*Lauren*
Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się dookoła. Wstałam z łózka i narzuciłam na siebie luźną, czarną koszulkę, a do tego krótkie spodenki, po czym opuściłam sypialnie. Zeszłam po schodach i od razu udałam się do kuchni. Rzuciłam okiem na pomieszczenie, lecz wszystko stało na swoim miejscu i nie wskazywało obecności żadnej osoby. Wstawiłam ekspres do kawy i czekałam na napój, który miał mnie rozbudzić. Gdy usłyszałam charakterystyczne kliknięcie wyjęłam kubek spod urządzenie i wypiłam łyka kawy. Usiadłam przy stole i tępo patrzyłam się przed siebie.
W tym czasie wypiłam ciepły napój i umyłam po nim kubek. Oparłam się o szafki kuchenne i ukryłam twarz w rękach. Brałam głębokie wdechy, by choć trochę się opanować, lecz nic mi to nie pomogło. Z każdą minioną minutą moje ciało ogarniała coraz większa złość, której już nawet nie chciałam ogarniać. Byłam zła na siebie, że znowu uwierzyłam w jej puste słowa, które okazały się kłamstwem.
Krzyknęłam głośno na cały apartament, a pięściami uderzyłam w szafki. Moje ręce zaczęły niemiłosiernie boleć, lecz nie zwracałam na to uwagi. Ponowiłam ten ruch, dopóki nie poczułam, jak ktoś łapie mnie za ręce.
- Jezus, Lo! - od razu rozpoznałam głos Camili. - Poszłam na chwilę do łazienki, a ty odwalasz takie akcje?! - warknęła na mnie. Odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam na nią. Miała na sobie tylko ręcznik, a po jej ciele nadal spływały kropelki wody. Jej włosy były mokre, lecz nadal wyglądała cudownie. Dopiero teraz zrozumiałam co zrobiłam, pewnie musiał zaniepokoić ją mój krzyk.
- Przepraszam.. - wyszeptałam i spuściłam głowę.
- Co ci odbiło? - nakierowała moją głowę tak, bym na nią patrzyła.
- Ja.. Myślałam, że.. Że zostawiłaś mnie, że tak po prostu wyszłaś po tym, co między nami się wydarzyło. Myślałam, że żałujesz. - odpowiedziałam niepewnie.
- Oh, Lo... - wzięła mnie w swoje ramiona, a ja się w nią wtuliłam. Zaciągnęłam się jej zapachem, który teraz był inny. Pachniała.. mną. Musiała użyć mojego żelu po prysznic. - Nigdy cię nie zostawię. Obiecałam, że zerwę zaręczyny, pamiętasz? - potarła kciukiem mój policzek. - I wiedz jedno.. Nigdy, przenigdy nie będę żałować tego, co miało miejsce między nami. - gdy wypowiadała te słowa patrzyła prosto w moje oczy. Kiwnęłam lekko głową i ponownie się w nią wtuliłam. Jej ręce ponownie oplotły moją talię.
- Przepraszam, że o tym pomyślałam. - powiedziałam cicho.
- Nie przejmuj się, Lolo. - odsunęła mnie kawałek od siebie, a następnie uśmiechnęła się szeroko. Jej wzrok spoczął na moich ustach, a ja przygryzłam delikatnie dolną wargę.
Dziewczyna zbliżyła się do mnie, a po chwili jej wargi spoczęły na moich. Oddałam powolny pocałunek, który przepełniony był naszymi uczuciami. Ułożyłam jedną z rąk na jej policzku i lekko potarłam go kciukiem. Mój oddech przyśpieszył i wyczułam, że jej też. Uśmiechnęłam się przez to, przez co nasze usta oderwały się od siebie. Oparłam nasze czoła razem i spojrzałam w jej oczy. Błyszczały tym radosnym blaskiem, który tak bardzo kocham. Zachichotałam cicho, na co spojrzała na mnie pytająco. Pokiwałam głową na boki i ponownie ją pocałowałam.
- Kocham cię, Camz.
- Kocham cię, Lo. - odpowiedziała. - Mamy jakieś plany na dzisiaj?
- W zasadzie nie zastanawiałam się nad tym, ale.. Mam coś dla ciebie.
- Co takiego? - uśmiechnęłam się tajemniczo i szybkim krokiem udałam się do sypialni. Wzięłam ''tą'' rzecz i wróciłam do brunetki. Podałam ją jej, a ona spojrzała na mnie pytająco.
- Koperta?
- Otwórz. - zachęciłam ją, kiwając delikatnie głową.
- Czy to...?
- Tak. - uśmiechnęłam się szeroko, widząc jej reakcje.
- Jezu! Dziękuję ci! - rzuciła mi się na szyję, całując w usta.
- Przyjdziesz mi kibicować? - zapytała, patrząc w jej niesamowite tęczówki.
- No oczywiście! Nigdy nie przegapię żadnego twojego meczu. - powiedziała, nadal się uśmiechając.
- Cieszę się. - odwzajemniłam uśmiech. - Specjalnie dla ciebie miejsca w pierwszym rzędzie, byś miała najlepszy widok.
- Najlepszy widok na twój tyłek? Tym bardziej nie pogardzę. - zaśmiałam się z jej słów.
- Złamałaś moje serce. - udałam urażoną, przykładając rękę, w którym znajduje się serce.
- Wcale nie. - klepnęła mnie w ramię.
- A właśnie, że tak.
- Kłamiesz. - ponownie się zaśmiała.
- Może tylko trochę. - zachichotałam.
Czekoladowooka przewróciła oczami, lecz podeszła do mnie i wtuliła się w moje ciało. Objęłam ją ramionami w pasie, przyciągając jeszcze bliżej.
——————————————————
Ja to zostawiam i lecę dalej 😅Do następnego 💙

CZYTASZ
Football is my life (or only)?
FanfictionLauren Jauregui jest światowej sławy piłkarką. Camila Cabello ma ułożone życie oraz narzeczonego, który stara się jak może. Pewnego dnia Shawn sprawia jej niespodziankę i zabiera na mecz piłki nożnej, w którym gra Lauren. Co wyniknie z dwóch, na pie...