》No happy new year《

59 3 0
                                    

Nadal cisza. Ani jednego smsa, wiadomości, telefonu, snapa. Nie rozumiem, ja niczego już nie rozumiem. Pojutrze jest sylwester i chyba pierwszy raz od paru lat nie mam na niego planów. Maya wróciła do szpitala, chłopaki się nie odzywają, może przynajmniej Niall mnie uratuje. Nasi rodzice idą razem na jakąś imprezę, więc mamy wolne aż dwa mieszkania. Napisałam szybko smsa do przyjaciela, a już piętnaście minut później pukał w moje okno.

-Siema Cara, co tam?

-Jakieś trzy godziny temu wróciłam od Mayi, trochę pracowałam, jadłam ciastka i rozmyślałam, kiedy staliśmy się większymi nudziarzami od naszych rodziców.

-Kompletnie nic nie rozumiem z twojej wypowiedzi. Po pierwsze: jak to pracowałaś?! Masz wolne. Po drugie, jadłaś ciastka beze mnie?? I ostatnie, nie jesteśmy nudziarzami. - na jego wyliczankę lekko się zaśmiałam i wyjęłam z szafki paczkę ciastek, aby go poczęstować. Poszłam z nimi na podłogę i dałam mu znać, że ma iść za mną.

-Jesteśmy okropnymi nudziarzami. Za dwa dni jest sylwester, a my nie mamy żadnych planów.

-Kto, nie ma, ten nie ma. - gryząc już kolejne ciastko spojrzałam zdzwiona na Nialla.

-Czyli mnie wystawiasz? Fajny z ciebie przyjaciel.

-Nie no, to nie tak. Nie byłem pewny czy będziesz chciała coś robić, ostatnio jesteś dość przygnębiona i byłem pewny, że wolisz posiedzieć w domu albo z Mayą. Spokojnie moje plany, mogą też objąć ciebie.

-Poudaję, że pierwszej części nie było i, że od początku uwzględniałeś mnie w planach. Wiem, że ostatnio nie miałam najlepszego humoru, a Maya już mi zabroniła siedzieć wtedy w szpitalu. Opowiesz mi jakie to plany?

-Niespodzianka! - chyba będę tego żałować, ale ten jeszcze jeden raz mu zaufam. Teraz muszę od niego wyciągnąć to jak mam się ubrać, tak aby nie zdradził mi naszych planów. Po jakieś godzinie Niall wrócił do siebie, a ja zeszłam na dół do rodziców.

-Co porabiacie?

-Mieliśmy zacząć oglądać film. - siedzieli przytuleni na kanapie, a mama na kolanach miała ogromną miskę popcornu.

-U ja też chcę! A co oglądamy. - na siłę wcisnęłam się między nimi, tak że teraz oboje mnie obejmują. Spojrzałam w prawo, na mojego tatę, który jest rozbawiony moim zachowaniem. - No co?

-Nic, oglądamy Bękartów Wojny, trochę krwawe, ale to film Tarantina, więc warto.

-Jeśli tak mówisz. - miał rację, krwi było sporo, ale Brad Pitt wszystko wynagradzał. Film był strasznie wciągający i nawet nie zauważyłam kiedy się skończył, a trwał prawie trzy godziny. Brakowało mi takich chwil z rodzicami. Już długo z nimi tak nie siedziałam, wtulona między nimi. Nie wiem jakim cudem moja mama zasnęła, przecież w tym filmie co chwilę była jakaś strzelanina. - Filmy są wspaniałe.

-Prawda, kino to wspaniała gałęź gospodarki, kultury i sztuki. Najlepsi się nią zajmują, a jeszcze lepsi odnoszą sukcesy. Jak byłaś mała zawsze widziałem ciebie jako reżyserkę, ale jako menadżer też się wspaniale spisujesz.

-Dziękuję tato, kocham tę pracę.

-Jestem z ciebie taki dumny, z ciebie i Nialla. Macie tylko po 21 lat, a już osiągnęliście więcej od nas.

-To nie jest prawda.

-Jest, jest. Spełniacie marzenia, zwiedzacie świat, poznajecie wartościowe osoby.

-Moim zdaniem i tak wy więcej osiągnęliście.

-Tak, a co?

-To, rodzinę. Teraz ona jest moim największym marzeniem.

There was someone elseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz