-Tommo oddawaj mi te kluczyki!!!- nie wierzę!!!! Za dziesięć minut jest koncert, a im się wzięło na wygłupy. Już od jakichś piętnastu minut ganiamy z Paulem za tymi idiotami.- Niall odkładaj tą deskę i leć do Lou!!! Musi ci poprawić fryzurę, bo wyglądasz jak ostatnia sierota!- jak się spodziewałam w odpowiedzi dostałam jedynie głośny śmiech. Oczywiście całemu zajściu towarzyszą kamery, bo to jest przecież idealny materiał do filmu, ale na filmie nie będzie aż tak dobrze widzieć mojego wkurzenia.
-Liam, Zayn wsiadajcie!- jak oni się dobrali do samochodu golfowego i kto dał im kluczyki?!
-Paul proszę ogarnij ich.
-Cara....ich ogarnąć, sama wiesz jak to wygląda.- w sumie chłopaki pierwszy raz tak świrowali, ale co im się dziwić od prawie dwóch miesięcy dzień w dzień koncertują. Jutro zacznie się nasza tygodniowa przerwa. W końcu się wyśpię!!
-Patrz Cara jestem żołnierzem!!- krzyknął Harry, schowany w kartonach, a jedynie co z nich wystawało to kij od szczoty imitujący lufę czołgu. Spojrzałam na zegarek. 5 MINUT!! Nie no teraz jestem zła.
-CHŁOPAKI!!! Albo pojedziecie zaraz się ubrać i wyjdziecie na scenę, albo szybko ogarnę wam dwa kolejne koncerty na przyszły tydzień. Bilety sprzedam, bo chętne fanki na wasz koncert zawsze są!!- momentalnie się zatrzymali.
-Ale jest ślub Grega i Mayi.
-Więc lepiej weźcie się do roboty.- wiedzą, że nie byłabym w stanie tego zrobić, ale podziałało, bo wszyscy ruszyli do przebieralni.
-Nudziara.
-Louis! Znikaj mi z oczu. Chcę Cię widzieć na scenie.- pewnie ludzie, którzy ostatnio nas widzą uznaliby mnie za marudną menadżerkę, której chłopcy nienawidzą, bo ostatnio więcej na nich krzyczę i wyzywam od idiotów i sierot, ale oni wiedzą, że to mój sposób radzenia sobie ze stresem. Krzyczenie na nich. Oni nie wiedzą ile stresu codziennie mi przebywa. Na przykład takie opóźnienie koncertu, jeśli by trwało dłużej niż 15 min, mogłoby nas kosztować kupę hajsu. Albo co jeśli któryś z nich złamał teraz nogę, rękę czy głowę. Odwołanie całego koncertu to są ogromne koszty no i przede wszystkim zawiedzenie fanów. Czasami na serio nie myślą. Już się negatywnie nakręciłam tym myśleniem. Potrzebuję ciszy.
-Cara jesteś wielka. Chodź pod scenę, zaraz zaczynają.
-Muszę ochłonąć Paul. Dzisiaj sobie odpuszczę.- zazwyczaj na koncertach szaleje z Lou i z nim pod samą sceną, znaczy Paul szaleje to dużo powiedziane. On jedynie macha głową, śmieje się, a nawet czasami coś zanuci. Dziś pasuję. Muszę iść gdzieś, gdzie będzie względnie cicho. Już mam swój ucisk w gardle i ból w płucach. Zawsze to tak się zaczyna. Czym prędzej usiadłam na kanapie w przebieralni. Oddychaj głęboko. Przecież są na scenie i śpiewają, nic się nie stało, ale mogło!! Nie lubię jak doprowadzam siebie do takiego stanu moim gdybaniem. Nieprzyjemny uścisk w przełyku się nasila. Wszystko jest, będzie dobrze, nikogo nie zawiodę.
-Cara? Wszystko dobrze?- Lou, sterylizatorka chłopaków, a ostatnio też moja przyjaciółka. Na serio, dobrze mieć ją, gdy normalnie otaczają mnie tylko chłopcy.
-Tak, jest dobrze. Już dobrze. Tylko ta cała sytuacja mnie zestresowała.
-To ich głupie bieganie? Oj kochanie, taka błahostka?- blondynka usiadła obok mnie i czule objęła. Tego mi potrzeba.
-Błahostka? A co gdyby....
-Właśnie gdyby. Nic się nie stało. Jest koncert, chłopaki wygłupiają się na scenie, a od jutra mamy tygodniową przerwę. Wszystko jest wspaniale.- tak wspaniale....to czemu w środku cała się trzęsę? Wiem każdy mi mówi, że mam wymarzoną pracę, ale nie mają pojęcia ile stresu za tym wszystkim stoi. Jeśli coś nie wyjdzie, to większość konsekwencji spadnie na mnie. Na samą myśl o tym robi mi się nie dobrze.
CZYTASZ
There was someone else
Fanfiction-Niall wstawaj to już DZIŚ!!!! -Ja nie chcę. Nie nadaję się. Nie mogę mu pozwolić na przepuszczenie takiej okazji. Ma talent, na pewno większy ode mnie, ale uparł się, że sam nie wystąpi i zaśpiewamy razem. Czego się nie robi dla najlepszego przyj...