*Camila*
Zajęłam to samo miejsce co na poprzednim meczu. Shawn usiadł zaraz obok mnie i złapał mnie za dłoń. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie, po czym skierowałam swój wzrok w stronę murawy. Drużyny już się rozgrzewały i ja wzrokiem szukałam tego właściwego numeru. Po chwili w oczy rzuciła mi się cyfra 16. Dziewczyna rozciągała się i jednocześnie rozmawiała z zawodnikami z drużyny. Pewnie jeszcze omawiały szczegóły gry. Przerzuciłam się na przeciwniczki. Był to jeden z najlepszych zespołów w Miami. Lecz wiem, że drużyna Jauregui da sobie rade i jeszcze będą świętować zwycięstwo.
Usłyszałam gwizdek sędziego i kapitanowie drużyn podeszli do niego. Brunetka uścisnęła dłoń mężczyzny, co potem zrobiła druga zawodniczka. Z takiego daleka nie mogłam zobaczyć co wylosowała zielono oka, ale parę minut później wszystko się wyjaśniło. Kobieta stanęła po środku boiska wraz z piłką i czekała na znak rozpoczęcia gry. Jeszcze na chwilę odwróciła się w naszą stronę, a nasze oczy się spotkały. Wystawiłam rękę w górę na znak dopingu. Stąd zauważyłam jej szeroki uśmiech. Kilka sekund później po stadionie rozniósł się głośny dźwięk gwizdka, a następnie różne okrzyki ludzi dookoła. Wiwatowałam razem z nimi, by pokazać siłę Kings Miami.
Pierwsze minuty były zacięte. Oba zespoły walczyły mocno o piłkę, a następnie o przewagę - czyli bramkę. Obrona u Kings Miami była bardzo dobrze dopracowana. Każda zawodniczka z przeciwnej drużyny, która próbowała się przedostać nie dawała rady. Natomiast właśnie u nich były luki. Przyjaciółka Lauren podała jej piłkę i po chwili Jauregui biegła wraz z nią w stronę bramki przeciwniczek.
- Skarbie?
- Hmm? - wymruczałam, nie odrywając spojrzenia od brunetki.
- Muszę na chwilę wyjść i do kogoś oddzwonić. Zaraz wrócę.
- W porządku.
Chłopak wstał ze swojego miejsca i opuścił stadion. Ja nadal patrzyłam na akcję, która rozgrywała się na murawie. W momencie, gdy zielono oka chciała uderzyć w piłkę, by skierować ją wprost do siatki została popchnięta przez inną z dziewczyn. Jauregui upadła na ziemie, a jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Podniosłam się gwałtownie z miejsca, ale sędzie nie odgwizdał faulu. Zespoły grały dalej, a dziewczyna nadal siedziała na murawie. Wzrokiem odszukała swojego trenera i rękami pokazała zmianę. Dopiero w tym momencie rozbrzmiał gwizdek. Do brunetki podbiegli lekarze wraz z sędzią oraz jej trener. Poderwałam się i przeskakując między siedzeniami wbiegłam na murawę.
- Lauren! - krzyknęłam i przedostałam się między ludźmi do dziewczyny. Miałam gdzieś to, co pomyślą sobie inni.
- Zabierzcie ją! - usłyszałam czyjeś polecenie i po chwili podeszła do nas ochrona.
- Nie! Ona ma zostać. - rozkazała brunetka, a na jej twarz pojawił się uśmiech mimo całego bólu.
Lekarze przenieśli zielono oką na specjalne nosze i kierowali się do jednej z szatni obok. Ja podążałam za nimi, przez cały czas trzymając rękę Lauren. Weszliśmy do pomieszczenia i posadzili dziewczynę na kanapie, która się tutaj znajdowała. Usiadłam obok niej, a ona oparła głowę o moje ramię, gdy zajmowali się jej nogą. Sprawdzali czy nie jest złamana, a ja czułam na ręce mocniejsze uściśnięcia dłoni, gdy sprawili brunetce ból.
- Złamana nie jest. - odezwał się jeden z lekarzy. - Zwichnięta jedynie, ale grać już dzisiaj nie będziesz. - Lauren spuściła głowę i ciężko wypuściła powietrze, lecz kiwnęła głową, że rozumie. - Czeka cię rehabilitacja i myślę, że po miesiącu wrócisz do boisko.
- Dopiero po miesiącu? - zapytała.
- To jest najbliższy termin. Zależy jak będzie ci szło na ćwiczeniach, ale jesteś sportowcem, więc myślę, że dasz sobie radę.
- Yhym.. - wymruczała i przytuliła się do mojej ręki.
Mężczyźni wyszli z szatni i zostawili nas same. Siedziałyśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, która była przerywana urywanym oddechem Jauregui. Oparłam się wygodniej o oparcie za nami i westchnęłam cicho. W mojej głowie pojawił się obraz zaskoczonego Shawn'a, który pewnie mnie teraz szuka. Co mnie podkusiło, by wejść na murawę?
- Do kitu.. - usłyszałam jej cichy mamrot.
- Hej... - odsunęłam się kawałek od niej i dwoma palcami zmusiłam ją, by na mnie spojrzała unosząc tym jej głowę. - Jesteś Lauren Jauregui, dasz radę i niedługo wrócisz do gry, jeszcze silniejsza i pokażesz im wszystkim na co cię stać.
- Myślisz?
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się do niej szeroko, co od razu odwzajemniła. - Jeszcze rozegrasz z nimi taki mecz, że głowa mała i to Kings Miami wygrają. - przybliżyłam się do niej i nachyliłam nad jej uchem. - I wiesz co? Jestem ogromną fanką tej drużyny. - poczułam, jak po ciele dziewczyny przechodzą dreszcze, na co uśmiechnęłam się pod nosem.
- Och, tak? A który numer lubisz najbardziej? - zapytała tak samo cicho jak ja.
- Hmm... 16. Znasz?
- Kojarzę. - odpowiedziała, a chwilę później po szatni rozniósł się nasz śmiech.
Wzrok brunetki przeniósł się na moje usta, które pod wpływem chwili zwilżyłam przejeżdżając po nich językiem. Jej oczy zapłonęły żywym ogniem na ten gest. Uśmiechnęłam się chytrze, a zielono oka nachyliła się w moją stronę. Oparła nasze czoła razem, a jej ciepły oddech odbijał się od moich warg, zostawiając na nie przyjemne ciepło. Pokonałam resztę odległości, która nas dzieliła i połączyłam nasze usta razem. Wypuściłam całe powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam. Dziewczyna przejechała językiem po mojej dolnej wardze, prosząc tym o wstęp, który jej udzieliłam prawie, że natychmiastowo. Nasze języki znalazły się we wspólnym tańcu, który już bardzo dobrze znają. Uwielbiam momenty, gdy mogę poczuć jej usta na swoich. W zasadzie każdy jej dotyk jest czymś, czego pragnę i pożądam. W głowie skarciłam się za te myśli. Przecież nadal mam narzeczonego. W pewnej chwili brunetka oderwała się ode mnie i ja spuściłam głowę.
- Wszystko dobrze? - nie uniosłam wzroku. Przecież nie powiem jej, że podczas naszego pocałunku pomyślałam o Shawn'ie.
- Oczywiście. - odpowiedziałam i gdy wiedziałam, że już nic nie wyczyta z moich oczu nawiązałam z nią kontakt wzrokowy.
- Umm, no dobrze. - przytuliła się do mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. - Cieszę się, że tu jesteś.
- Też się cieszę, Jauregui. - odpowiedziałam i przygryzłam między zębami język.
- Doigrasz się, Cabello.
- Może właśnie tego chcę. - powiedziałam, a Lauren momentalnie się ode mnie oderwała i spojrzała na mnie zdziwiona, a na jej policzkach pojawił się czerwony kolor.
——————————————————
Hej, hej 👋Wiem, że nic dawno nie było, wybaczcie mi, proszę 😅
Absolwenci klas ósmych, zadowoleni? Dostaliście się tam, gdzie chcieliście?
Do następnego 💙
CZYTASZ
Football is my life (or only)?
FanfictionLauren Jauregui jest światowej sławy piłkarką. Camila Cabello ma ułożone życie oraz narzeczonego, który stara się jak może. Pewnego dnia Shawn sprawia jej niespodziankę i zabiera na mecz piłki nożnej, w którym gra Lauren. Co wyniknie z dwóch, na pie...