15.

5.2K 453 35
                                    

Shoto zniknął za zakrętem i Izuku chciał szybko wrócić do domu. Nie miał pojęcia, dlaczego pokiwał głową. To była idealna sytuacja, żeby to wszystko zakończyć. Ale... nie potrafił. Todoroki zajmował zbyt ważne miejsce w jego życiu. Nie mógł tak po prostu się go pozbyć. Wiedział, że nie miał wyjścia. Że to dla ich dobra. Ale nie był gotowy. Musiał się jeszcze nad tym wszystkim zastanowić.
-Deku - usłyszał za sobą dobrze znany mu głos i poczuł, jak całe jego ciało drętwieje. - Nie dotrzymałeś umowy...
Ktoś złapał go za ramiona i mocno ścisnął.
Błagam nie... Wszystko, tylko nie on...
-Zasługujesz na karę...
Poczuł, jak leci do tyłu, a potem zostaje przygwożdżony do ściany budynku. Gdy otworzył oczy zobaczył przed sobą wściekłą twarz Bakugo.
Zrobiłem, co chciałeś... Proszę... odejdź... zostaw mnie...
-Ale nie tutaj - wyszeptał blondyn, owiewając oddechem jego policzek. Poczuł dreszcze przebiegające wzdłuż jego ciała.
Kacchan... co ty chcesz... zrobić..?
Katsuki, wciąż trzymając jego ramiona, zaczął iść chodnikiem, zmuszając Izuku do podążania za sobą. Midoriya nie od razu zrozumiał, gdzie idą. Ale po kilku minutach rozpoznał tę trasę. Pamiętał ją z czasów, kiedy byli dziećmi. Często nią chodzili. Organizowali wyścigi, w których nagrodą było kilka ciastek albo lizak. Zawsze z nim przegrywał. Wtedy był inny. Wtedy się przyjaźnili. Wtedy widział, jak się uśmiecha. Teraz jedyne, co mógł zobaczyć na jego twarzy, to wściekłość. Mimo wszystko, zawsze go podziwiał. Katsuki był dla niego kimś wyjątkowym. I wiedział, że nadal jest. Nieważne, jak bardzo starał się go znienawidzić. Po prostu nie potrafił.
W końcu jego oczom ukazał się dom Bakugo. Dobrze wiedział, co blondyn chciał zrobić. Mimo wszystkich sprzeczności w swojej głowie, on znał bolesną prawdę. Zaprowadzi go do środka. Tam nikt go nie usłyszy. Nikt mu nie pomoże. Moment, w którym wejdą, będzie oznaczać dla Izuku koniec. Czy pogodził się z tą myślą? Że dla osoby, którą kocha jest tylko zabawką? Chyba tak. Czy to oznacza, że pozwoli mu zrobić ze sobą, co będzie chciał? Nie. Może i go kochał, ale nie chciał tego w ten sposób.
Byli coraz bliżej domu. To jego ostatnia szansa, żeby uciec. Ale co ma zrobić? Przecież nie da mu rady. Mimo wszystko, musiał spróbować.
Zebrał w sobie całe pozostałe siły i uderzył Katsukiego łokciem w brzuch. Chłopak zgiął się, luzując uścisk na jego ramionach. Zielonowłosy wykorzystał sytuację i popchnął go z całej siły, a potem rzucił się biegiem w stronę swojego domu. Usłyszał, jak Bakugo biegnie za nim, wykrzykując przekleństwa. Cholera... Był teraz jeszcze bardziej wściekły. Jeśli znowu go złapie...

Izuku wpadł do swojego pokoju i zatrzasnął drzwi. Wciąż dyszał po biegu. Na szczęście udało mu się uciec Katsukiemu. Ale czuł, że przy ich następnym spotkaniu będzie wściekły. Rzucił się na łóżko i ukrył twarz w poduszce. Pozwolił, do tej pory wstrzymywanym, łzom zamoczyć materiał. Dlaczego akurat jego musiało to spotkać? Czym sobie na to zasłużył?
Kochał dwóch chłopaków. Jeden z nich go prześladuje i nienawidzi. Drugi czuje to samo, ale nie może z nim być. Ani nawet rozmawiać. To takie okrutne. Co takiego zrobił, że jego świat się walił? Widocznie w poprzednim życiu był kimś złym. Bo przecież musiał być jakiś powód tego wszystkiego.

𖧷 Soulmates 𖧷 [ Tᴏᴅᴏʙᴀᴋᴜᴅᴇᴋᴜ ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz