Dołohow. Strzeż się, siostro. Mam nadzieję, że znajdziesz miejsce, w którym będziesz mogła się ukryć.
Twoja kochana i zawsze oddana siostra.
Narcyza Malfoy.

Post scriptum:
Słyszałam o Imperiusie i też mam zamiar przejść na jasną stronę.

Bellatrix uśmiechnęła się szeroko na decyzję Narcyzy. Przeczytała drugi raz list i -aby nikt go nie pochwycił- podpaliła go zaklęciem Incendio.
-Dołohow chce zemsty? Niech ją sobie weźmie. Obetnę mu drugą rękę, jeśli zajdzie taka potrzeba.- uśmiechnęła się diabolicznie i pomimo dalej owiniętych bandażami ran deportowała się do Malfoy Manor. Cicho podeszła do dębowych drzwi pokoju Narcyzy i równie cicho zapukała.
-Bello? To ty! Szybko, wchodź, zanim ktoś cię zobaczy.- mruknęła, zapraszając ją do pokoju gestem ręki.
-Co się stało przez tak długi czas? Gdzie się ukrywałaś przez ponad rok?- dopytywała Cyzia.
-No więc, po tym jak ten szczur Salazar mnie zmasakrował, deportowałam się na jakąś ulicę, chyba Pokątną. Straciłam przytomność i okazało się, że Harry Potter, Ron Weasley oraz Hermiona Granger znaleźli mnie, cytuję: "ledwo żywą, w kałuży krwi, miała liczne rany cięte, a na szyji ślady duszenia, oparzeń i zadrapania". Okazało się, że zawlekli mnie do Grimmauld Place 12, domu rodzinnego tego animaga, Syriusza Blacka. Okazało się, że to siedziba Zakonu Feniksa. Jak wyleczyli mi rany, okazało się, iż miałam jakąś klątwę, zafundowaną przez Salazara. Nie mogli mnie do końca wyleczyć, tryskała ze mnie posoka, no wiesz, normalny dzień u Blacków. W każdym razie Potter, Weasley i Granger znaleźli zaklęcie łamania klątw w mojej starej książce, którą zgubiłam w domu Walburgi i Oriona jak miałam osiem lat. Teraz jestem "wyczyszczona " z klątwy. Za namowami Luny Lovegood i reszty pewnej organizacji dzieciaków, które chcą iść na bój z Salazarem, zgodziłam się uczyć ich podstaw walki bronią białą, na marginesie, są w tym beznadziejni, chyba tylko garstka osób umie wykonać cięcie na odlew. Uczę ich też podstawowej magii bezróżdżkowej i niewerbalnej. Któregoś dnia ten idiota Longbottom, który nadal uważa, że to ja torturowałam ich rodziców, pod s zedł do mnie z różdżką. Próbowałam się bronić, jednak on był szybszy i użył niewerbalnego Expelliarmusa.
-Ha, mistrzyni pojedynków, najlepsza oklumentka w dziejach tego stulecia, ta która zna tyle zaklęć ile Merlin... pokonana przez dzieciaka.- sarkastycznie podsumowała Narcyza.
-Ach, cicho siedź Cyziu. Kontynuując, ten bachor do mnie podbiegł, używając zaklęcia, które zmienia różdżkę w rozpalony drut i mnie dźgnął! Dźgał mnie między żebrami, kręcił ostrzem we wnętrznościach.- obie kobiety się wzdrygnęły.- no i w końcu Potter przyszedł przez czysty przypadek i "zdrętwotował" Longbottoma. Byłam w Skrzydle Szpitalnym Hogwartu, kedy przyleciał do mnie list. Od razu deportowałam się do ciebie.
-Mój mąż na ciebie poluje, Bello. Lepiej  już stąd idź.- mruknęła Narcyza, która powoli otwierała już drzwi.
-Zaczekaj!- Bellatrix złapała ją za ramię.- Chodź ze mną.- blondwłosa tylko spojrzała na nią smutno.- nawet mi tu nie wyskakuj z takimi minami!- warknęła Bella. Siostry Black były zupełnie inne. Bellatrix miała czarne loki i oczy, ostre rysy twarzy oraz była najwyższa, miała również dość gwałtowny temperament. Andromeda, druga, zapomniana przez ród Blacków. Jej rysy były łagodniejsze od Belli, a włosy i oczy były kasztanowe, miała spokojny charakter. Narcyza natomiast była dość niskiego wzrostu, miała blond włosy i bardzo delikatną twarz.- Cyziu, złap mnie za rękę. Narcyza złapała lewe przedramię Bellatrix, czyli tam, gdzie miał być Mroczny Znak. Gdy wyrzekła się Śmierciożerstwa po teście na Imperiusa, na jej ręce tatuaż zniknął.
Teraz została jej tylko najgorsza pamiątka na szyji, czyli Azkabański numer seryjny:

Teraz została jej tylko najgorsza pamiątka na szyji, czyli Azkabański numer seryjny:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tylko martwi widzieli koniec wojny- Bellatrix Black i Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz