》I've been waiting for you for so many years 《

23 2 1
                                    

W domku na wybrzeży siedzimy już trzeci dzień. Pierwszego dnia do wieczoru byłam dość przygnębiona. Po wykopaniu pierścionka miałam długą rozmowę z Harrym. Cały czas z tyłu głowy mam słowa Louisa bym nie dawała mu nadziei. Ja nawet nie wiem co on teraz czuje, bo omijamy ten temat jak ognia. Jak tamtego wieczoru wróciliśmy z rozmowy to chłopaki czekali na nas z ogniskiem. Poprawiło mi to humor. 

-O czym tak myślisz? - spytał mnie Niall mieszając koło mnie sos do makaronu. 

-Że ostatnie dni były dość szalone. Po takiej przerwie jest prawie jak kiedyś. 

-To prawda, zapomniałem już jak za tym tęskniłem. Co będzie jak wrócimy?

-Ty za tydzień wyruszasz do Santiago. Pamiętasz? 4 lipca koncert w Chile?

-Wiem, a ty wiesz, że nie o to mi chodzi. Co będzie z nami i chłopakami. Nie mów, że nie było Ci tego brak? - było i to jak bardzo. Co mam mu powiedzieć? 

-Trochę było. Nie wiem co będzie. Rozjedziecie się na trasy i trochę się rozejdzie, ale myślę, że będziemy się spotykać. - kątem oka widziałam jak się uśmiecha, a po chwili mocno mnie objął od tyłu jak wesołe dziecko. - Dobra wołaj chłopaków na obiad. 

-Ooooobiaaaaad - wydarł się na całe gardło. - Po chwili wszyscy siedzieliśmy w salonie przy stole. Louis po wzięciu dosłownie z dwóch widelców wstał jakby miał ważne ogłoszenie. 

-Jak wiemy wszyscy tutaj zgromadzeni - jak wypowiedział ostatnie słowo, myślałam, że Liam zadławi się makaronem. - Jutro nasz szanowny członek Harold. - wskazał na bruneta, a ten się ukłonił. - opuszcza nasz dobytek. Z tego powodu proponuję, by ukojenie na nasze smutki znaleźć w szklanych butelkach. - Popatrzyliśmy na niego lekko zdziwieni. - O matko, a chciałam śmiesznie. Proponuję by się dzisiaj uchlać. 

-Nieee.

-Znowu?

-Lou my już nie mamy 18 lat, ty szczególnie. - wskazałam na niego palcem. - Jak Harry jutro wróci?

-Przyjeżdża po mnie auto. 

-Nie mów, że uważasz to za dobry pomysł? - spojrzałam na niego z zdziwieniem.

-Kiedy następny raz się zobaczymy w takim gronie. - Nim zdążyłam powiedzieć słowo Louis podłożyć każdemu do obiadu po piwie.

-No co zaczniemy powoli, % muszą wzrastać. 

Było jak powiedział. Koło godziny dwudziestej pierwszej przenieśliśmy się na plaże nie daleko domku. Wzięliśmy ze sobą koce, głośnik i napoje. Idąc Harry opowiadał jedną z swoich historii z trasy. Na plaży puściliśmy jakąś playliste, usiedliśmy i graliśmy w jakąś głupią grę. Księżyc świecił bardzo mocno i nie było ani jednej chmurki, więc nie potrzebowaliśmy żadnych latarek. Gdy byliśmy już na prawdę pijani uznałam, że chce tańczyć, na szczęście Lou i Niall zaraz do mnie dołączyli. Było wspaniale. Nie było nikogo oprócz nas, zero dziennikarzy, tylko my i plaża. Nagle głośnik z muzyką lekko ucichł, Lou był podłączony. 

-Czekajcie, może to coś ważnego. - Patrząc, że jest 23. - Muszę oddzwonić, zaraz wrócę. - ciekawe do kogo oddzwoni w takim stanie. Ledwo może prosto stanąć na nogach. Ja ruszyłam w stronę wody by pomoczyć stopy. Jak się odwróciłam do pozostałych widziałam, że Niall i Liam idą się napić, a Harry walczy ze sobą w którą stronę pójść. Odwróciłam się z powrotem, by nie wydawało mu się, że go zaprasza. Mam nie dawać mu nadziei. 

-Jestem strasznie pijany. Dawno już aż tak nie byłem. - po mojej prawej pojawił się Styles. Spojrzeliśmy się na siebie i uśmiechnęliśmy się. Też jestem strasznie pijana. 

There was someone elseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz