Wyspa Potępionych 2015r.
*Rick*
I tej nocy nie byłem w stanie zasnąć, dlatego zwlokłem się z pryczy i wyszedłem z pokoju, którego udało nam się skołować. Ponieważ schody pozostawiały wiele do życzenia, łatwiej było po prostu zeskoczyć z tej odległości półpiętra i tak też zrobiłem. Skłamałbym, mówiąc, że było cicho, ponieważ potępieni chyba nie znają takiego terminu, jak cisza nocna. Przysiadłem na murku i ignorując odgłosy imprezy, która trwała w domu sąsiadów, spojrzałem w górę. Nawet nie liczyłem na to, że zobaczę gwiazdy, ale nie przeszkadzało mi to, by moje myśli zaczęły krążyć wokół Raven. Co się z nią teraz dzieje? Czy wszystko z nią w porządku? Codo jednego zgadzam się z Chrisem, ja także chciałbym się stąd szybko wydostać, ale po to, by móc znów uściskać jego siostrę, a nie urwać jej łeb.
- Rick? - rzuciłem Piper krótkie spojrzenie, po czym ponownie skierowałem wzrok ku górze. Ochh Rave, co się teraz z tobą dzieje? Wnuczka Złej Królowej przysiadła się, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Myślisz o Raven, mam rację? - nie odpowiedziałem słownie, ale spuściłem głowę, ciężko wzdychając, ale niech się Piper nie dziwi. Nie ma słów, które byłyby w stanie wyrazić, jak bardzo za nią tęsknię. - Wiesz, co ci powiem, Rick? Chciałabym, by ktoś kiedyś pokochał mnie tak jak ty kochasz Raven. - wyznała, a ja spojrzałem na nią z delikatnym uśmiechem. - Czemu nie powiesz Rave, co do niej czujesz? Uważam, że powinna wiedzieć. - no i po uśmiechu.
- Nie chcę zepsuć naszej przyjaźni. Naprawdę dobrze jest, tak jak jest i naprawdę nie ma sensu niczego zmieniać. - oznajmiłem z przekonaniem, chociaż po Piper było widać, że nie zgadza się z moim zdaniem.
- No dobrze, a co zrobisz, jeśli Raven sobie kogoś znajdzie? Zakocha się, będzie z tym kimś chodzić za rękę, całkować się z nim... Byłbyś w stanie stać z boku i na to wszystko patrzeć?
- Jeśli Raven byłaby szczęśliwa z tą osobą...
Auradon 2015r.
*Raven*
Cały czas myślałam o tym, co powiedziała Phoebe. Naprawdę wszyscy w królestwie myślą, że ukradłam z muzeum Kamień Hadesa, żeby ich zaatakować? Mają mnie za aż takiego potwora? Otarłam samotną łezkę, która spłynęła mi po policzku z tego właśnie powodu. Chwyciłam za Lustro Czasu, po czym przejechałam ręką po jego powierzchni.
- Ochh Rick, gdzie ty jesteś? Dlaczego cię tu ze mną nie ma...? Ty wiesz, że ja nie zrobiłabym niczego, co zaszkodziłoby królestwu, prawda? - moje gadanie do Ricka, choć tak naprawdę to do lustra, przerwał podejrzany dźwięk. Zupełnie, jakby ktoś rzucał kamieniami w moje okno. Zmarszczyłam brwi, po czym podeszłam do szyby. Okazało się, że to Jay postanowił sobie porzucać. Uważając, by nie oberwać żadnym z kamieni, otworzyłam okno i przez nie wyjrzałam.
- Jay, co ty tu robisz? - spytałam ściszonym głosem, jednak był on na tyle głośny, by syn Jaffara mógł mnie usłyszeć.
- Idziemy upiec ciastka z miłosnym zaklęciem dla Bena. Mal kazała zapytać, czy idziesz z nami. - w sumie obiecałam mamie, że im pomogę i chciałabym też odciągnąć myśli od wszystkiego, co mnie dręczy od chwili przybycia Phoebe do dwa tysiące piętnastego, więc...
- Daj mi chwilę. - zamknęłam okno, po czym cichaczem ubrałam się w czarne ubrania i udałam się do jednego z okien po przeciwnej stronie zamku. Tam będąc, bez wahania przez nie wyskoczyłam. Tak spadając, zmieniłam się w smoka, lądując bezpiecznie na czterech łapach, a co najważniejsze, nie byłam zauważona przez nikogo. Gdy tylko moje łapy zostały zetknięte z równo przystrzyżonym trawnikiem, na powrót zmieniłam się w człowieka i pobiegłam w kierunku Jaya.
CZYTASZ
Następcy : Zatracona w Przeszłości
FanfictionMówi się, że nie można zmienić przeszłości. Cóż, jest to prawda... Ale gdyby się miało taką możliwość? Wiecie, co ja bym zmieniła? Sprawiłabym, że ten "idealny Auradon" stał się miejscem, gdzie każdy mógłby być sobą bez względu na pochodzenie. Wszys...