[6] Informacje

3.3K 174 3
                                    

*Lauren*

- Jauregui! - skierowałam głowę w stronę dobiegającego głosu. - Do mnie! - podbiegłam do naszego trenera i po chwili byłam już przed nim.

- Co jest, trenerze?

- To chyba ja powinienem cię o to zapytać. - powiedział. - Co się dzisiaj z tobą dzieje?

- Nie jestem w humorze. - odpowiedziałam ogólnikowo.

- Widzę właśnie. - westchnął. - Wiesz, że na treningach dajemy z siebie wszystko. Potrzebujesz chyba porządnego kopa. - uśmiechnął się tajemniczo, po czym zwrócił swoją uwagę na resztę zespołu. - Dziewczyny! Do mnie! - chwilę po jego słowach wszystkie pojawiły się przy nas. - Lauren potrzebuje dzisiaj trochę odreagować. Podawajcie jej piłki, a ty. - skierował palec wskazujący w moją stronę. - Kop z całej siły. Gdzie chcesz, jak chcesz. Masz czuć satysfakcję po odreagowaniu. - kiwnęłam głową na jego wypowiedź. - Macie piętnaście minut!

Ustawiłam się na środku boiska i czekałam na podania. Reszta zespołu stanęła w różnych miejscach z piłkami. Na start dostałam podanie od mojej blondwłosej przyjaciółki. Pierwszą piłkę wykopałam poza boisko. Nie interesowało mnie to, kto po nią potem pójdzie. Teraz liczyła się tylko gra. Im więcej piłek były, tym coraz oddawałam słabsze strzały. Powoli traciłam siły. 

- Ostatnia piłka, Jauregui! - kiwnęłam do siebie głową. Dinah Jane ustawiła się przede mną i podała mi piłkę górą. Zamachnęłam nogą z całych sił i po chwili okrągła rzecz znalazła się w powietrzu. Uniosłam głowę i patrzyłam, jak leci. Wylądowała ona kilkadziesiąt metrów od nas.

- Dzięki, dziewczyny. - wydyszałam i skierowałam się na trybuny.

- Masz chwilę przerwy i potem dołączysz do reszty.

- W porządku. - westchnęłam i oparłam się o siedzenie.

Przymknęłam na chwile powieki i zaczęłam brać głębokie wdechu. Moja prawa noga wręcz błagała o chwilę odpoczynku, dlatego zdjęłam obuwie i zaczęłam ją rozmasowywać. Po wyżyciu się na piłkach poczułam się o wiele lepiej. Sytuacja z Camilą i tym jej narzeczonym sprawiły we mnie ogromny gniew, jak i smutek. 

- Wszystko w porządku? - zamarłam na krótką chwilę, słysząc jej głos.

- Tak. - odpowiedziałam, nie patrząc na nią.

- Widziałam cię na boisku. - czułam, jak siada obok mnie. - Byłaś nieźle wkurzona.

- Taa... Trochę mi się uzbierało różnych spraw. - otworzyłam oczy i spojrzałam na brunetkę. - Co tak w ogóle tu robisz?

- Poszperałam w necie i znalazłam informację kiedy macie treningi. - powiedziała. - A poza tym.. Chciałam się z tobą zobaczyć. - drugie zdanie wypowiedziała nieśmiało.

- Cieszę się, że przyszłaś. - wyznałam szczerze. - Jak u ciebie? - zapytałam, usadawiając się wygodnie.

- W porządku. - wzruszyła ramionami. - Mój narzeczony wyjechał w delegację i siedzę teraz sama. - zacisnęłam mocniej szczękę o wzmiance o nim. 

- Jak chcesz możesz przyjść do mnie. Obejrzymy coś albo coś porobimy. Cokolwiek będziesz chciała.

- Naprawdę? - spojrzała na mnie zdziwiona.

- Jasne. - uśmiechnęłam się szeroko w jej kierunku. - Uwielbiam twoje towarzystwo, więc jeśli do mnie przyjdziesz będę bardzo szczęśliwa.

- Więc wpadnę do ciebie. - zachichotała.

- Będę wyczekiwać. - puściłam jej oczko, na co się zarumieniła lekko. 

- Lauren! - spojrzałam w stronę boiska, na którym stała moja przyjaciółka i machała do mnie.

- Chyba musisz już iść. - ponownie skierowałam głowę w stronę dziewczyny.

- Chyba tak. - westchnęłam. - Na jak długo wyjechał twój narzeczony?

- Tydzień..

- Więc spakuj sobie torbę ubrań i przyjdź do mnie dzisiaj na siedemnastą. - powiedziałam, założyłam buta i wstałam ze swojego miejsca. - Będę na ciebie czekać.

- Na pewno przyjdę. - kiwnęła głową.

- W takim razie, do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

*

Z niecierpliwością czekałam na umówioną godzinę. Już od kilku minut chodziłam nerwowo po domu, próbując znaleźć sobie jakieś zajęcie, lecz mi się nie udało. Gdy wróciłam z treningu posprzątałam trochę w domu, ogarnęłam nam jakieś przekąski oraz napoju i poszukałam filmów, które będziemy mogły obejrzeć. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybkim krokiem skierowałam się w ich stronę, by czekoladowo oka nie musiała długo czekać. Otworzyłam wejście i na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech.

- Hej. - powiedziałam i zabrałam torbę brunetki. - Zapraszam. - przesunęłam się na bok, by mogła wejść. 

- Hej, Lo. - przytuliła mnie, co momentalnie odwzajemniłam. 

- Zostawię ci ją w pokoju gościnnym. - kiwnęłam głową na torbę. Udałam się z nią we wskazane miejsce i położyłam na ogromnym łóżku. Wyszłam z pomieszczenia i zeszłam schodami do dziewczyny. - Więc.. Co byś chciała robić?

- Spacer? 

- Spacer. 

Football is my life (or only)?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz