Był poniedziałek rano. Izuku wyłączył budzik i wpatrzył się w sufit. Weekend pozwolił mu odetchnąć i przemyśleć kilka spraw. Ale nadal nie był pewien, czy jest gotowy na spotkanie z Shoto i Katsukim. Jednak wiedział, że musiał porozmawiać ze swoim... przyjacielem. Od jego tłumaczenia zależało, w jaki sposób poskłada sobie tamto wydarzenie. Jeśli będzie chciał o tym zapomnieć, w porządku. Na początku może być ciężko. Rozmawiać z Shoto i nie zerkać na jego usta, wiedząc, że nigdy ich nie zasmakuje. Z drugiej strony, co jeśli dla Todorokiego to znaczyło coś więcej... Jeśli zaproponuje chodzenie... Co mu odpowie? Długo o tym myślał. Zastanawiał się, czy jego uczucia do Kacchana będą przeszkodą. Pogodził się już z tym, że nie umie się ich pozbyć. Ale... co jeśli Shoto mu w tym pomoże? Co jeśli związek z nim pozwoli mu uwolnić się od tej bezsensownej miłości? Oczywiście to nie tak, że chciał wykorzystać Todorokiego. Nigdy by tego nie zrobił. Nie zgodziłby się na związek z nim, gdyby wiedział, że nic do niego nie czuje. Shoto z pewnością nie był mu obojętny. Gdy doszedł do tego wniosku, nagle zaczął coraz bardziej go pragnąć. Żałował, że nie pozwolił mu się pocałować. Tęsknił za jego dotykiem. Chciał znów usłyszeć jego głos. Ale... czy to w porządku tak o nim myśleć, gdy wiedział, że kocha też innego..? Jak miałby z nim być? Ciągle czułby się, jakby go zdradzał.
Usiadł na łóżku i westchnął. Miłość, której się nie chce, to nie zdrada.
Z tą myślą wstał i podszedł do szafy.Izuku szedł chodnikiem, starając się nie myśleć o ostatnich wydarzeniach. Wkrótce wszystko wyjaśni z Shoto. Nie było się czym przejmować.
Minął miejsce, w którym chłopak zwykle czekał. Dziś niestety zaczynał lekcje godzinę przed Midoriyą. Wyglądało na to, że porozmawiają na przerwie. Chciał mieć to już za sobą. Miał przygotowaną odpowiedź na każdy scenariusz. Dokładnie wiedział, czego oczekuje. I postanowił, że jeśli Todoroki będzie chciał z nim być, zgodzi się. Był mu teraz potrzebny ktoś opiekuńczy i pełen czułości. Ktoś, przy kim będzie bezpieczny. I Shoto był tym kimś.
Był już niedaleko szkoły, gdy usłyszał za sobą znajomy głos. Aż za bardzo znajomy.
-Oi, Deku - na sam jego dźwięk poczuł dreszcze i nagłe skurcze żołądka. Był zbyt sparaliżowany strachem, by się odwrócić. Poczuł, jak ktoś złapał go za ramiona i zaczął prowadzić do jednej z bocznych ulic.
Błagam nie... Wszystko, tylko nie to...
-Kacchan... - wyjąkał - C-co ty tutaj robisz..? Przecież...
-Troszkę zaspałem, ale to nawet dobrze. Mamy do pogadania - w jego głosie słychać było złość. Uliczka kończyła się tylnym wejściem do jakiegoś sklepu. Bakugo przyszpilił go do ściany, unieruchamiając jego nadgarstki. Ogarnął go lęk.
Błagam, odejdź...
Gdyby okoliczności były inne... Gdyby Katsuki też go kochał...
-Słuchaj, kretynie - warknął. - Masz przestać widywać się z tym pieprzonym mieszańcem.
Izuku nie od razu zrozumiał, o kogo chodziło. Ale gdy już to do niego dotarło...
-Masz na myśli... Shoto..? - wyjąkał z przerażeniem.
-Tak - uśmiechnął się sadystycznie blondyn. - Shoto.
-J-ja... nie mogę! - szarpnął się, próbując uwolnić ręce z uścisku - Shoto jest moim...
-Nie obchodzi mnie to - złapał jedną ręką za jego podbródek. - Masz się do niego nie odzywać. Zrozumiałeś?
Izuku odwrócił wzrok. Dlaczego Kacchan chciał zakazać mu widywania się z Todorokim?
-Mam nadzieję, że zrozumiałeś, bo jeśli nie, wam obu może przydarzyć się coś bardzo niemiłego.
Źrenice Izuku rozszeszyły się. O siebie się nie martwił, ale... nie chciał, żeby coś się stało Shoto. Nigdy by sobie tego nie wybaczył. Jedyne, co mógł teraz zrobić, żeby go chronić, to zgodzić się. Ale... wtedy nie będzie mógł z nim być. Już nigdy nie poczuje na sobie dotyku jego dłoni. Nigdy nie przeprosi, za to, że go odepchnął. I zaczynał coraz bardziej tego żałować.
-Z-zrozumiałem...
CZYTASZ
𖧷 Soulmates 𖧷 [ Tᴏᴅᴏʙᴀᴋᴜᴅᴇᴋᴜ ]
FanficSzesnastoletni Izuku Midoriya chodzi do drugiej klasy liceum. Na co dzień jego życie jest spokojne i pozbawione wrażeń. Ale wszystko zmieni się, gdy pocałuje osobę, którą był zauroczony już od lat. Jednak... nic nie pójdzie jak w jego wyobrażeniach...