Rozdział 13.

185 11 2
                                    

Przyszedł czas na pierwsze śniadanie tego roku w Hogwarcie. Harry załadował sobie pełen półmsek owsianki, Ron (oczywiście) kurczaka, a Hermiona zjadła jajka na bekonie. Gdy najedli się do syta, dostrzegli, że przez okno lecą trzy sowy z trzema listami, wyglądającymi idealnie tak samo. Pierwszy list poszybował do Luny Lovegood, drugi do Zachariasza Smith'a, trzeci zaś do Harry'ego. Gdy otworzył kopertę i wyjął listodczytał szeptem do przyjaciół:

Gratulacje,

zostałeś przewodniczącym sekcji Gryffindoru w GD2! Jako przewodniczący sekcji, masz pilnować frekwencji uczniów chcących brać udział w spotkaniach GD2. Podczas pierwszego spotkania podaj mi liczbę uczniów biorących udział GD2. Zaprowadź ochotników do Wierzby Bijącej (już nie bije) o 18:30.

B.B

P.S Nie przynoście ręczników ani strojów kąpielowych. Zapewniam, że będziecie całkowicie susi.

Po dwukrotnym przeczytaniu listu, zbici z tropu Harry, Ron i Hermiona wyszli z Wielkiej Sali na eliksiry u Profesora Slughorna. Lekcja szybko się skończyła, ponieważ było to tylko powtórzenie wiadomości z szóstego roku. Następne było OPCM (obrona przed czarną magią) z nowym nauczycielem- Lathandisem Manstrande'm. Powiedział, że jest z Ministerstwa i będzie prowadził zajęcia teoretyczne, co przypomniło Harry'emu Umbridge. W skutek wspomnienia, zacisnął pięści, a na jednej z nich pojawiły się blizny, układające się w słowa "nie będę opowiadał kłamstw". Po zajęciach udał się na lekcje transmutacji, wróżbiarstwa i opieki nad magicznymi stworzeniami. Gdy lekcje się skończyły udał się do pokoju wspólnego Gryffindoru i zebrał liczbę ochotników do zajęć GD2. Potem z całą grupką udał się na błonia, idąc w stronę Bijącej Wierzby. Gdy zauważył wielką szparę między korzeniami, machnął niedbale ręka, aby podążali za nim. Ześlizgnął się do dziury czując za sobą oddechy przyjaciół. Po chwili dotarł do sporego pomieszczenia, który rozgałęział się na dwie mniejsze części. Jedną znał doskonale- prowadziła do Wrzeszczącej Haty. Drugiej nie znał kompletnie, więc postanowił pójść właśnie nią. Na końcu korytarza zakapturzona postać zawołała kobiecym głosem:

-Chodźcie! Im szybciej się tu znajdziemy, tym wcześniej zacznie się nasz trening.

-Nie będziemy potrzebować jakiegoś zaklęcia, pozwalającego oddychanie pod wodą, na przykład Bąblogłowy?- zapytał Harry, bawiąc się różdżką.

- To nie będzie potrzebne, Harry- Bellatrix zdjęła kaptur, ukazując jej piękną twarz i wyszczerzyła białe zęby w uśmiechu.- No, chodźcie!- otworzyła zaklęciem drzwi. Harry przygotował się na oblanie przez wodę, jednak to się nie wydarzyło. Powoli otworzył oczy i okazało się, że przed nim znajdował się wielki, szklany tunel. Podbiegł w stronę Belli, która już oddaliła się od niego, idąc energicznym krokiem w stronę wielkiego budynku, który wyglądał jak stalowy bunkier. Gdy szedł przez przezroczysty tunel, zauważył wielką kałamanircę, plującą atramentem w stonę jakiegoś stwora. wkrótce dotarli do kolejnych, zaryglowanych drzwi.  Bellatrix otworzyła je Alohomorą i weszła do bunkru. Harry'ego zamurowało: w środku znajdowało się mnóstwo manekinów, mieczy i innych broni, specjalnych kabin z wodą oraz wielkich sal pojedynkowych.

-Witajcie w moich skromnych progach! Jeśli ktoś zapomniał różdżki, tutaj są zapasy. Dziś zajmiemy się pojedynkowaniem z wykwalifikowanym zwolennikiem Slytherina. Panie Potter, podejmie się pan pojedynku ze mną?

-Dobrze, eee, jak mam się do pani zwracać?

-Możecie mówić mi Bella, a jak nie, to Bellatrix.- uśmiechnęła się zawadiacko, wzięła różdżkę i powiedziała:

-Oczywiście będę używać czarnomagicznych zaklęć, to pokaz walki w stylu Ślizgonów.

-Bo ty bez czarej magii nie możesz funkcjonować, co?- krzyknął Neville, a Gryfoni zaczęli chichotać.

-Sam się na mnie rzuciłeś i prawie mnie udusiłeś, więc lepiej siedź cicho. Dobra, Potter, wiesz jak się pojedynkuje, prawda?

-Oczywiście.- ustawili się na odpowiedniej pozycji i mierzyli się wzrokiem, chodząc po idealnym kole. W końcu, pierwszy zaatakował Harry:

-Drętwota!

-Protego! Sectumsepmra!- Harry odbił zaklęcie i uderzył niewerbalnym Expelliarmusem. Bella odbiła lekceważąco zaklęcie, szydząc i denerwując Harry'ego.

-SERPENSORTIA!- wielki wąż wyczarował się z jego różdżki- SsssseettthHaaEthaaAayaaSheaaya- powiedział w języku węży. Wąż podpełzł do kobiety, a ta krzyknęła:

-Vipera Evanesca!- gad rozpłynął się, sycząc gniewnie.- Levicorpus!- Harry podleciał do góry i odwrócił się do góry nogami.- Liberacorpus!- krzyknął, po czym upadł na ziemię.- Rictusempra!- Bellatrix wyleciała w powietrze. Podniosła się szybko i  ryknęła:

-EXPELLIARMUS!- różdżka Harry'ego upadła na podłogę, za kołem pojedynków.- Gdyby na moim miejscu stał Śmierciożerca lub inny zwolennik Salazara Slytherina, leżałbyś martwy. Dobrze, poćwiczcie nad zaklęciami obronnymi i ogłuszaczami.- powiedziała spokojnie, po czym poszła w stronę wyjścia, by przywitać i oprowadzić kolejne domy.

Tymczasem każdy dobrał się w pary. Harry był z Neville'em.

-Stary, ta jędza nie dała ci szans!- mówił Neville, pojedynkując się z zielonookim.- Powinna gnić w Azkabanie albo dostać Pocałunek dementora!

-Neville, uspokój się. Ona nic ci nie zrobiła. Daj sobie spokój, w związku z sprawą twoich rodziców jest niewinna! Słyszałem też plotki o tym, że cały czas była pod działaniem Imperiusa! Gdyby tylko wpuścili do Munga i zobaczyli, czy miała na sobie ślady Imperiusa...

Tylko martwi widzieli koniec wojny- Bellatrix Black i Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz