Rozdział 14

34 3 0
                                    

Uwaga! W rozdziale pojawiają się nie ocenzurowane przekleństwa.

~~~~~~~~~~~~~~~~rano~~~~~~~~~~~~~~~

Tego dnia obudziłam się w tym samym czasie co książe. Popatrzyłam na niego lecz on patrzył na drzwi wejściowe. Nie wiedziałam o co chodzi więc też tam spojrzałam. W drzwiach stał... Thranduil! Szybko odsunęłam się od Legolasa. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec.

-Dzień dobry. Dzisiaj też was zapraszam do sali tronowej. Elessario tym razem proszę abyś nie uciekała podczas przesłuchań. Możesz przeklinać, krzyczeć a nawet bić tego człowieka tylko nie wybiegaj- powiedział śmiejąc się na nasz widok.

-dobrze- odpowiedziałam.

-za godzinę musicie być już w sali tronowej- rzekł i wyszedł z komnaty.

Popatrzyłam przez chwilę na księcia. Widać było że zaskoczył go widok ojca w jego komnacie gdy się przytulaliśmy. Chyba do końca życia nie zapomnę tego co się przed chwilą stało. Wstałam z łoża i podeszłam do fotela na którym była jedna z moich sukni. Wzięłam ją i poszłam za parawan. Ubrałam długą suknie do kostek, w kolorze karmazynowym. Gdy już się ubrałam podeszłam do okna i przez nie popatrzyłam. W tym czasie książe się przebrał. Usiadłam przy toaletce i zobaczyłam w lustrze odbicie Legolasa. Czułam jak bawi się moimi włosami lecz gdy już skończył zobaczyłam piękny warkocz. Nie wiedziałam że mój ukochany umie robić takie rzeczy.

-dziękuję- powiedziałam.

-nie ma za co- odpowiedział i się uśmiechnął.

Założyłam na głowę srebrny diadem. Nie mieliśmy czasu by zjeść śniadanie więc odrazu poszliśmy do sali tronowej. Gdy do niej weszliśmy król kazał nam usiąść. Oczywiście było tylko jedno krzesło. Jak zawsze usiadłam na kolanach księcia. Thranduil coś gadał lecz nie słuchałam tego. Zawołał straż i poprosił o przyprowadzenie więźnia. Gdy człowiek przybył do sali zapadła cisza.

-Elessario, wiem że ty mnie...- nie dokończył zadania bo mu przerwałam.

-taaa, niby cię kocham ale nie chciałam tego nikomu mówić i powinnam być z tobą a nie z Legolasem. Odkąd tu jesteś chyba zawsze zaczynasz od tego rozmowę więc tym razem coś Ci nie wyszło...- miałam dokończyć zdanie ale człowiek mi przerwał.

-no bo tak powinno być- stwierdził.

-Ej!! Mi się nie przerywa zrozumiano?! Możesz zamknąć w końcu ten swój krzywy ryj?! Bo mi się już nie chce słuchać twojego pierdolenia! Nie ogarniasz tego że nie byłam, nie jestem i nie będę z tobą?! Takie to trudne do zrozumienia?!!- wykrzyczałam na cały głos.

-nic mi nie zrobisz- zaśmiał cię.

-napewno? Chcesz bym posunęła się jeszcze dalej niż wczoraj?! Dla takich debili jak ty nie opłaca się marnować sił! Z chęcią bym ci już dawno przyjebała w ten ryj ale po prostu mi się nie opłaca!- krzyknęłam.

-dobrze! Już koniec!- powiedział Thranduil.

Książe mnie przytulił żebym się trochę uspokoiła. Przez długi czas wszyscy milczeli. Thranduil patrzył na mnie z zachwytem, ja byłam przytulona do księcia a on do mnie, człowiek tylko patrzył na nas z pogardą. Nie obchodziło mnie to że na nas patrzył, niech cierpi. W tedy usłyszałam głos króla.

-masz nam coś do powiedzenia?- zapytał.

-nie- odpowiedział.

-napewno?!- spytał ze złością.

-tak!- wykrzyczał.

-to po co tu przyszedłeś?! Co ty chcesz robić Elessari?! - krzyknął.

❦ My Treasure ❦ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz