*Lauren*
Razem z zespołem stałam w okręgu i rozgrzewałam się. Dzisiaj gramy finał z równie dobrą drużyną. Zerknęłam w stronę przyjaciółki, która ze skupieniem wykonywała wszystkie ćwiczenia. Ja też je robiłam, lecz moje myśli krążyły wokół brunetki, która siedzi na trybunach i mi się przygląda.
- Wszystko dobrze? - zapytałam, patrząc na blondynkę.
- Tak jasne, po prostu.. Trochę się stresuję. - odparła.
- Ja też, ale damy radę.. Po to tu jesteśmy, by wygrać.
- Wiadomo, że po to. Do boju Kings Miami!
- Do boju! - usłyszałyśmy krzyk reszty dziewczyn oraz trenera.
- Tak schodząc z tematu.. Jak tam między tobą a Camilą? - kiwnęła w stronę siedzeń kibiców.
- Wszystko dobrze.. Układa się nam i chyba w końcu wszystko idzie w dobrą stronę. - odpowiedziałam, odpływając myślami.
- Cieszę się twoim szczęściem, Lern. - przewróciłam oczami na przezwisko. - A jak tam.. No wiesz...
- Powiedziała, że zerwie zaręczyny.
- Myślisz, że naprawdę to zrobi? - zapytała, patrząc na mnie uważnie.
- Wiem, że mnie kocha, więc.. Yeah... Myślę, że to zrobi.
- No dobrze...
- Słuchajcie dziewczyny. - zwróciłam uwagę na naszego trenera. - Jesteśmy tu tylko po jedno. Po wygraną. Mamy do pokonaniu równie mocną drużynę, lecz to Kings Miami są najlepsi, tak?
- Tak! - krzyknęłyśmy chórem.
- Więc pokażcie im na co was stać! - ponaglił nas, a my wykonałyśmy nasz okrzyk.
Jako kapitan podeszłam do sędziego i uścisnęłam mu dłoń i to samo zrobiłam z kapitanem drużyny przeciwnej. Mężczyzna rzucił monetą i wypadło na mnie. Wybrałam piłkę, gdyż nasza drużyna miała tendencję do wykorzystywania takich momentów. Po kilku minutach ustawiliśmy na odpowiednich miejscach, a ja wraz z Dinah po środku boiska z piłką. Czekałyśmy teraz tylko na gwizdek sędziego. Gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk zaczęłyśmy grę. Podałam od razu do tyłu, a sama przemieściłam się do przodu. Nerwowym wzrokiem śledziłam każdy ruch naszych przeciwniczek. Musiałam trzymać się na baczności.
W głowie przez cały czas miałam czekoladowooką, która ogląda mnie w tym momencie. To jeszcze bardziej motywowało mnie do dalszej gry i by zwyciężyć dzisiaj.
W pewnym momencie podano mi piłkę, a ja od razu podałam dalej na przód do mojej przyjaciółki. Automatycznie biegiem ruszyłam niedaleko niej i tylko czekałam na okazję.
- Lern! - podniosłam głowę i ujrzałam, jak piłka leci w moją stronę. Wyskoczyłam do góry i nogą skierowałam ją prosto w kierunku bramki. Po kilku sekundach usłyszałyśmy głośno wiwaty. Uśmiechnęłam się szeroko w stronę dziewczyn, gdyż już na początku miałyśmy przewagę nad drugą drużyną. Przytuliłam zawodniczki, które podbiegły w moją stronę, a następnie wróciłyśmy na miejsce.
*Camila*
Z uwagą patrzyłam na dzisiejszy mecz. Uśmiechnęłam się również szeroko, gdy Lo strzeliła bramkę. Widzieć szczęście wymalowane na jej twarzy to coś niesamowitego. Bardzo dobrze wiedziałam, że piłka nożna to całe jej życie. Gdy emocje trochę upadły usiadłam na plastikowym krzesełku.
Musiałam nakłamać Shawn'owi, że idę dzisiaj do przyjaciółki na noc. Jak na złość siedział w domu i tym razem nigdzie nie wyjeżdżał. Cóż.. Mam nadzieję, że Ally będzie mnie kryć na ten czas.
Ponownie skupiłam się na meczu i na tym jak szatynka biegała z piłką. Podziwiałam każdy jej ruch i to, jak skupiała się na grze. Nie minęła chwila, a Kings Miami ponownie zdobyło punkt. Po stadionie rozniosły się okrzyki radości kibiców. Wstałam razem z nimi i krzyczałam, jak najgłośniej potrafiłam. To dopiero pierwsza połowa, a my mamy już prowadzenie - dwie zdobyte bramki. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jeśli tak dalej pójdzie, to Lauren będzie miała co świętować dzisiaj. Cóż.. Obiecałam jej solidną nagrodę, jeśli się postara.
Do końca pierwszej połowy już nic więcej się nie działo. Gdy rozbrzmiał gwizdek na przerwę usiadłam na swoim miejscu i wyjęłam telefon z kieszeni. Od razu weszłam w dymek z zielonooką.
Do : Skarb 💙
Jestem z ciebie cholernie dumna! 😘Od : Skarb 💙
Dziękuję, Camz.. A w domu czekam na moją nagrodę 😏😍Do : Skarb 💙
Jeśli tak dalej pójdzie, to spodziewaj się, że ją dostaniesz 😁Od : Skarb 💙
Kocham cię, Camz ❤️Do : Skarb 💙
Też cię kocham, Lo ❤️Uśmiechnęłam się szeroko pod nosem. W pewnym momencie wyskoczył mi dymek z Shawn'em. Przewróciłam oczami na to, że próbował się ze mną skontaktować. Mówiłam mu, że nie będę w stanie odebrać telefonu. Usunęłam czat, po czym schowałam urządzenie z powrotem.
Po piętnastu minutach gra się wznowiła. Tym razem zaczęły przeciwniczki. Wszystko śledziłam z wielką uwagą i widziałam, że zielonooka robiła to samo. Nagle Kings Miami odebrało piłkę i biegła wprost na bramkę przeciwną. Szatynka biegła obok Dinah i wymieniły się znaczącymi spojrzeniami. Podały piłkę mojej dziewczynie, a ta kopnęła ją z całej siły. Wszyscy z niecierpliwością czekali czy wpadnie ona do siatki, co nastąpiło chwilę później. Zerwałam się ze swojego siedzenia i krzyknęłam głośno.
Skakałam razem z innymi, patrząc na szczęśliwą dziewczynę. W pewnym momencie spojrzała ona mnie. Zaczęła truchtać w moim kierunku i skierowała rękę w moją stronę. Spojrzałam na nią zdziwiona i czekałam na rozwój wydarzeń. Widziałam jak przeskoczyła niską barierkę i przeciskała się teraz między siedzeniami. Wszyscy kibice rzucili się w jej stronę, lecz ona nie zwracała na nich uwagi. Stanęła naprzeciwko mnie z szerokim uśmiechem, po czym przyciągnęła mnie do siebie, łącząc nasze usta w pocałunku. Zarzuciłam ręce na jej barki, drapiąc lekko jej kark. Z wielką przyjemnością oddałam słodką pieszczotę. Jedyne co słyszałam to głośne wiwaty dookoła nas. Po chwili oderwała się ode mnie i puściła mi oczko.
- To specjalnie dla ciebie, Camz. - powiedziała wprost do mojego ucha, a następnie wróciła z powrotem na boisko, by wygrać mistrzostwa.
——————————————————
Mam nadzieję, że się podoba 😅Do następnego 💙
CZYTASZ
Football is my life (or only)?
FanfictionLauren Jauregui jest światowej sławy piłkarką. Camila Cabello ma ułożone życie oraz narzeczonego, który stara się jak może. Pewnego dnia Shawn sprawia jej niespodziankę i zabiera na mecz piłki nożnej, w którym gra Lauren. Co wyniknie z dwóch, na pie...