4.

7.7K 523 52
                                    

Późnym wieczorem Izuku siedział na parapecie w swoim pokoju. W uszach miał słuchawki, z których wydobywało się Plain White T's - Hey there Delilah. Głowę opierał o okno, w które rytmicznie uderzały krople deszczu. Zapatrzył się w ciemne ulice miasta, blado oświetlane latarniami. Liście drzew kołysały się na wietrze. Zanucił refren piosenki, śledząc wzrokiem krople, sunące po szybie. Zostawiały po sobie ledwo widoczne, mokre ślady, by chwilę później zniknąć u dołu okna. Oderwał od nich uwagę i przeskanował spojrzeniem swój pokój. Z westchnieniem zeskoczył z parapetu i powolnym krokiem podszedł do łóżka. Usiadł na jego brzegu, wyjmując z uszu słuchawki. Zerknął na godzinę. Wyglądało na to, że czas leciał szybciej, niż mu się wydawało... Nastawił budzik na siódmą i skrzywił się na widok czasu, za który uruchomi się alarm. Odłożył urządzenie na szafkę nocną i położył głowę na poduszce. Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w ciemność, panującą w pomieszczeniu. Chciał znów zaprzyjaźnić się z Bakugo. Żeby wszystko było tak, jak za ich dziecięcych lat. Ale to było niemożliwe. Blondyn go nienawidził. A on nie wiedział nawet, dlaczego. Zresztą powinien przestać o tym myśleć. Teraz miał przecież wspaniałego przyjaciela, na którego zawsze mógł liczyć. Ale... z jakiegoś powodu nie potrafił pozbyć się Katsukiego ze swojej głowy. Odgonił na bok niechciane myśli, owinął szczelnie kołdrą i zacisnął powieki. Miał nadzieję, że jutrzejszy dzień przebiegnie spokojnie.

Dźwięk budzika rozbrzmiał w pomieszczeniu, wyrywając Izuku ze snu. Błądził ręką po szafce nocnej, starając się zlokalizować telefon. W końcu wymacał go palcami i wyłączył dźwięk. Ziewnął, kładąc głowę na poduszce. Jeszcze tylko chwilka... W nocy nie mógł zasnąć, choć bardzo tego chciał. Gdy ostatni raz sprawdzał godzinę było około 3:30 i teraz czuł skutki niewyspania. Wypije kawę i na pewno da radę funkcjonować do końca dnia...
Chwilę później leniwie otworzył oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Mimo, że spał tylko kilka minut dłużej, czuł się już nieco lepiej. Sięgnał po telefon i spojrzał na ekran. Cholera... To jednak nie było kilka minut. Zegar wskazywał 8:20. Ups... Zauważył też szereg nieodebranych połączeń od Shoto. Pewnie się zmartwił, gdy Izuku nie przyszedł, jak codzień, w umówione miejsce. Będzie musiał go przeprosić. No, a skoro na pierwszą lekcję już i tak nie zdąży, to pójdzie chociaż na następne. Poderwał się z łóżka, zgarnął z szafy ubrania i pobiegł do łazienki.

Izuku siedział przy swojej ławce i obracał długopis w dłoni. Na szczęście jakoś udało mu się zdążyć na drugą lekcję, która właśnie dobiegała końca. Wbił spojrzenie w zawieszony na ścianie zegar. Jeszcze tylko dwie minuty... Wskazówki poruszały się nieubłaganie wolno i czasem sprawiały wrażenie, jakby zatrzymały się w miejscu. Chłopak ze złością uderzył długopisem w ławkę. Chciał jak najszybciej iść do Shoto. Gdy wreszcie rozbrzmiał długo wyczekiwany przez niego dźwięk, natychmiast spakował swoje rzeczy i wyszedł z sali. Jego przyjaciel powinien teraz kończyć historię. Szybkim krokiem udał się w kierunku odpowiedniej sali. Tak jak myślał, zobaczył Todorokiego, wychodzącego z klasy. Natychmiast do niego podbiegł.
-Hej - przywitał się. Chłopak wyglądał na zaskoczonego jego obecnością, ale po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Cześć - odparł. - Gdzie byłeś rano?
-Em... troszkę zaspałem - wyznał. - Chodźmy coś zjeść. Nie miałem czasu na śniadanie.
Todoroki kiwnął głową i obaj poszli korytarzem.

𖧷 Soulmates 𖧷 [ Tᴏᴅᴏʙᴀᴋᴜᴅᴇᴋᴜ ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz