Chłopcy dopadli do domu Izuku. Shoto był tak bardzo przerażony, że ledwo mógł oddychać. W czasie drogi jego umysł podpowiadał mu tyle okropnych scenariuszy, że czuł się, jakby miał zemdleć ze stresu i zamartwiania o ukochanego.
Potrząsnął głową, próbując się opanować. Jeśli miał uratować Midoriyę, musiał zachować spokój.
Bakugo szarpnął za drzwi, ale nie ustąpiły.
-Kurwa... zamknięte - syknął i zaczął desperacko walić w nie pięściami - OI, DEKU! JESTEŚ TAM?! NIE WYGŁUPIAJ SIĘ I OTWÓRZ!
Krzykiem Bakugo nic nie zdziała. On przestraszy się i nie otworzy. Zresztą jeśli na poważnie chciał... no... to raczej nie wpuści ich do środka, żeby go powstrzymali. Musiało być jakieś inne wyjście! Ale... jakie?
-DEKU, OTWÓRZ TE CHOLERNE DRZWI! - blondyn dalej krzyczał. W jego głosie słychać było desperację.
W tamtym momencie Shoto nawet nie myślał, dlaczego Katsuki martwił się o Izuku. W końcu go prześladował. Ale i tak wkrótce miał się o tym przekonać...
Todoroki wyciągnął telefon i wybrał numer Midoriyi. Jeden sygnał... dwa...trzy... cztery... Cholera, nie odbiera. Jeszcze raz. Jeden, dwa, trzy... Kurwa, znów to samo. Shoto ogarniała panika, gdy po raz kolejny dzwonił do ukochanego. Ale on nie odbierał.
Dlaczego..? Dlaczego to wszystko musiało się stać? Gdyby wcześniej zauważył, że coś jest nie tak... może by do tego nie doszło... Gdyby był przy Izuku... Gdyby... go wtedy nie zostawił... Może siedzieliby teraz razem w jego pokoju i wspólnie uczyli do nadchodzącego testu. Albo spacerowali główną ulicą, oglądając witryny sklepowe.
Cholera... Skup się, Shoto. Musi być jakieś wyjście. Uratujesz go!
Chłopak potrząsnął głową, próbując opanować myśli. Bakugo wciąż krzyczał, ale jego głos był coraz słabszy, a jedna z dłoni zaczęła krwawić od ciągłego uderzania.
Musiała być jakaś inna droga. Musiała! Skupił się, zbierając myśli. Jeśli drzwi zawodzą, wejdź przez komin. Nie, to niemożliwe. Albo... okno! Przebiegł wzdłóż ściany budynku do okna wchodzącego do kuchni. Popchnął je. Otwarte! Nie mógł w to uwierzyć. Ale nie było czasu na radość. Szybko doskoczył do Bakugo, chwycił go za rękę i przyprowadził do okna.
Resztę wydarzeń pamiętał jak przez mgłę. Przed oczami miał tylko zamglone urywki scen, jak wskakują do środka, tłucząc jakieś talerze i pędzą po schodach, potykając się o własne nogi. Adrenalina i przerażenie wzięło nad nimi górę i dodało sił w walce o życie Izuku. Wpadli do pokoju, głośno dysząc, ale to, co tam zastali...
Shoto wrósł w ziemię na widok nieruchomego ciała ukochanego, leżącego na podłodze, a jego dolna warga zaczęła drżeć. Czuł, jakby cały jego świat zawalił się w jednej, krótkiej chwili. Boże... On naprawdę... Naprawdę to zrobił. A to wszystko była ich wina...
Zakrył usta dłonią, gdy poczuł napływające mu do oczu łzy. To nie może być prawda... Po prostu nie może...
Bakugo znów wykazałał się trzeźwością umysłu. Dopadł do Izuku i potrząsnął nim.
-CO TAK STOISZ?! DZWOŃ PO POMOC! - jego krzyk wyrwał Shoto z oszołomienia. Natychmiast wydobył z kieszeni telefon i trzęsącymi dłońmi wybrał właściwy numer. Gdy czekał na połączenie, przez na wpół przysłonięty łzami obraz widział Katsukiego, pochylającego się nad Izuku i szepczącego:
-Kochanie, nie rób mi tego...***
Hejo.
Wpadam tu tylko na chwilkę, powiedzieć wam, że zbliżamy się do końca.

CZYTASZ
𖧷 Soulmates 𖧷 [ Tᴏᴅᴏʙᴀᴋᴜᴅᴇᴋᴜ ]
ФанфикSzesnastoletni Izuku Midoriya chodzi do drugiej klasy liceum. Na co dzień jego życie jest spokojne i pozbawione wrażeń. Ale wszystko zmieni się, gdy pocałuje osobę, którą był zauroczony już od lat. Jednak... nic nie pójdzie jak w jego wyobrażeniach...