Tydzień później
*Lauren*
Dałam sobie tydzień. Siedem pełnych dni tylko dla mnie. Zero myślenia o Camili. Zero myślenia o jej dziecku. Zero myślenia o całej sytuacji. Mimo wszystko nie pozwoliłam, by brunetka wróciła do mężczyzny. Pozwoliłam jej zatrzymać się u mnie. Natomiast ja unikałam jej jak ognia. Wychodziłam wcześnie rano i przychodziłam, gdy byłam pewna, że już śpi.
Wszystkie doby spędziłam na intensywnym treningu. Każdego dnia harowałam ciężko, by być w jeszcze lepszej formie niż wcześniej. A jeśli nie ćwiczyłam to przesiadywałam i Dinah. Mimo tego wszystkiego nie oceniała mnie i przygarnęła do siebie.
- Długo jeszcze będziesz się tak męczyć? - podniosłam wzrok znad szklanki, spoglądając na przyjaciółkę.
- Co masz na myśli? - upiłam łyk napoju, który się w niej znajdował.
- Dobrze wiesz, że bardzo ją kochasz.. Nie dasz rady się odkochać, więc po co to wszystko?
- Nie rozumiesz.. - westchnęłam, kręcąc głową.
- Więc mi wytłumacz.
- Zdradziła mnie... Przespała się z nim chociaż obiecała, że zerwie zaręczyny.. - zaczęłam. - Nie dość, że to zrobiła, to jeszcze jest w ciąży.
- To jest pewne? - spojrzała na mnie uważnie.
- Tak. Kupiłam tydzień temu trzy testy, wszystkie wyszły pozytywnie. - w moich oczach stanęły łzy, gdy w mojej głowie pojawiły się obrazy sprzed tygodnia.
- Więc.. Jesteś na nią zła, bo cię zdradziła i że jest w ciąży, dobrze zrozumiałam?
- Tak, ale też, bo to nie jest moje dziecko. - parę łez skapnęło na mój policzek. - Ono jest... Jest jego. To mnie najbardziej boli. - w tym momencie rozpłakałam się całkiem. Dinah zeszła ze swojego miejsca i podeszła do mnie, po czym przyciągnęła do siebie. Wtuliłam się w jej ciało, przez cały czas szlochając. - T-to tak kurewsko boli..
- Wiem, Laur, wiem. - gładziła mnie delikatnie po plecach, pozwalając wypłakać.
Gdy choć trochę płacz ustał, a ja mogłam normalnie złapać oddech dziewczyna odsunęła się ode mnie. Otarła moje policzki i lekko uśmiechnęła. Starałam się odwzajemnić gest, lecz prawdopodobnie wyszedł z tego grymas. Po chwili blondynka zajęła poprzednie miejsce.
- Mogę teraz ja coś powiedzieć? - kiwnęłam głową na znak zgody. - Obróćmy teraz sytuację. Spróbuj spojrzeć na to jej oczami. - przymknęłam powieki i lekko skinęłam. - Więc powiedziała ci, że wypili za dużo i jakoś wyszło. Skąd wiesz, że było to z jej woli? - spojrzałam na nią pytająco. - Mam na myśli.. Dobrze wiesz i znasz sytuacje jak faceci zachowują się po alkoholu. Może z powodu, że zaczął się czegoś domyślać przystawiał się do niej. Może to nie była jej decyzja.
- Oh..
- Przez to, że byli pod wpływem specjalnie mógł nie założyć zabezpieczenia i miał nadzieję, że wtedy ona z nim zostanie. Myślał, że ciążą wszystko rozwiąże na jego korzyść.
- Rozumiem cię... - wyszeptałam.
- Co teraz o tym sądzisz? - oparła dłonie na blacie stołu, a ja ponownie napiłam się napoju.
- Szczerze.. Nie mam pojęcia. - pokręciłam głową.
- Daj sobie czas, ale weź też pod uwagę jej sytuację teraz. Nie ma łatwo. - przyjaciółka wstała, klepiąc mnie po ramieniu, a następnie wyszła z pomieszczenia. Westchnęłam ciężko, chowając głowę w rękach.
Trzy dni później
Wzięłam głęboki wdech, stojąc pod własnym domem. Mamy południe, więc czekoladowooka powinna być w środku. Poprawiłam koszulę, którą mam na sobie i nerwowo przeczesałam włosy. Weszłam po cichu, zdejmując w korytarzu buty. Rozejrzałam się dookoła, lecz nigdzie nie zauważyłam Kubanki. Skierowałam się na górę. Gdy już chciałam otworzyć drzwi od sypialni usłyszałam jej głos, jak z kimś rozmawia. Był zachrypnięty i można było usłyszeć w nim gniew. Zatrzymałam się na chwilę.
- Nie. Nie rozumiesz mnie jak mówię do ciebie, Shawn? - gdy usłyszałam jego imię momentalnie chciałam zawrócić i wyjść z domu, lecz poczekałam jeszcze chwilę. - Z nami koniec, do cholery! Nie masz prawa zbliżać się do mnie, ani do mojego dziecka! - uniosła głos. - Dlaczego?! Ty jeszcze pytasz dlaczego?! Dobrze wiesz, że tego nie chciałam, a mnie zmusiłeś! Przez ciebie straciłam wszystko! To koniec! - czyli Dinah miała rację.
Usłyszałam, jak brunetka rzuca telefonem, a później jak cicho szlocha. Westchnęłam i jeszcze raz się poprawiłam. Weszłam do środka pomieszczenia, patrząc niepewnie na dziewczynę. Ta spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale też z wymalowaną ulgą. Podeszłam do niej klękając przed nią i podając jej róże, które kupiłam za nim tu przyszłam.
- Bardzo cię przepraszam. - wyszeptałam. - Przepraszam cię, Camz. Ja... Byłam zraniona, ale teraz usłyszałam twoją rozmowę i wiem wszystko. Wybacz mi proszę..
- Lo.. - przyłożyła jedną z rąk do mojego policzka, głaszcząc go czule.
- Chcę tego wszystkiego z tobą.. Chcę widzieć jak to dziecko rośnie, jak wypowiada swoje pierwsze słowa, jak uczy się chodzić. Chcę odprowadzić je do jego pierwszej szkoły, chcę być dla niego oparciem, tak samo jak i dla ciebie. Chcę... Chcę być jego drugą mamą. - wyznałam na jednym wydechu. - Więc proszę.. Przebacz mi.
- Lolo.. Oczywiście, że ci wybaczam. - odezwała się, ocierając mokre policzki. - Gdyby nie ja to... - pokręciła głową.
- Już, Camz.. Nie myśl o tym. - wstałam z ziemi i usiadła obok niej, obejmując w pasie. Przytuliłam ją do siebie, szepcząc do ucha czułe słowa.
- Kocham cię, Lo. - odezwała się po dłuższej chwili ciszy.
- Kocham cię, Camz. - odpowiedziałam, łącząc nasze usta w czułym pocałunku.
——————————————————
To, że teraz się pogodziły nie znaczy, że ciągle będzie dobrze, prawda? 🤷♂️😅Do następnego 💙
CZYTASZ
Football is my life (or only)?
FanfictionLauren Jauregui jest światowej sławy piłkarką. Camila Cabello ma ułożone życie oraz narzeczonego, który stara się jak może. Pewnego dnia Shawn sprawia jej niespodziankę i zabiera na mecz piłki nożnej, w którym gra Lauren. Co wyniknie z dwóch, na pie...