<Pov. Harry>
Ona płakała. Pierwszy raz widziałem jak Bellatrix Black płakała. To było szczere, gorzkie łkanie. Wszyscy patrzyli jak Narcyza unosi się w górę pod wpływem zaklęcia. Nie miałem obserwować biernie, jak Narcyza powoli umiera, a Bella popada w depresję. Szybko wyciągnąłem różdżkę z szaty i w akcie furii rzuciłem na Lucjusza jakiegoś oszałamiacza. Głowa rodu Malfoyów wyleciała w powietrze i upadła z hukiem na błonia. Po chwili rozgorzała potyczka między zwolennikami Slytherina, a przedstawicielami jasnej strony. Bella szybko wzięła nieprzytomną Narcyzę i przewiesiła jej ramię przez swój kark. Zrobiłem to samo z drugą ręką blondwłosej.
-Wykazałeś się odwagą, której mi ostatnimi czasy brakuje. Dziękuję, Potter.- powiedziała Bellatrix, przerywając wyraźnie przytłaczającą ciszę.
-Nie ma sprawy, Bello.- mruknąłem w odpowiedzi.
-To moja wina! Gdybym nie próbowała przeciągnąć Cyzi na naszą stronę, nic by się nie stało!
-To wcale nieprawda. Przecież ona sama chciała przejść na dobrą stronę.- pocieszałem ją, kiedy już byli w drodze do Skrzydła Szpitalnego. Nagle coś wybuchło i pojawił się Lucjusz oraz ten idiotyczny Dołohow.
- TY SZUJO! JAK SMIALAS MY ODCOC REKE!- ryknął Antonin, który momentalnie wyciągnął różdżkę.
-Wybacz, ale nie zrozumiałam twoich ruskich bredni.- odparła ze spokojem Bellatrix i również wyjęła różdżkę zza pokrowca. Szybko przetransmutowała magiczne drewienko w kukri (obraz na końcu rozdziału), uśmiechnęła się sadystycznie i powiedziała:
-Wiesz, co to jest? Jak chcesz, to mogę ci uciąć drugą rękę. Albo nie, proponuję DEKAPITACJĘ.- spojrzała na mnie, a ja ochoczo kiwałem głową.
<Pov. Bellatrix>
Wyglądało na to, że nieźle zastraszyłam tego debilowatego dupka. Cały się dygotał i po krótkiej wymianie zdań z blond-gogusiem Malfoyem, też przetransmutował swoją różdżkę w miecz.
-Jak chces mi odebac reke lub glowe, bedzies musiala ze mna walczyc.- powiedział Dołohow, unosząc dumnie głowę.
-Ojej, jaki heroiczny. Szkoda tylko, że tępy jak dzida.- sarknęłam w odpowiedzi, a mężczyzna rzucił się na mnie z mieczem. Wszystko było jakby w zwolnionym tempie- on zamachnął się mieczem w miejscu, gdzie chwilę wcześniej była moja twarz. Wykonałam krótki przewrót i cięłam go w łydkę. Zawył z bólu, gdy zobaczył krew, skapającą z jego nogi, obrócił się i uderzył mnie rękojeścią miecza. Zatoczyłam się i upadłam. Wytarłam już złamany nos z krwi, a on z powrotem zaatakował. Odbiłam jego klingę i wykonałam ten sam ruch, co podczas walki z Hermioną, czyli obróciłam się i pchnęłam go pod wyciągnięte ramię. Klinga przebiła Dołohowa. On upadł na kolana, mówiąc:
- Zemszczę się w piekle.- życie wypłynęło z Antonina Dołohowa, a pojedynkujący się Harry i Malfoy zamarli na widok śmierci Bułgara. Wykorzystałam to i kopnęłam Lucjusza w klatkę piersiową, który upadł i stoczył się po schodach jak jakaś beczka.
- Eee, no to chodźmy już do tej Pomfrey. Zrobiło się niezręcznie, prawda?
CZYTASZ
Tylko martwi widzieli koniec wojny- Bellatrix Black i Harry Potter
FanfictionCzłowiek, który żył tysiąc lat temu, powstał ze zmarłych, siejąc chaos i zniszczenie. Harry Potter znowu musi ratować świat, żeby przetrwało dziedzictwo czarodziejów. Czy uda mu się pokonać kogoś o wiele potężniejszego od Voldemorta? W tym czasie Be...