Rozdział 4.

274 11 6
                                    

Narcyza ciągle myślała o jej siostrze i o incydencie w Departamencie Tajemnic. Siedem byłych członków Zakonu Feniksa walczących z nią. Jak Bella mogła się wykaraskać z takiej sytuacji? Narcyza by tak nie umiała. Lecz Bellatrix jest najbardziej uzdolnioną czarownicą tego stulecia. Zanim naszło ją więcej wątpliwości, ktoś zapukał do drzwi jej sypialni. Gdy otworzyła drzwi, jej oczom ukazała się poobijana, ale żywa Bellatrix.
-Witaj, Cyziu.
-Bello! Słyszałam, co się stało w ministerstwie.
-A słyszałaś o tym, że nasz kuzyn zmartwychwstał?
-Regulus?!
-Nie ten kuzyn. Syriusz. Ten smark Potter odkrył naszą starożytną magię.
- Ale skąd on wziął twoją krew?
-Użył Sectumsempry Smarkerusa.
-  Czarnej magii?
- Tak, ale po chwili mały dzidziuś się psestlasył, że zlobił mi ksywdę, więc sybko mnie ulecył- zaczęła szczebiotać Bellatrix, udając małe dziecko. - Cyziu, mogę poprosić o trochę wina skrzatów? Jestem przemęczona.
-Oczywiście, Bello.- po kilku kieliszkach kompletnie pijane kobiety plotkowały o różnych sprawach. Śmiały się, tańczyły i opowiadały satyryczne dowcipy. Gdy się obudziły dopadł je wielki kac. Ledwo przytomna Narcyza poszła po jakiś eliksir, a Bellatrix lamentowała na kanapie, że głowa ją boli. Po wypiciu eliksiru wzmacniającego, Bella poszła do swojego domu, planować, jak dobrać się do Harry'ego Pottera, nie wpadając przy tym w ręce Zakonu. Postanowiła napisać do niego list z podstępem:

Drogi Harry, 
Spotkajmy się o 15:00 w parku.
Nie mam zbyt wiele czasu, ponieważ byli Śmierciożercy mnie ścigają.
Remus Lupin
P.S jednak żyję.

Wysłała list do Harry'ego i zjawiła się w parku równo o 15:00. Ukryła się za krzakiem i poczekała na Wybrańca. Po dwóch minutach pojawił się na miejscu spotkania, a Bellatrix, wychodząc zza krzaka, wrzasnęła:
-Avada Kedavra!-Niestety w porę Harry się obrócił.
-Protego!
-Rictusempra!
-Drętwota!
-Avada Kedavra!-Harry ledwie uchylił się przed śmiercionośnym promieniem.
-EXPELLIARMUS!- różdżka Belli poszybowała i upadła na trawę dziesięć metrów dalej.
-Brawo, pozbawiłeś mnie różdżki. I co teraz, smarku? Masz zamiar mnie zabić, za to, że wkręciłam cię w tą walkę? A może za udawanie w liście Remusa Lupina?
-Ty...
-Tak, ja podszyłam się pod niego. Mam za zadanie cię zabić.
-Z czyjego rozkazu? Przecież Voldemort nie żyje.
- Chodzi o jego przodka. Salazar powstał ze zmarłych. Jest dużo potężniejszy od Czarnego Pana, to zło i chaos w ciele człowieka. Wszyscy Ślizgoni jacy żyją są pod jego panowaniem.
- Bellatrix, miałaś mnie zabić, bo jestem przeszkodą dla Slytherina, tak?
- Jesteś jednym z celów, pozostali to twoi przyjaciele, czyli ta szlama i zdrajca krwi, minister magii oraz dyrektorka Hogwartu Minerwa Mcgonagall.
- Widzę, że ma wielkie plany, co do przejęcia władzy nad Wielką Brytanią. Po co je wyjawiłaś?
-Ponieważ wiem, że i tak zginiesz, zanim to rozgłosisz.
-Jeszcze zobaczymy.-Mówiąc to szepnął:
-Drętwota.- Bezbronna kobieta wyleciała w powietrze i upadła nieprzytomna na ziemię.

PRZEPRASZAM, ŻE TEN ROZDZIAŁ WYSZEDŁ TAK ŹLE. ZWYCZAJNIE NIE DA SIĘ GO CZYTAĆ 😓. Mam nadzieję, że nikt nie ma mi tego za złe. (*_|_*)
~ Kostas---2008

Tylko martwi widzieli koniec wojny- Bellatrix Black i Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz