Ostatnia trasa chłopaków Up all night była genialna, wtedy oficjalnie stałam się ich menadżerką. Ta na którą właśnie jedziemy będzie sto razy lepsza Take me home tour. Więcej stadionów, więcej państw, więcej koncertów. Nikt, nigdy by nie pomyślał, że nasze życia tak się potoczą. Ta trasa będzie jeszcze dodatkowo podstawą do filmu o ich This is us. Tyle do roboty, dla mnie. Wywiady, samoloty, nagrywanie nowych piosenek do kolejnego albumu i przypilnowanie, aby żaden z nich się nie zgubił, do tego nadal prowadzenie ich ig, grafik i ogólnie ogarnianie chaosu wokół nich.
-Hallo ziemia do Cary.
-Co?- spojrzałam zamyślona na mulata. Zayn siedzi na przeciwko mnie z swoim szkicownikiem.
-Pytałem, czy nie denerwuje cię to, że oni zawsze tak długo się szykują?
-Nawet nie wiesz jak, szczególnie Louis i Harry, oni są niczym nastolatki mimo tego że jeden z nich ma już 22 lata, Hazzie odpuszczę, bo ma dopiero 19.
-Ale to Lou ma najmniej mentalnie. - to prawda. Nie ważne, że już minęło trzy lata odkąd się poznaliśmy to Tommo w ogóle się nie zmienił.
-Mam dość, idę ich pogonić. - wstałam z kanapy w naszym apartamencie i ruszyłam w stronę sypialń. Teraz mamy już każdy własną sypialnie, to jest dużo wygodniejsze. Pierwszy za cel ustawiłam sobie pokój Liama, z nim będzie najłatwiej.
-Liam! Za dwie godziny mamy samolot, powinniśmy być na lotnisku!
-Już! Już! Daj mi pięć minut, musiałem poszukać mojego kompa, bo się gdzieś zagubił. Obiecuję pięć minut i jestem gotowy.
-Trzymam za słowo. - dobra to teraz może coś trudniejszego. Louis. Od razu ciśnienie mi się podnosi. Nie raz się już spóźnialiśmy przez niego. Bez żadnych ostrzeżeń wchodzą do jego pokoju. Nie wierzę! Ten idiota śpi! Śpi na stercie swoich niespakowanych rzeczy. Zabiję go.
-Louis Tomlinson! Wstawaj i się natychmiastowo pakuj, za dwie godziny mamy samolot!
-Dwie? Czemu mnie nie obudziłaś wcześniej?! Za Chiny się nie spakuje w piętnaście minut.
-Musisz. Za piętnaście minut wychodzimy i zabierzesz tyle ile zdążysz spakować.
-Oj Cara, zluzuj gacie.
-Louis!
-Już, pakuję się. - niedługo osiwieję przez niego. Jest skralnie nieodpowiedzialny.
-Niall spakowany?
-Została tylko moja gitara.- odpowiedział mi brzdąkając na wspomnianym instrumencie.
-Teraz nie ma na to czasu. Pakuj swoją ukochaną.
-Okej....- dobra został Harry. Proszę niech mnie pozytywnie zaskoczy i niech będzie spakowany.
-Harry?- nie ma go w pokoju. Gdzie on do licha jest? - Harry!
-Tu jestem. - usłyszałam zza moich pleców. Niemożliwe, spakowany?
-Jesteś spakowany?
-Tak, właśnie skończyłem.
-Dziękuję, dziękuję. Musimy się zbierać. Ja już idę do auta. Zayn jedziesz ze mną autem?
-Jasne.- od jakiegoś czasu dzielimy się na samochodu, podobno ze względów bezpieczeństwa. Nie wiem czy jest to niezbędne, ale teraz nie mam ochoty na ich towarzystwo, wkurzyli mnie. Zayn nie. - My schodzimy! Louis chcę Cię widzieć za 10 min za dole!
-Taaaa!
-Chodź już lepiej.- wyszłam z tego grajdołka. Momentami takimi jak te mam dość. Chcę być z powrotem domu. Nie mieć tyle pracy i zobowiązań. Być wolna, to życie, które trzy lata temu wydawało się jak z bajki, teraz wydaję się co raz trudniejszy. Mimo osobnych sypialni, często i tak śpię z Niallem, bo po prostu nie mogę zasnąć, z powodu stresu. Cały dzień chodzę naładowana, radosna, pełna energii, a wieczorami padam. Dosłownie, w każdym znaczeniu. Niall wie o tym wszytkim i bardzo mocno mnie wspiera momentami ogarniając Louisa i Harrego. Wie, że oni najbardziej dają mi się w kość. Oczywiście są moimi przyjaciółmi, ale po prostu gdy jestem z nimi 24/7 to normlanie wariuję.
CZYTASZ
There was someone else
Hayran Kurgu-Niall wstawaj to już DZIŚ!!!! -Ja nie chcę. Nie nadaję się. Nie mogę mu pozwolić na przepuszczenie takiej okazji. Ma talent, na pewno większy ode mnie, ale uparł się, że sam nie wystąpi i zaśpiewamy razem. Czego się nie robi dla najlepszego przyj...