10. Tajemnica magicznego lusterka

524 23 3
                                    

Auradon 2040r.

*Rick*

Musiałam odejść...

Odnalazłam magiczne lusterko, które przeniesie mnie do dwa tysiące piętnastego roku...

Jeszcze się zobaczymy...

Pamiętaj też, że bardzo cię kocham...

Zależy mi na tym, abyście wiedzieli, jak wiele dla mnie znaczycie...

Te konkretne fragmenty listu krążyły w mojej głowie i powtarzały się w niej, jak wersy wiersza wyuczonego na pamięć. Wiersza, którego na pierwszy rzut oka ciężko jest zinterpretować. Bo jak absurdalnie brzmi; przeniosłam się w czasie do roku, w którym nasi rodzice byli naszymi rówieśnikami? 

- Z tego listu wynika, że... Raven przeniosła się w czasie. 

- Ale jak to możliwe? Przecież wszyscy uważają, że podróże w czasie nie są możliwe. - ochh Rave, coś ty najlepszego wymyśliła? 

- W swoim liście wspomina o jakimś magicznym lusterku... - Piper zaczęła dokładnie analizować treść listu pozostawionego mi przez moją ukochaną.

- Racja, ale przecież nic nie wiemy na jego temat! - byłem przerażony. Tak bardzo bałem się, że Raven nie zdoła wrócić... Że coś jej się stało... Że już nigdy więcej jej nie zobaczę. 

- Mimo to, osobiście znam osobę, która ma istnego fioła na punkcie luster. - od razu wiedziałem, o kogo chodzi Piper. 

- Twoja babcia... Myślisz, że ona może powiedzieć nam coś więcej o lusterku, które przeniosło Raven do przeszłości? 

- Tego nie wiem, ale moja babcia ma książkę, w której są opisane właściwości wszystkich magicznych luster, jakie kiedykolwiek znał ten świat. Właśnie dzięki niej natrafiła na lusterko, które co dnia odpowiadało jej, czy aby na pewno to ona jest najpiękniejsza w świecie. - no cóż poradzić, właśnie z tego słynie Zła Królowa. - Wprawdzie babcia nie pozwala nikomu dotykać tej książki, ale trudno będziemy musieli ją po prostu wykraść. 

Auradon 2015r.

*Raven* 

- Ej, a jak tam z magią w Auradonie? Wiesz, różdżki, te sprawy? - spytała Mal, kiedy wszyscy już znaleźliśmy się w środku szkolnego budynku. 

- Taa, magia istnieje, jasne. Ale nikt jej już nie używa. Jesteśmy tylko zwykłymi śmiertelnikami. - mów za siebie, tato... Co nie, matka? 

- I królami i królowymi przy okazji. 

- To prawda! Korzenie naszych rodzin sięgają setki lat wstecz. - a Audrey znowu zaczęła kleić się do Bena. W takim tempie szybko zwrócę dzisiejsze śniadanie, a byłoby szkoda przepysznych omletów Pani Imbryk. - Straszna szkoda, że co poniektórzy nie mogą powiedzieć tego samego, ponieważ nawet nie znają swoich rodziców. - córka Śpiącej Królewny wymownie spojrzała na mnie. 

- Jak również straszna szkoda, że co poniektórzy muszą pchać się w nieudane związki, żeby cokolwiek znaczyć w królestwie. - odgryzłam jej się, jak to zwykle starałam się robić z Phoebe. W dwa tysiące czterdziestym ZAWSZE mi się za to obrywało, ale to nie te czasy. 

- Uważaj sobie, bo zaraz skończę z byciem uprzejmą księżniczką. - zagroziła, co mnie rozbawiło. 

- No tak, ty na pewno. - skomentowałam, abstrahując do jej wybryków, które będą miały miejsce, zaraz po zaręczynach moich rodziców. 

- Dziewczyny, dajcie spokój chociaż na jeden dzień. - Ben ponownie zrobił dobrą minę do złej gry. Zdawało się, by odciągnąć uwagę dzieci potępionych od naszej sprzeczki, tata zawołał tu syna Gapcia, który szybko znalazł się obok nas.

Następcy : Zatracona w PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz