-Na górze już wszystko jest posprzątane, nie chcesz do nas przyjść?
-Nie, Maya. Poczekam aż on sam do mnie przyjdzie.- po imprezie wstałam o trzynastej i nadal nie wróciłam na górę. Maya zgarnęła Stylesa i Grega do sprzątania naszego mieszkania, a ja siedziałam z siostrzeńcem. Harry nie zadawał więcej pytań, za co byłam mu wielce wdzięczna. Rano poczułam się trochę zawstydzona tym jak ruszył mnie głupi skręt, ale wtedy to było po prostu silniejsze ode mnie.-Jak pozostali chłopaki?
-Zayn nic nie gada. Louis i Liam nieźle zgonują, a Niall pytał, czy może do ciebie zejść, ale wytłumaczyłam mu, że kto inny powinien do ciebie zejść.
-A Harry?
-Harry normalnie, próbuje rozładować atmosferę, a co coś się stało wczoraj?- podkuliłam nogi pod brodę, aby jakkolwiek się schować.
-Powiedziałam mu o Maxie....
-Co? Czemu?-jej wyraz twarzy wyrażał zaskoczenie, nie dziwię się, bo już wszyscy myśleli, że mam ten etap za sobą.
-Pytał się czemu, aż tak się wkurzyłam o tego skręta, a ja potrzebowałam się komuś wyżalić. Wiem, że to już było tak dawno, ale to był Max...- z moich oczu znowu popłynęły łzy. Maya usiadła obok mnie na kanapie, przytuliła i oparła brodę o moją głowę.
-Ciiii. Dobrze, że mu powiedziałaś, nigdy nie chciałaś o tym mówić. Jak następnym razem będziesz w Mullingar to odwiedzimy go na cmentarzu, chcesz?
-Tak, dziękuję.- siedziałyśmy dalej w uścisku, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Jeśli to Niall to ukręcę mu kark. Mówiłam mu, że ma jeszcze tu nie schodzić.- mówiła kierując się w stronę drzwi, otworzyła je i po chwili usłyszałam ponownie jak się zamykają, ale cisza więc to na pewno nie był blondyn.
-Mogę wejść?- zza rogu kuchni wyszedł Zayn. Widząc mnie zapłakaną od razu podszedł do mnie i przytulił. Na początku chciałam go odepchnąć, bo mieliśmy pogadać, a nie miałam mu od razu wybaczyć, ale jak poczułam jego ciało przy sobie, moje siły opadły.-Przepraszam.
-Obiecałeś.
-Wiem, ale Cara zrozum to był tylko skręt z marihuaną. Dzieciaki to palą.- rękawem bluzy otarłam oczy i wyprostowałam się.
-Wiem, ale jak cię nakryłam to nawet powieka ci nie drgnęła. Patrzyłeś na mnie jak na uciążliwą żonę, która zabiera cię z zabawy.
-Nie myślałem tak. Javadd przyniósł zioło, nie ukrywam często razem palimy, aby się odprężyć. Nic więcej.
-Ale co jeśli kiedyś Javadd przyniesie coś więcej niż skręta. Nie patrz tak na mnie, wiem że Javadd nie jest żadnym ćpunem, ale zrozum mnie. Od czasów liceum mam duży problem z takimi sprawami i od razu panikuję, staram się moich bliskich trzymać z daleka od tego typu używek.- nie opowiadałam mu jeszcze o Maxie i chyba na razie nie jestem gotowa, aby opowiedzieć o tym na trzeźwo i dwa razy w ciągu doby.
-Wiem, przepraszam nawaliłem. Strasznie mi głupio. Powinienem przeprosić cię od razu i wywalił go.- przez kolejne pięć minut siedzieliśmy w kompletnej ciszy, abym mogła ochłonąć.-Wszyscy na górze czekają na ciebie. Chcesz iść? Mamy małe after party w wąskim gronie, nasza piątka, Gemma, Maya i Greg.- nie wiem czy chcę tam wejść na górę cała zapłakana. Zaraz wszyscy by zaczęli pytać, a ja nie chcę być w centrum uwagi.
-Możemy tu chwilę jeszcze posiedzieć? Póki moja twarz nie wróci do normalnego koloru.
-Oczywiście.-jeszcze jakieś dwadzieścia minut siedzieliśmy w ciszy, by potem udać się na górę. Wychodząc zamknęłam drzwi na klucz i złapałam dłoń Zayna. Wchodząc do naszego mieszkania słyszeliśmy głośne śmiechy.
CZYTASZ
There was someone else
Fanfiction-Niall wstawaj to już DZIŚ!!!! -Ja nie chcę. Nie nadaję się. Nie mogę mu pozwolić na przepuszczenie takiej okazji. Ma talent, na pewno większy ode mnie, ale uparł się, że sam nie wystąpi i zaśpiewamy razem. Czego się nie robi dla najlepszego przyj...