Ślizgoni zawlekli pobitą Bellatrix pod główną salę w Malfoy Manor.
-Przyprowadźcie ją do mnie.- usłyszeli głęboki głos Salazara Slytherina.
-Czy uratowałaś Harry'ego Pottera, Hermionę Granger oraz Rona Weasley, gdy byłem tak blisko zwycięstwo?
-Tak, ty obślizgły gadzie- pomimo swej przegranej pozycji, Bella naśmiewała się z Salazara, co tylko wzmogło jego gniew.
-Czy wiesz, że właśnie przyczyniłaś się do mojej kolejnej klęski i pozbawiłaś ręki Antonina Dołohowa?
-Owszem.- kobieta nie próbowała się jakkolwiek bronić.
-Więc dziś nie będę łaskawy. Przyprowadzcie dementora.-syknął tonem zimnym jak lód, a Bella, po latach w Azkabanie, bardzo przestraszyła się jego słów.
-Nie! Nie, panie błagam, to się nie powtórzy, przysięgam... tylko nie dementor!- bełkotała. Dementorzy są stworami, wysysającymi radość i dobre wspomnienia z życia człowieka.
-Przyprowadzić go. Jednak to dopiero początek twoich cierpień.-powiedział człowiek. Po chwili w sali zrobiło się niewyobrażalnie zimno. Bella była sparaliżowana ze strachu. Po chwili do sali wleciała wysoka, zakapturzona postać bez twarzy. Każdy w pokoju zamarł, a dementor nadleciał do krzyczącej i szlochającej Bellatrix. Stwór ukazał otwór gębowy, po czym zaczął wysysać szczęście z duszy kobiety. Powoli jej krzyki słabły, a potem całkowicie ustały.
-To na początek. Expecto Patronum. -srebrny wąż zniszczył dementora i przywrócił część wesołych wspomnień Bellatrix.
-A teraz... Sectumsempra!- na ciele kobiety pojawiły się głebokie rany, z których wylewała sie krew. Osunęła się na kolana, błagając o litość. Jednak Salazar był bezduszny. Używał mnóstwa zaklęć. Łamiące kości, podpalające, duszące i zamarażające. Bellatrix wiła się z bólu u stóp czarnoksiężnika. Wreszcie, zdawało sie, że po wielu godzinach, czarodziej przerwał tortury, mówiąc:-Lucjuszu, Rabastanie, mmacie zabrać to nędzne ciało daleko stąd- po wykonaniu zadania, z powrotem deportowali się na naradę.
-Koniec zebrania moi słudzy!- krzyknął Salazar, a wszyscy Ślizgoni wyszli z sali.-Żegnaj, Bellatrix.- wypowiedział prawie nieusłyszalnym tonem.
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Słońce wschodziło opieszale, ukazując na trawie ciało Bellatrix Black. Cicho łkała, myśląc:
Pokątna. To chyba będzie jedyne rozsądne wyjście. Może ktoś się zlituje i dokończy mojego żywota?Bella uniosła różdżkę i teleportowała się. Po chwili uderzyła głową w jakiś mur, tracąc przytomność. Zanim odpłynęła, ujrzała rosnącą wokół jej ciała kałużę krwi...
Krótki, ale nie najgorszy, co nie? Skalmara dziś nie zaprosiłem, jaka szkoda.
CZYTASZ
Tylko martwi widzieli koniec wojny- Bellatrix Black i Harry Potter
FanficCzłowiek, który żył tysiąc lat temu, powstał ze zmarłych, siejąc chaos i zniszczenie. Harry Potter znowu musi ratować świat, żeby przetrwało dziedzictwo czarodziejów. Czy uda mu się pokonać kogoś o wiele potężniejszego od Voldemorta? W tym czasie Be...