Ostatnie dni były dla mnie koszmarem. Kiedy Maya zobaczyła mnie u progu swojej sali bez pierścionka czy narzeczonego, zaniemówiła. Nikt nie rozumiał, ale wtedy nie miałam siły na tłumaczenie. Dopiero po tygodniu zwierzyłam się Mayi i mamie. Płakałam tak głośno, że chyba cały szpital to słyszał. Po prostu na myśl o tym, że mogłabym mieć teraz pierścionek na palcu, łzy same leciały.
Za tydzień są święta i staramy się z Mayą o przepustkę do domu, abyśmy mogli spędzić je razem. Czekam właśnie na nią w sali z Theo, aby usłyszeć werdykt, który dostanie od lekarzy.
-Theo kopnij do mnie!
-Baa!- widać, że to czysty Horan, odziedziczył zamiłowanie do piłki po wujku.- Ciocia!- co?? Złapałam piłkę w ręce i klęknęłam przed malcem.
-Theo, powtórz to co powiedziałeś.
-Ciocia!- odpowiedział mi śmiejąc się i wskazując na mnie. Moje serce zaraz się rozpłynie. PIERWSZY RAZ NAZWAŁ MNIE CIOCIĄ! Złapałam go i zaczęłam podrzucać.
-Tak! Jestem twoją ciocią, i bardzo cię kocham.- nie spodziewałam się, że tak małe słowo może dać mi tyle radości. Złapałam szybko za telefon i odblokowałam go. Muszę coś sprawdzić. - Theo, a to kto to jest? - pokazałam małemu zdjęcie Nialla.
-Niall!!
-Ale kim on jest?
-Niall!- przez kolejne 10 min uczyłam go słowa wujek, aby miło go zaskoczyć kiedy przyjedzie na przerwę świąteczną. Nagle drzwi do sali się otworzyły i weszła przez nie Maya z Gregiem. Uśmiechnięci. Kamień spadł mi z serca.
-I jak?
-Pojutrze mogę wyjść!!- Padłyśmy sobie w ramiona. Maya już długo nie wychodziła ze szpitala, nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam ją w domu. Bardzo dawno. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w czwórkę, planując święta, a potem Greg zgarnął synka i wrócili do domu. Znowu zostałyśmy same. Ułożyłyśmy się wygodnie razem na jej łóżku i rozmawiałyśmy jeszcze przez parę godzin, aż Maya zaczęła wchodzić na grząski teren. - Masz jakieś wieści od Nialla, przyjeżdża na święta?
-Tak, będzie dwudziestego pierwszego w domu. Jesteśmy w stałym kontakcie, ale piszemy tylko sms, bo boję się, że...
-Usłyszysz jego głos?
-Tak.- pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-A wiesz czy on też może przyjedzie?
-Nie, nie wiem. Przez pierwsze dwa dni wydzwaniał do mnie chyba ze sto razy, ale teraz cisza. Maya, a co jeśli mu przestało zależeć? Na początku byłam na niego wściekla, a teraz martwię się, że on już... Co jeśli on już nie będzie chciał...
-A ty chcesz? - czy przyjęłabym Malika, jakby przyszedł, wyznał mi miłość i przeprosił z pierścionkiem w ręku? Nie wiem tego jeszcze, ale wiem jedno. Wciąż go kocham i cholernie tęsknie.
-Kocham go.- szepnęłam cicho przez łzy.- chciałabym, aby przyjechał. Chciałabym, aby znowu mnie przeprosił i żeby obiecał, że już nigdy więcej nie weźmie tego świństwa. Chciałabym znowu poczuć jego ciepło i jego zapach.
-Przyjaźnicie się od 2011r., jesteście najwspanialszą parą jaką znam z ponad półtorarocznym stażem. Jeśli wszystko to co powiedziałaś to prawda, to mogę się założyć, że jeszcze przed sylwestrem będziesz miała pierścionek na ręku.
-Chciałabym, martwi mnie jeszcze w tym wszystkim Harry. Nie mam pojęcia jaki on ma udział w tej historii.
-Styles już od pewnego czasu jest dla mnie zagadką, a twoje opowiadania tylko utrudniają mi ją rozwiązać.
CZYTASZ
There was someone else
Fanfiction-Niall wstawaj to już DZIŚ!!!! -Ja nie chcę. Nie nadaję się. Nie mogę mu pozwolić na przepuszczenie takiej okazji. Ma talent, na pewno większy ode mnie, ale uparł się, że sam nie wystąpi i zaśpiewamy razem. Czego się nie robi dla najlepszego przyj...