*Narracja trzecioosobowa*
Dziesiąte urodziny królewskich bliźniąt, księcia Christiana i księżniczki Raven były ogromnym wydarzeniem na auradońskim zamku. Z tej okazji król Benjamin i królowa Mal wydali przyjęcie, chcąc jak najlepiej uczcić urodziny swoich pociech. Niestety nikt nie był w stanie przewidzieć tragedii, jaka miała się wydarzyć.
- Rave, wyglądasz prześlicznie. - Piper córka Evie i Douga przytuliła swoją przyjaciółkę, która właśnie zaprezentowała jej się w sukience uszytej specjalnie na tę okazję. Sięgała ona dziewczynce aż do kostek, a jej kolor z ciemnego fioletu przechodził w czarny. Długie kasztanowe włosy księżniczki zostały spięte w koka, natomiast zielone oczy, delikatnie podkreślone. Nie chciano przesadzać z makijażem, gdyż pamiętać trzeba było, że Raven była jeszcze dzieckiem.
- To zasługa twojej mamy.
- Co racja to racja. - zaśmiała się brunetka. Piper miała na sobie granatową sukienkę również sięgającą do kostek. Jej błękitne oczy spoglądały na auradońską księżniczkę ze szczerą sympatią, chociaż nie wszyscy podzielali jej zdanie na temat kasztanowowłosej. Już kilka dni po narodzinach bliźniąt wyszło na jaw, iż Raven posiada jeszcze większą moc, niż Mal i Diabolina razem wzięte. Christian zaś okazał się być zwyczajnym dzieciakiem bez ani jednej magicznej mocy. Nic więc dziwnego, że to właśnie on zdobył większe zaufanie wśród mieszkańców Auradonu i to właśnie on w przyszłości przejmie po swoim ojcu tytuł króla... Natomiast jego siostra... No cóż, ona była, delikatnie rzecz ujmując, jedną wielką niewiadomą.
***
Przyjęcie trwało w najlepsze. Christian jak zwykle nie mógł odpędzić się od tłumu znajomych, którzy już uważali go za lidera uczniów całej szkoły, do której wszyscy chodzili. Jego siostra zaś gdzieś na uboczu cieszyła się towarzystwem kilkorga swoich bliskich przyjaciół. Byli nimi wspomniana już Piper, ale także Alan syn Jaya i Lonny, Lucy córka Jane i Carlosa, a także Rick syn Harry'ego i Umy. To właśnie mały pirat mógł śmiało powiedzieć, że zna jubilatkę najlepiej na świecie. Oboje byli ze sobą bardzo zżyci i aż sami nie potrafili zrozumieć, jak ich matki mogły się kiedyś nie cierpieć.
- Co za laluś. Współczuję ci takiego brata. - stwierdził Alan, upijając łyk owocowej oranżady.
- Po prostu lubi być w centrum zainteresowania. - Raven z grzeczności starała się wybronić swojego bliźniaka, choć tak naprawdę jej opinia wiele nie różniła się od tej wnuka Jafara. Nagle muzyka ucichła, a na środek wyszli władcy Auradonu.
- Moi drodzy, dziękuję wam za przybycie, by razem z nami świętować dziesiąte urodziny naszych dzieci, Christiana i Raven. - zaczął ojciec wspomnianych bliźniąt. - Dzieciaki, zapraszam tu do nas. - książę pojawił się na środku niemal od razu, natomiast księżniczka została tam wypchnięta przez swoich przyjaciół. Królewskim bliźniakom zostało odśpiewane "sto lat," po czym przyszły król ponownie został obskoczony chmarą znajomych, natomiast do kasztanowowłosej podeszła tylko jedna osoba. Niestety, nie był to powód do radości.
- No patrzcie i podziwiajcie, jej wysokość księżniczka Raven z Auradonu.
- Cześć Phoebe. - jubilatka nawet nie próbowała udawać, że cieszy się na widok blondwłosej córki Audrey i Chada. Dziewczynki nigdy za sobą nie przepadały i nie było to tajemnicą dla nikogo. Niebieskooka stanęła obok księżniczki i spojrzała w kierunku jej brata.
- Christian to prawdziwy ideał. - westchnęła dziewczynka. - Te jego złote włosy, szmaragdowe oczy, do tego charyzma, dzięki której ciągnie za sobą całe tłumy. Urodzony, by być królem.
- Nie mam zdania. - odparła sucho, z delikatną zazdrością przyglądając się otoczonemu przez dzieciaki, bratu.
- I bardzo dobrze, bo nikt cię o nie nie pyta. Jesteś tylko zrzutką wszelkiego zła, które jeszcze zostało po Hadesie, Diabolinie i ich córce. - blondynka wzruszyła ramionami, uśmiechając się przy tym. Raven nie miała siły tego komentować, bo tego typu teksty słyszała z ust Phoebe już bardzo wiele razy. - A wiesz, co mówi moja mama?
CZYTASZ
Następcy : Zatracona w Przeszłości
FanfictionMówi się, że nie można zmienić przeszłości. Cóż, jest to prawda... Ale gdyby się miało taką możliwość? Wiecie, co ja bym zmieniła? Sprawiłabym, że ten "idealny Auradon" stał się miejscem, gdzie każdy mógłby być sobą bez względu na pochodzenie. Wszys...