X |freedom|

1.5K 129 38
                                    

Hejka, dodaję ten rozdział nad rzeką! Ten rozdział jest trochę wcześniej, bo nie mogłam się doczekać! Ma mniej słów niż poprzednie, ale na razie akcja się zaczyna, ale  później będzie jeszcze lepiej. Dziękuję za ponad 900 wyświetleń. Myślałam nad maratonem i wymyśliłam, że jak wybije 1000 wyświetleń to w poniedziałek dostaniecie trzy rozdziały! Pierwszy o 15, drugi o 16, a trzeci o 17. Co wy na to? Jak tam u was? I chciałabym jeszcze zapytać, co najbardziej podoba wam się w tym ff? Naprawdę ubóstwiam czytanie waszych komentarzy, więc nie wstydźcie się!

Po skończonym spotkaniu Alec opuścił salę jako pierwszy, odprowadzony czujnym wzrokiem złotych tęczówek Czarownika. Ich właściciel przez całe spotkanie nie mógł się skupić. Czuł na sobie spojrzenie Alexandra, a sam, dzięki swoim oczom, mógł dokładnie lustrować jego twarz, mimo tego, że stał kilka metrów dalej. Bane był zadowolony. Pomimo chwilowej słabości w mieszkaniu, realizował swój plan. I wiedział, że robi to dobrze, gdy za każdym razem był obserwowany przez parę niebieskich, niczym ocean, tęczówek i obserwował czerwone policzki swojej sympatii. Alexander był przystojny i obserwowanie go było czystą przyjemnością. 
Magnus powiadomił najbliższych znajomych o sytuacji, która działa się w Nowym Jorku. Polecił im również przekazanie informacji dalej do podziemnych przyjaciół i kategorycznie zabronił choćby próby teleportacji, bo to też mogłoby się skończyć śmiercią. Średnio wysmażony Czarownik? Proszę bardzo! Wysłał wiadomości do Catariny i Ragnora — jego najbliższych przyjaciół. Mimo że ten drugi mieszkał w Anglii to i tak lepiej było go o tym poinformować. Także oni dostali wiadomość od Magnusa i przekazali ją dalej, aż ta siatka wtajemniczonych powiększyła się do kolosalnej liczby.

Bane schował telefon do kieszeni i przyjrzał się metalowej barierce, przy której stał.
Poprawił swoje włosy, pstryknął palcami i przeczesał kilka kosmyków, na których pojawiła się niebieska farba. Magnus uśmiechnął się do siebie. Może ten kolor nie oddawał odcienia tych oczu, ale był piękny. Pokręcił jeszcze kilka razy palcami nad głową, a na niej osiadł złoty brokat. Idealnie! Niemal klasnął ucieszony w dłonie.

Rozejrzał się uśmiechnięty po Instytucie, wyłapując kilku Nocnych Łowców, łypiących na niego groźnym okiem. Przewrócił oczami i wystawił do nich język. Kilku z nich także przewróciło oczami, a reszta uniosła brwi z niedowierzania. Tak, blablabla. Jak podziemny tak może? - przedrzeźniał ich w duchu Czarownik, kierując się do wyjścia. Miała czekać tam na jego ta mała grupka Nefilim. I Magnus był bardzo ucieszony. Ach, Alexandrze, co ty ze mną robisz? - pytał się za każdym razem, gdy myślał o niebieskookim Aniele.

Wyszedł przez mocarne drzwi, a na jego twarz padły promienie słońca, które muskały delikatnie jego skórę. Uwielbiał uczucie słońca na sobie. Czuł się wtedy wolny. Świat stał dla niego otworem, a kluczem do tych drzwi było słońce. To było dziwne, ale Magnus utożsamiał się z tą wielką gazową kulą. Ona świeciła dla wszystkich, a on tak samo. 

Czarownik skręcił w prawą stronę, a w zasięgu wzroku pojawił się przystojny, ciemnowłosy chłopak. Opierał się plecami o budynek Instytutu. Ubrany był cały na czarno, a Magnus zdał sobie sprawę, że nigdy nie widział go w innym kolorze. Czerń bardzo mu pasowała, ale Bane swoim artystycznym okiem wymyślił mu miliony kreacji, w których chłopak wyglądałby obłędniej niż teraz. Czy tak się w ogóle da? - zadał sobie pytanie Magnus, coraz bardziej zbliżając się do Alexandra. Młodszy w rękach obracał telefon. Przez ramię przewieszony miał łuk i kołczan, a na biodrach pasek z nożami.

- Witaj Alexandrze. - przywitał się, a chłopak jak oparzony wyprostował się i Magnus z zadowoleniem obserwował czerwone policzki chłopaka. 

Schował pospiesznie telefon do tylnej kieszeni swoich bojówek i wygładził koszulkę. 

- C-cześć. - zająknął się, spuszczając wzrok.

I found | malecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz