Hej! Więc ten rozdział dodaję jako niespodziankę. Jak możecie zauważyć po tytule ma on związek z orientacją Aleca. Wiem, co obecnie dzieje się w Polsce i jest mi naprawdę przykro. Chcialabym wam napisać, żebyście nie dawali sobie wmówić, że nie jesteście ludźmi, że bez was Polska byłaby piękniejsza. Dzięki wam jest ona cudowna. Jesteście piękni i cudowni, tacy jacy jesteście i przytoczę tu slowa pewnej mądrej osoby "If you are black, if you are white, if you are gay, if you are straight, if you are transgender, whoever you are, whoever you wanna be, I support you". Pamiętajcie o tym, że to kiedyś sie zmieni I będziemy wolni. Będziemy trzymać ukochaną osobę za rękę na ulicy bez strachu, będziemy mogli bawić się na własnym weselu. Jeśli macie jakis problem, śmiało do mnie piszczcie. Jestem tu dla was i kocham każdego z was.
Ze snu wybudziło go głośne trzaśnięcie drzwiami. Natychmiast uniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na drzwi, które były teraz zamknięte. Spojrzał na lewo. Obok niego spała spokojnie Clary. Przejechał ręką po twarzy i wstał. Spojrzał na zegar, który wskazywał godzinę ósmą rano. Poprawił ręką koszulkę i wyszedł za drzwi. Zauważył na końcu korytarza Jace'a.
- Hej, czekaj! - blondyn zatrzymał się, ale nie odwrócił w jego stronę.
Jego plecy były napięte. Głośno oddychał. Jego ramiona się unosiły. Alexander zmarszczył brwi i zestresowany ruszył w stronę brata. Czy on...? Nie.
- Co jest? - położył swoją dłoń na jego ramieniu.
- Nie dotykaj mnie! - wyrwał się i odwrócił przodem do ciemnowłosego. Cały kipiał ze złości. - Jak mogłeś? - jego brwi były ściągnięte w dół. - Własnemu bratu? Parabatai? Mówiłem ci, że mi się podoba, a ty co?
- Chwila, o czym ty gadasz?
- Nie udawaj, że nie wiesz! - chwycił go za kołnierz koszulki i przyparł do ściany obok. - Przespałeś się z nią chuju, tak?
- Co? Z kim? - Alexander był przerażony.
Pierwszy raz w życiu Jace był tak zdenerwowany na niego. Mimo częstych kłótni i sprzeczek, blondyn nigdy nie wykorzystywał w nich siły. Nigdy nie uderzył brata, nie wspominając oczywiście o treningach, ale one były czymś innym. A teraz z jego uszu prawie leciała para. Jedną ręką trzymał go za kołnierz, a drugą ścisnął w pięść i przystawiał mu do twarzy.
- Przestań się zgrywać, okej?
- Nie zgrywam się! Puść mnie! - zebrał całą siłę i odepchnął od siebie Jace'a. Ten cały poczerwieniał na twarzy i nie minęło kilka sekund, a jego pięść spotkała się z twarzą niebieskookiego. Alexander zatoczył się. Jego oczy rozszerzyły się i stanęły w nich łzy. Złapał się za bolący policzek i spojrzał z wyrzutem na brata. - Zwariowałeś? - wydusił oszołomiony. - Za co to było?
- Za to, że się pieprzysz z Clary! - wyrzucił i znowu zaatakował.
Pchnął Alexandra. Wymierzał ciosy w jego plecy i brzuch. W końcu przewrócił go na podłogę. Usiadł mu na brzuchu i zaczął celować w głowę. Alec starał się bronić.
- Przestań! Błagam, przestań! - nie oddawał ciosów, starał się je tylko zamortyzować. Chronił swoją twarz rękoma, ale i tak kilka razy dostał w głowę, przez co zaczęło mu się w niej kręcić. - Jace, stop! Nie sypiam z nią! - krzyczał za każdym ciosem.
Nie przejmował się łzami, które płynęły po jego policzkach. Niedawno Jace był taki miły. Mówił, że mu pomoże, że może mu powiedzieć wszystko, a teraz okładał go pięściami na zimnej posadzce w Instytucie.
![](https://img.wattpad.com/cover/223276383-288-k626617.jpg)
CZYTASZ
I found | malec
FanficNocni Łowcy zakochują się raz na całe życie. Jednak mimo tego, ich emocje nie mogą przysłonić zdrowego rozsądku. A prawo i prace stawiają wyżej niż własną rodzinę. W Nowojorskim Instytucie mieszka pewien młodzieniec, który znalazł miłość. Gdzieś, g...