*Lauren*
Minął tydzień mój i Camz, i brunetka musiała wrócić do siebie. Jej narzeczony wrócił. Po moich plecach przechodzą nieprzyjemne dreszcze, gdy pomyślę co będą robić. Razem ustaliłyśmy, że na razie będziemy ukrywać nasz romans przed jej narzeczonym. Będą tylko wiedzieć bliskie mi osoby, przy których nie będziemy musiały udawać. Postanowiłam, że dzisiejszego dnia zrobię sobie taki ''domowy'' trening. Ubrałam szare dresy oraz tego samego koloru koszulkę. Założyłam na nogi czarne buty sportowe i biorąc klucz do rąk, wyszłam z domu. Zakluczyłam go, po czym klucz schowałam do saszetki, którą też wzięłam ze sobą. Zrobiłam kilka skłonów na rozgrzewkę i kilka rozciągnięć. Gdy byłam gotowa wyszłam poza moją posesję i truchtem ruszyłam przed siebie. Kierowałam się w stronę parku, gdzie najczęściej biegałam.
W mojej głowie pojawiły się obrazy Camili oraz Shawn'a. Tego, jak razem spędzają czas w tym momencie albo, jak się... Yhh, nie myśl o tym. Mimowolnie moje nogi przyśpieszyły bieg, a ręce zacisnęłam w pięści. Mój humor gwałtownie się zmienił i opanowała mnie złość. Biegłam tak przez dłuższy czas aż nie poczułam, jak na kogoś wpadam. Odbiłam się od tej osoby i wylądowałam boleśnie na ziemi.
- Uważaj, jak biegasz. - uśmiechnęłam się pod nosem, gdy usłyszałam ten spokojny, melodyjny głos.
- Najmocniej przepraszam, Panienko. - odpowiedziałam i podniosłam głowę. Nasze oczy się spotkały, a na twarzy Kubanki zauważyłam zdziwienie. Wstałam z ziemi i podałam dziewczynie rękę, pomagając jej wstać. Gdy już stałyśmy pewnie na gruncie podbiegł do nas wysoki brunet.
- Mila, nic ci nie jest? - zapytał i objął ją opiekuńczo, a ja zacisnęłam mocniej szczękę, co zauważyła i lekko wyplątała się z jego uścisku.
- W porządku, Shawn. - odpowiedziała, siląc się na delikatny uśmiech.
- Shawn Mendes. - wyciągnął w moją stronę rękę, a ja z niechęcią ją uścisnęłam.
- Lauren Jauregui. - odpowiedziałam.
- Yeah, wiem. Byliśmy na twoim meczu. - uśmiechnął się przyjaźnie. - Niesamowite przeżycie. Po za tym.. Przy tej tu znam całą drużynę. - wskazał głową na brunetkę.
- Hmm.. Widzę prawdziwi fani. Przyjdźcie w piątek na stadion. - puściłam im oczko. - Bądźcie tam około szesnastej.
- Jasne, myślę, że przyjdziemy. - tym razem odezwała się czekoladowo oka, na co się uśmiechnęłam.
- Cieszę się. - przyznałam, patrząc na nią. - Dobra będę się zbierać dalej.
- Jasne, a możemy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie? - zapytał jej narzeczony.
- Pewnie.
Chłopak wyjął swój telefon, po czym ustawił się z mojej prawej strony, a Kubanka z mojej lewej. Brunet objął mnie delikatnie, a ja objęłam Camilę. Umieściłam rękę na jej pasie i niewidocznie złączyłam ją z jej dłonią. Shawn zrobił nam kilka zdjęć, po czym odsunął się, a za nim zaraz kobieta, puszczając tym samym moją rękę. Westchnęłam pod nosem, ale wysiliłam się na lekki uśmiech w ich stronę.
- Dzięki wielkie. - powiedział i złapał za dłoń brunetkę.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam. - Do zobaczenia w piątek.
- Do zobaczenia. - powiedzieli chórem, a ja ponownie ruszyłam biegiem przed siebie.
Zrobiłam kółko wokół parku i postanowiłam bardzo powolnym truchtem kierować się do domu. Powrót zajął mi około piętnaście minut, więc po takim szybkim biegu, to dobry miałam czas. Weszłam do mieszkania i w korytarzu zdjęłam buty. Zeszłam schodami na dół, gdzie miałam zrobioną domową siłownie, po czym zaczęłam wykonywać proste ćwiczenia. Po tych prostszych wzięłam się za te bardziej cięższe. Gdy brało mnie już zmęczenie, napiłam się trochę wody i na sam koniec wykonałam kilka rozciągnięć, by następnego dnia nie mieć aż tak dużych zakwasów. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie przepocone ubrania i odkręciłam kurek z ciepłą wodą, by napełnij wannę. Wróciłam się jeszcze szybkim krokiem po telefon i już po kilku sekundach siedziałam w ciepłej wodzie, która mnie relaksowała. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy. Cieszyłam się taką chwilą spokoju. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk muzyki, która zaczęła wydobywać się z mojego telefonu. Sięgnęłam po niego i uśmiechnęłam się szeroko, widząc kto dzwoni.
- Cześć, Camz. - powiedziałam, na co usłyszałam jej cichy chichot do słuchawki.
- Hej, Lolo.
- Miło usłyszeć twój glos.
- Już go dzisiaj słyszałaś. - zwróciła.
- Tak, ale mało się odzywałaś. tak poza tym.. Nic ci nie jest po tym zderzeniu? Naprawdę cię nie widziałam, wybacz mi.
- Nic mi nie jest, Lo. - odpowiedziała niemal natychmiast. - Mój tyłek jedynie miał bolesne spotkanie z ziemią.
- Jest duży, nie mogło cię aż tak boleć.
- Hej! - zaśmiałam się, a dziewczyna zaraz za mną. - Dzwonię też, by.. Przeprosić cię za zachowanie Shawn'a. Wiem, że raniło cię to, co widziałaś.
- Nie mówmy o tym. - przerwałam jej.
- No dobrze.. - westchnęłam. - W ogóle, czemu chciałaś byśmy przyszli w piątek na stadion?
- Chcę wam dać bilety na kolejny mecz, który jest niedługo. - wyznałam. - Chciałabym cię ponownie zobaczyć na trybunach.
- Raczej przyjdę.
- Cieszę się.
Moja rozmową z Kubanka trwała w najlepsze, dopóki moja woda nie zrobiła się zimna. Poinformowałam o tym dziewczynę i zakończyłyśmy połączenie, a ja wyszłam z wanny. Wytarłam się na szybko i założyłam czyste ubrania, a następnie ponownie zadzwoniłam do brunetki. Położyłam się na łóżku z telefonem w ręku i z szerokim uśmiechem rozmawiałam z ukochaną.
——————————————————
Taka sytuacja 🤭🤭Do następnego 💙
CZYTASZ
Football is my life (or only)?
FanfictionLauren Jauregui jest światowej sławy piłkarką. Camila Cabello ma ułożone życie oraz narzeczonego, który stara się jak może. Pewnego dnia Shawn sprawia jej niespodziankę i zabiera na mecz piłki nożnej, w którym gra Lauren. Co wyniknie z dwóch, na pie...