20.

5.1K 419 35
                                    

-Oi, Deku! Co tu się dzieje?! - nagle usłyszał czyjść krzyk. Automatycznie się spiął i chwycił za bluzę Shoto, chowając za nim.
Błagam... tylko nie on...
Bakugo stanął przed nimi i spiorunował ich spojrzeniem. Todoroki zasłonił Izuku.
-Daj mu spokój - warknął do blondyna. - Już wystarczająco zrobiłeś.
-Zejdź mi z drogi - Katsuki wyglądał na wściekłego. - Chcę z nim porozmawiać.
-Myślisz, że ci pozwolę? - parsknął. - Nie dam ci się do niego zbliżyć.
-Słuchaj no... - chłopak złapał go za bluzę, rzucając Izuku spojrzenie ponad jego ramieniem - Odsuń się albo zrobi się nieciekawie.
Midoriya poczuł strach. Tak bardzo nie chciał, żeby Todoroki narażał się w jego obronie. Jeśli coś mu się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczy.
-Shoto... - zielonowłosy pociągnął go za rękaw - Odpuść...
-Izuku?
-Idź już...
-Nie, nie pójdę - odepchnął od siebie Bakugo i obrócił przodem do Midoriyi. - Nie zostawię cię samego.
-Shoto...
-Nie słyszałeś, co powiedział?! - Katsuki popchnął go - Wypad.
-Poradzę sobie - wyszeptał, wbijając wzrok w ziemię. - Idź, proszę...
-Jesteś pewien?
Kiwnął głową.
-No dobrze - westchnął i odwrócił się do Bakugo. - Jeśli dowiem się, że coś mu się stało, to ci tego nie daruję.
Blondyn parsknął i podążył wzrokiem za odchodzącym chłopakiem. Gdy tylko zniknął z ich pola widzenia, złapał za koszulkę Izuku i szarpnął w swoim kierunku.
-Słuchaj - syknął. - Złamałeś umowę. Miałeś zakaz widywania się z nim.
-A-ale... - wydukał.
-Wiesz, co się teraz stanie - zacisnął ręce na ramionach młodszego. - Pożałujesz tego. A on będzie następny.
Nie! Wszystko tylko nie Shoto!
Izuku przestało już obchodzić, co się z nim stanie. Nie miał siły, żeby dalej uciekać. Nie chciał żyć w ten sposób. Bakugo mógł go nawet zabić. To już nie miało znaczenia. Ale nie mógł pozwolić, żeby coś się stało Shoto.
-Cz-czekaj... To się już nie powtórzy... Obiecuję...
-Hm? Myślisz, że w to uwierzę?
-P-proszę...
-Deku - Izuku poczuł dotyk jego lewej dłoni na talii. - To był ostatni raz, zrozumiałeś?
Powoli kiwnął głową.
Błagam, odejdź już...
Ku jego ogromnej uldze, Katsuki odsunął się. Całe ciało Izuku przeszyły dreszcze, jednak nie były one wywołane chłodną temperaturą. Blondyn tylko parsknął coś pod nosem i zaczął iść w przeciwną stronę.

Izuku wszedł do domu. W przedpokoju rzuciły mu się w oczy espadryle jego matki. Już wróciła? Zdjął buty i niepewnie wszedł w głąb domu, rozglądając się. Wolał uniknąć zbędnych pytań. Z łazienki było słychać szum wody. Wyglądało na to, że weszła chwilę przed nim. Pewnie nawet nie zauważyła, że go nie ma. Po cichu udał się do swojego pokoju i zamknął drzwi. Westchnął z ulgą. 
-Czyli co? - usłyszał głos - Już nigdy nie odezwiesz się do Shoto? 
-A mam inne wyjście? - westchnął - Zresztą to wszystko twoja wina! Ty kazałeś mi tam iść. Powiedziałeś, że nic się nie stanie.
-Do niczego cię nie zmuszałem. To był twój wybór.
Rozejrzał się, ale nigdzie nie zauważył drugiego siebie. Widocznie teraz słyszał go tylko w swojej głowie. Zresztą zawsze tak było. Jego obecność tylko dodawała mu więcej bólu. Widział go, ale wiedział, że tak naprawdę jest zupełnie sam. Nie miał nikogo. Poza swoją własną samotnością. 
Rzucił się na łóżko i ukrył twarz w poduszce. Ciągle wierzył, że Bakugo się zmieni, ale z dnia na dzień wydawało się to coraz bardziej nierealne. A jeśli chodzi o Todorokiego... Wolał nawet o nim nie myśleć. 
-Będzie kolejna przepłakana noc? - usłyszał cichy śmiech.
-Odwal się... - wyszeptał, czując napływające mu do oczu łzy - Wszyscy mnie zostawcie...  

𖧷 Soulmates 𖧷 [ Tᴏᴅᴏʙᴀᴋᴜᴅᴇᴋᴜ ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz