Rozdział 24

31 3 0
                                    

Dzisiejszego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Otworzyłam swoje zaspane oczy i spojrzałam na księcia, odziwo już nie spał. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął się a ja wtuliłam się w niego. Ukochany pocałował mnie w czoło, popatrzyłam mu w oczy i również się uśmiechnęłam.

-Witaj Księżniczko- powiedział.

-Dzień dobry książe- odpowiedziałam. Odsunęłam się od Legolasa, usiadłam na łożu i z niego wstałam. Podeszłam do szafy, po chwili wzięłam z niej suknie i udałam się do łaźni. Gdy do niej weszłam od razu nalałam wody do wanny, położyłam suknie  na małym krześle obok parawanu i ściągnęłam z siebie wszystko co miałam ubrane. Po chwili weszłam do wanny, umyłam włosy które przez ostatnią noc sporo urosły oraz umyłam ciało. Gdy już byłam czysta wyszłam z wody i owinęłam się ręcznikiem. Po paru minutach byłam już sucha więc wzięłam kreację z krzesła i udałam się za parawan. Dzisiaj ubrałam długą do kolan, liliową suknię z małymi, srebrnymi kryształkami. Gdy już się ubrałam wyszłam zza parawanu i poszłam do komnaty. Spojrzałam na Legolas który siedział na łożu, był już przygotowany na dzisiejszy dzień. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam przy toaletce. W lusterku widziałam, że książe idzie w moją stronę, siedziałam chwilę nie ruszając się, chciałam zobaczyć co zrobi Leggy. Gdy już był przy mnie zajął się moimi włosami, rozczesał je i zaczął robić fryzurę. W tym czasie ja robiłam lekki makijaż. Po paru minutach ukochany skończył układanie moich włosów, zrobił mi dwa warkocze francuskie i umieścił w nich białe kwiaty. Wstałam od toaletki i stanęłam naprzeciwko księcia.

-Dziękuję- powiedziałam i go przytuliłam.

-Nie ma za co- odpowiedział i mnie pocałował. Było już dość późno i za niedługo miało się odbyć śniadanie więc wzięłam srebrny diadem z toaletki i założyłam go na głowę, dzisiaj wyglądałam cudownie. Legolas chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z komnaty. Mieliśmy pokój niedaleko jadalni więc po chwili już w niej byliśmy. Jak zawsze wszyscy już na nas czekali. Drgnęłam lekko na powitanie i usiadłam na swoim miejscu.

-Camielio, proszę cię o ściągnięcie diademu- powiedział Thranduil.

-Dobrze, a dlaczego Elessarii może je nosić a ja nie?- zapytała Camiela.

-Z racji że jest w związku z moim synem przypisuje jej miano księżniczki w tym królestwie- rzekł a ja zrobiłam zdziwioną minę.

-Jestem ciekawa czy w swoim królestwie jest księżniczką- odrzekła cicho pod nosem.

-W jej królestwie także posiada to miano pomimo tego że jej rodzice zmarli bardzo dawno temu- powiedział król. Zrobiło mi się smutno gdy Thranduil powiedział o moich rodzicach.

-Pffff sierota- mruknęła.

-Uważaj na słowa! Jakbyś ty się czuja gdyby ktoś ciebie tak nazwał?!- powiedział Legolas ze złością.

-Elessarii ma Elronda, Arwenę, Legolasa oraz mnie więc nie jest sama- rzekł Thranduil. Uśmiechnęłam się do króla a on odwzajemnił uśmiech. W pomieszczeniu zrobiło się cicho, słychać było tylko widelce które próbują złapać liście sałaty. Dzisiaj na śniadanie była sałatka więc dość szybko ją zjadłam. Gdy na talerzu już nic nie zostało wstałam od stołu, podziękowałam za posiłek i udałam się do komnaty. Po chwili już w niej byłam. Od razu wyszłam na balkon i spojrzałam w niebo. Zaczęłam nucić coś pod nosem lecz Legolas mi przerwał. Szybko odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego.

-Dlaczego tak szybko uciekłaś?- zapytał wchodząc na balkon.

-Nie wiem, jakoś tak wyszło...- odpowiedziałam.

-Widzę że coś jest nie tak, o co chodzi?- spytał.

-Wszystko ostatnio się psuje- powiedziałam.

❦ My Treasure ❦ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz