Rozdział 16

27 3 2
                                    

Uwaga! W tym rozdziale pojawiają się momenty zboczone xD nie moja wina, wena twórcza mi tak kazała 🤣

~~~~~~~~~~~~~~~~rano~~~~~~~~~~~~~~~

Wstałam dość późno. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po komnacie, nigdzie nie było Legolasa. Byłam zaniepokojona tym że w pokoju nie widziałam ukochanego. Wstałam z łoża i poszłam do łaźni, tam też go nie było. Nawet nie zostawił mi śniadania z karteczką tak jak parę dni temu. Zaczęłam się o niego martwić lecz wiedziałam że nic mu nie będzie. Jak zawsze wzięłam z fotela kreację i poszłam za parawan się przebrać. Dzisiaj ubrałam długą do kostek, jasno pomarańczową sukienkę. Podeszłam do toaletki, uczesałam włosy w warkocz i założyłam na głowę złoty diadem. Wyszłam z komnaty i poszłam do jadalni by coś zjeść. W pomieszczeniu była Tauriel, przywitałam się z nią i usiadłam przy stole.

-wiesz może gdzie jest książe?- zapytałam.

-tak, poszedł na przejażdżkę z ojcem, chyba mieli coś ważnego do omówienia bo Legolas szybko wybiegł z komnaty i od razu poszedł do stajni- odpowiedziała.

-dobrze, może chciałabyś pójść ze mną na mały spacer po ogrodach?- zaproponowałam.

-z wielką chęcią- powiedziała elfka.

Zjadłam śniadanie i poszłam z dowódcą straży na spacer. Szłyśmy w stronę jednej z mniejszych polanek. Oczywiście była na niej ławeczka więc usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy rozmowę. Poznałyśmy się trochę i opowiadałyśmy o swoim życiu. Dowiedziałam się o Tauriel dużo nowych rzeczy. Opowiedziała mi że kiedyś mieszkała w Lòthlorien ale jej rodzice zostali zabici przez orków więc Pani Galadriela wysłała ją do Mrocznej Puszczy, mieszkała w Lorien przez bardzo długi czas i trudno jej było wyjechać z rodzinnego miasta. Ja opowiedziałam o tym co się wydarzyło w moim życiu, jak poznałam tego wstrętnego człowieka i powiedziałam Tauriel jak wygląda Rivendell, nigdy tam nie była więc mogła trochę poznać to miejsce słuchając mojej historii. Rozmawiałyśmy przez dość długi czas. Bardzo polubiłam elfkę, przyjemnie mi się z nią rozmawiało i uwielbiałam jej poczucie humoru. Dużo się śmiałyśmy oraz płakałyśmy ze śmiechu. Po dość długiej rozmowie wróciłyśmy do pałacu. Gdy doszłyśmy było już prawie południe. Legolas dalej nie wracał z ojcem, chyba mieli dużo do mówienia. Miałam nadzieje że nic im nie jest. Usiadłam z Tauriel przy stole w jadalni i spytałam ją o to ile mniej więcej już ich nie ma. Odpowiedziała mi że nie ma już ich przez bardzo długi czas, podobno wyjechali z samego rana. Tauriel mnie pocieszała że książe i król świetnie walczą i nic im nie jest. Uśmiechnęłam się do niej i rozmawiałyśmy przez chwilę, miałam nadzieję że Legolas i Thranduil za niedługo wrócą. Czas strasznie mi się dłużył, gdyby nie elfka to zanudziłabym się na śmierć. Nagle usłyszałam stukot kopyt. Razem z Tauriel wybiegłyśmy z pałacu i poszłyśmy przed niego. Zobaczyłam księcia i króla, ucieszyłam się na ich widok. Tuż obok mnie stała elfka, patrzyłyśmy razem na elfów. W naszych oczach pojawiły się łzy szczęścia ponieważ Legolasowi i Thranduilowi nic się nie stało, Tauriel uważała ich za rodzinę więc bardzo się ucieszyła na ich widok. Gdy książe zsiadł z konia podszedł do mnie, przytuliłam się do niego a on pocałował mnie w czoło. Następnie podszedł do elfki, przywitał się z nią i również ją przytulił. Byłam bardzo szczęśliwa że książe najprawdopodobniej też uważał Tauriel za rodzinę, nie byłam ani trochę zazdrosna o niego bo wiedziałam że elfka uważa go za "brata".

-dziękuję że zaopiekowałaś się Elessarią- powiedział i się zaśmiał.

-to była czysta przyjemność- odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.

Odwzajemniłam uśmiech. Książe chwycił mnie za rękę i poszliśmy do komnaty. W ostatniej chwili pożegnałam się z Tauriel bo Legolas jak najszybciej chciał mi opowiedzieć co się działo na wycieczce. Po paru minutach doszliśmy do komnaty. Usiadłam na łożu obok ukochanego.

❦ My Treasure ❦ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz