~~~~~~~~~~~~~~~~rano~~~~~~~~~~~~~~~
Był już ranek. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-proszę- powiedziałam zaspanym głosem.
Do mojej komnaty wszedł Legolas. Widząc go przykryłam się pierzyną aż do szyji.
-dzień dobry- powiedział siadając na moim łożu.
-witaj książe- odpowiedziałam z rumieńcem na twarzy.
-masz ochotę na mały trening?- spytał.
-jasne- uśmiechnęłam się.
-dobrze, przygotuj się i weź ze sobą miecz- odwzajemnił uśmiech.
-em... Nie umiem walczyć mieczem- powiedziałam.
-wiem, nauczę cię- odpowiedział i wyszedł.
Po wyjściu księcia od razu wstałam z łoża i poszłam za parawan. Ubrałam swój ulubiony strój do ćwiczeń i związałam włosy w koński ogon. Gdy się już przebrałam poszłam do jadalni. Czekał tam na mnie Legolas. Usiadłam na przeciwko niego. Gdy już miałam wstać i pójść po posiłek książe przyniósł mi tosty i herbatę. Były bardzo ładnie ozdobione. Podziękowałam mu i zaczęłam jeść. Zauważyłam że książe się na mnie patrzył.
-chcesz trochę?- zapytałam.
-nie, dziękuje- odpowiedział z uśmiechem.
Jadłam dalej. Przez cały posiłek Legolas się na mnie patrzył. Czułam się niekomfortowo. Wkońcu zjadłam i udaliśmy się na dość dużą polanę. Na początku stoczyliśmy jedną walkę. Jak zawsze skończyłam z mieczem przy szyji. Po walce książe pokazał mi jak ułożyć stopy. Gdy to już zrobił stanął za mną i chwycił moje ręce. Pokazał mi jak trzymać broń i jak się nią posługiwać. W pewnym momęcie oznajmił że czas na walkę. Odsunął się odemnie i chwycił za swój miecz. Szło mi lepiej niż ostatnim razem. Walczyliśmy przez parę minut aż Legolas wytrącił miecz z mojej ręki i przyłożył swój do mojego gardła. Upadłam na ziemię. Elf pomógł mi wstać. Walczyliśmy jeszce przez długi czas aż w końcu wygrałam z księciem. Byłam bardzo szczęśliwa. Gdy nadeszło południe udaliśmy się do pałacu. Weszliśmy do komnaty księcia i rozmawialiśmy. Nagle do pokoju Legolasa wszedł król Elrond.
-Legolasie, musimy coś omówić- powiedział wuj.
-dobrze- odpowiedział.
-przepraszam, ale to bardzo ważne- szepnął do mnie.
-okej- szepnęłam do niego w ostatniej chwili.
Wyszłam razem z nimi z komnaty. Udałam się do lasu. Po paru minutach drogi wkońcu doszłam. Podeszłam do Wiliego i usiadłam przy nim.
-witaj królowo- powiedział.
-cześć Wilo- odpowiedziałam z uśmiechem.
-znowu był tu ten elf co ostatnio- rzekł.
-zrobił wam coś?- zapytałam z troską.
-na szczęście nie ale celował do nas łukiem- odpowiedział.
-dobrze, poinformuje o tym wuja- powiedziałam.
W pewnym momęcie zobaczyłam małe wilczki na około mnie. Prosiły bym im opowiedziała jakąś historyjkę. Opowiadałam o tym jak zostałam ich królową.
-było to 300 lat temu- zaczęłam- szłam w stronę lasu gdy nagle zobaczyłam leżącego wilka całego we krwi. Szybko pobiegłam do pałacu i wzięłam zioła lecznicze. Uleczyłam wilka i okazało się że był to przywódca watahy, Wilo. Zaprowadził mnie do lasu i ogłosił że go uratowałam- mówiłam dalej.