[2] Pierwsze Rozmowy

3.7K 198 34
                                    

Wyszłam głównym wyjściem ze stadionu, mając ciągle na twarzy szeroki uśmiech. Mecz był wspaniały. Ta cała gra, te wszystkie akcje oraz zawodniczki, które doprowadziły do naszego zwycięstwa.

- Kochanie.. - spojrzałam na chłopaka, który na chwilę posmutniał. - Właśnie dostałem SMS od szefa. Muszę na chwilę wrócić do firmy.

- Musisz? - mruknęłam smutno.

- Przepraszam. - zatrzymał się całkiem.

Spojrzałam w jego oczy, w których było widoczne poczucie winy. Nie miałam powodu, by mu nie wierzyć. Zawsze mi mówił gdzie idzie, z kim i kiedy wróci z powrotem. Zawsze mówił prawdę. Więc nie martwiłam się tym, że teraz jest inaczej.

- W porządku. - wzruszyłam ramionami. - Zawieźć cię tam?

- Nie, zamówię sobie taksówkę, a ty wracaj do domu. - uśmiechnął się czule. - Napisz mi SMS'a, jak dojedziesz na miejsce. Chcę mieć pewność, że jesteś bezpieczna.

- Napiszę. - odpowiedziałam, a brunet nachylił się nade mną, po czym złożył pocałunek na moim policzku.

- Postaram się wrócić szybko.

- Będę czekać.

- Kocham cię. - rzekł i oddalił się ode mnie.

- Ja ciebie też. - szepnęłam.

Wyjęłam kluczyki ze spodni od naszego samochodu i skierowałam się w stronę parkingu, który jest niedaleko areny. Gdy znalazłam go wśród innych, wsiadłam do środka maszyny i włożyłam klucze do stacyjki. Odpaliłam silnik, który wydał swój charakterystyczny dźwięk. Zanim ruszyłam z miejsca rozejrzałam się dookoła, by jeszcze raz móc to wszystko zobaczyć.

Pisnęłam i podskoczyłam wystraszona, gdy usłyszałam pukanie w szybę samochodu po stronie pasażera. Za nią zauważyłam postać, która miała na sobie czapkę z daszkiem oraz ciemne okulary, więc nie mogłam dokładnie zobaczyć twarzy tej osoby. Uchyliłam niepewnie szybę.

- Tak?

- W końcu cię znalazłam. - usłyszałam kobiecy, lekko zachrypnięty głos, a po chwili drzwi samochodu otworzyły się, po czym nieznajoma zajęła wolne miejsce. - Wiesz ile musiałam przeszukać samochodów? - zapytała z żalem, po czym zdjęła okulary i czapkę.

A mnie zamurowało. W moim samochodzie siedziała sama Lauren Jauregui. Lauren Jauregui! Odebrało mi mowę, co dziewczyna na pewno zauważyła. Zaśmiała się z mojej reakcji i oparła się wygodnie plecami o oparcie fotela. Teraz mogłam się jej dokładnie przyjrzeć. Błyszczące, zielone oczy przypominały dwa szmaragdy. Uroczy, szeroki uśmiech gościł na jej buzi, pokazując tym zadowolenia z obecnej sytuacji. Długie, ciemne włosy swobodnie opadały na jej ramiona oraz plecy. Miała na sobie koszulkę drużyny z ich nazwą oraz z napisem "16 Jauregui". Czarne dresy idealnie jej do tego wszystkiego pasowały. Cała jest idealna.

- Napatrzyłaś się już? - jej głos spowodował, że ponownie powróciłam wzrokiem do jej cudownych oczu.

- C-chyba tak.. - wyjąkałam. - Co robisz w moim samochodzie?

- Można powiedzieć, że cię szukałam, ale jeśli nie chcesz tego słyszeć, to załóżmy, że ukrywam się przed fanami w przypadkowym wozie. - powiedziała na jednym wydechu. Boże.. Ale ona szybko mówi.. - Którą wersję wolisz?

- Chyba pierwszą.

- Okey. - spojrzała przed siebie. - Widziałam cię na meczu i chciałam się dowiedzieć, jak Ci na imię, piękna? - gdy usłyszałam te określenie skierowane w moją stronę od razu się zarumieniłam. Starałam się to ukryć, zakrywając policzki moimi brązowymi włosami. Lecz raczej na marne, gdyż kątem oka zauważyłam uroczy uśmiech Jauregui, ale nie odezwała się nic na ten temat.

- Camila. - wystawiłam w jej stronę rękę.

- Lauren. - uścisnęła ją, a po moim ciele przeszedł kolejny dreszcz, który na pewno dziewczyna zauważyła. - Musiałam cię zobaczyć.

- Słucham? - wypaliłam.

- Po tym, gdy nasze oczy się spotkały.. - wyznała. - Miałam jedną myśl w głowie. Muszę ją zobaczyć jeszcze raz.

W duchu zaśmiałam się, gdyż w mojej głowie pojawiła się podobna myśl. Nie sądziłam jednak, że zostanie ona spełniona w tak szybkim czasie. Jak widać, takie rzeczy mogą mieć miejsce.

- Co cię rozbawiło? - zapytała, a w jej oczach pojawiło się coś na wzór urażenia. Camila, ty idiotko..!

- Gdy wychodziłam ze stadionu miałam bardzo podobną myśl, nie sądziłam, że się ona spełni. - podzieliłam się z zielonooką moimi myślami.

- Jak widać, to przeznaczenie.

- Raczej w to nie wierzę..

- Dlaczego? - zapytała i przechyliła delikatnie głowę na prawą stronę.

- Odkąd pamiętam, miałam wszystko zaplanowane. Nie wierzę w coś takiego jak przeznaczenie. - wyjaśniam. - Masz zaplanowane, to to będzie miało miejsce.

- Czyli.. Jesteś dziewczyną, która wychowała się w idealnym domu, w idealnej rodzinie z pewnymi zasadami?

- Można tak powiedzieć. - odparłam.

- Huh, ciekawe..

- Co?

- Nic, nic.. Och, chyba mnie szukają. - spojrzałam przez szybę i zauważyłam drużynę Kings Miami, rozglądającą się za czymś lub za kimś. - Daj telefon.

- Po co?

- No daj. - westchnęła, ale na jej twarzy nadal znajdował się uśmiech. - Masz mój numer. - oddała mi urządzenie. - Jeśli będziesz chciała pogadać albo po prostu się spotkać, to dzwoń. Do zobaczenia. - po tych słowach wyszła z auta i ruszyła w stronę ogromnego autobusu.

Ja natomiast odblokowałam telefon i weszłam w listę kontaktów.

Ta od szukania samochodu 💙

Prychnęłam śmiechem, gdy zauważyłam jak się podpisała.
















——————————————————
xlovexyourxbodyx Kochana, jeszcze raz wszystkiego dobrego 😁💙 ten rozdział specjalnie dla Ciebie 😊

Do następnego 😉

Football is my life (or only)?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz