21. Pamiętny mecz

332 19 0
                                    

Auradon 2015r.

*Phoebe*

Nie zważając na słowa Mirabelle, udałam się do mamy, by ostrzec ją przed planem potępionych. Nie obchodziły mnie konsekwencje, chciałam tylko, by król Ben nie związał się z mamą Raven, tylko z moją. Czuję, że dzięki temu uchronię Auradon przed nikczemnymi rządami potępionych. 

- Audrey! - złapałam mamę na próbie szkolnej drużyny cheerleaderek. 

- Phoebe, nie widzisz, że my tutaj ćwiczymy układ taneczny? Musimy bardzo głośno dopingować Bena, żeby zdobył większą liczbę bramek, niż ten cały Jay z Wyspy Potępionych. - mama z niesmakiem wspomniała o ojcu Alana, co mnie ani trochę nie zaskoczyło. 

- Wiem, że przejmujesz się meczem, ale muszę cię ostrzec. Na nim Ben wyzna przed wszystkimi swoją wielką miłość do Mal... - przerwał mi ironiczny śmiech nastoletniej rodzicielki. 

- Ty tak na poważnie? - Audrey nie przestawała się śmiać. - Niby MÓJ Beniutek miałby rzucić MNIE dla tej wywłoki z Wyspy? A może to Nicoletta planuje mi go odbić i przysłała cię, żebyś zamydliła mi oczy gadką o Mal? 

- Co? NIE! Mówiłam ci przecież, że my się nawet nie lubimy, więc po co miałabym to robić? Poza tym Ra... Nicoletta nigdy nie chciałaby z nim być, uwierz mi. 

- Nie, ty możesz mi wierzyć, że Ben nigdy w życiu by mnie nie zostawił. Nie jest mi w stanie go odbić, ani Nica, ani Mal, ani nikt inny. - oznajmiła, jakby zła, że w ogóle śmiałam zasugerować jej coś takiego. Muszę przyznać, że zaskoczyły mnie jej słowa. Moja mama z dwa tysiące czterdziestego zawsze mi powtarzała, że chłopaka trzeba sobie pilnować, bo nigdy nie wiesz, kiedy mu się odwidzi i rzuci cię dla innej. No, ale co można poradzić, ta, która teraz stoi przede mną, jeszcze nie doświadczyła sytuacji na meczu. Nastąpi to dopiero jutro, a ja czuję się w obowiązku ją przed tym ostrzec. 

- Audrey, powinnaś uważać, bo już jutro wasz związek będzie należał do przeszłości. Wierz mi, wiem o czym mówię. 

- Nie opowiadaj głupot, tylko daj mi pracować, blondi. - mama zarzuciła włosami centralnie mi przed twarzą, po czym wróciła do cheerleaderek. Słowo daję, gdyby to nie była moja rodzicielka, ochrzaniłabym ją z góry na dół za takie coś. Ja chciałam jej pomóc, a ona potraktowała mnie, jakby moje słowa nie były nic warte... A ja przecież usiłuję ratować jej przyszłość i przyszłość całego Auradonu. 

*Raven* 

Stałam z Evie i Mal przy szkolnych szafkach, miło wspominając wczorajszy babski wieczór. Było naprawdę super. Cieszę się, że dałam się na to namówić. Takiej odskoczni właśnie było mi trzeba. Mój błogi spokój nie trwał jednak długo, gdyż po otworzeniu szafki czekała mnie nieciekawa niespodzianka. 

- NO CHYBA NIE! - krzyknęłam, nerwowo przekopując szafkę. 

- Co się stało? - spytała Mal po wymianie spojrzeń z Evie. 

- Moje lusterko. Gdzieś mi zginęło! - oznajmiłam spanikowana. Nie, to się nie dzieje naprawdę. 

- Alee chyba nie mówisz o tym lusterku, z którego ostatnio wyleciała chimera? - dziewczyny podzieliły moje przerażenie, wiedząc zaledwie niewielką część z tego, co to lustro potrafi. 

- Tak, właśnie o tym. - odparłam, osuwając się na ziemię. 

- Pozbierajmy myśli. Kiedy widziałaś je ostatnio? - spytała Evie. 

- Wczoraj włożyłam je do szafki, ale teraz go tutaj nie ma. 

- A ktoś oprócz naszej czwórki ma świadomość, że jest magiczne? - Mal podniosła jedną brew do góry. Nagle mnie olśniło. 

Następcy : Zatracona w PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz