16.Piekło

352 13 31
                                    

Ujrzeliśmy ogromne pomieszczenie. Schowaliśmy się za rogiem. Blok C był chyba największy ze wszystkich. Na środku pomieszczeniu stały stoły. Zgaduje, że była to stołówka. Ściany były szare. Blok C składał się z dwóch pięter. Przy stołówce znajdowały się cele,  których znajdowali się czarnoskórzy. Metalowe schody prowadziły do następnego piętra. Można nazwać to balkonem. Znajdowali się tam więźniowie o białym kolorze skóry oraz latynosi. Było to więźnienie dla mężczyzn o zaostrzonym rygorze. Nie znajdowała się tutaj żadna kobieta, nie licząc paru strażniczek.

Postanowiliśmy nie tracić czasu. El załatwiła trzech strażników stojących na środku stołówki. Jak przypuszczaliśmy rozpoczęło się zamieszanie. Więźniowie zaczęli walić w drzwi od swoich celi. Cele były małe. Było w nich łóżko piętrowe. Jedna cela, dwóch więźniów. Okropne warunki, ale to więzienie, więc czego ja mogłem się spodziewać. Strażnicy zbiegli z balkonu. Jeden z nich wyjął krotkofalówkę i coś powiedział. Nie zrozumiałem. Murray tego nie przetłumaczył tylko cały zbladł. Domyśliłem się o co chodzi.

-Musimy się gdzieś schować szybko-szepnął przyłykając ślinę Murray.

Kilka metrów od nas znajdowało się pomieszczenie. Bezmyślnie do niego weszliśmy. Ujrzeliśmy strażnika. Próbującego naprawić system kamer. Zauważył nas. Zaczął się cofać. Murray powiedział coś do niego. Nie zrozumiałem nic. Strażnik nacisnął przycisk. Rozległ się alarm. Totalnie spanikowaliśmy.

-Kurwa mać-krzyknęła Joyce.

Uniosła broń, którą trzymała w rękach. Przycelowała w strażnika. Uniósł ręce.

-Musze to zrobić, bo na nas doniesiesz przykro mi-powiedziała Joyce drżącym głosem.

Nagle rozległ się dźwięk strzału. Strażnik,który stał przy ścianie upadł. Zaczął krwawić. Joyce postrzeliła go w klatkę piersiową.
Zapewne przybiła mu płuco. Rosjanin zaczął się dusić. Był dość chudy i słaby. Można było się domyślić, że raczej by tego nie przeżył. Krew zaczęła wydobywać mu się z ust. Doszło do krwotoku wewnętrznego. Murray nie mógł na to patrzeć. Potrzedł do niego i go dobił.

Alarm był głośny. Nie do zniesienia. Nie mogliśmy go wyłączyć. Ruszyliśmy na blok główny. Roiło się tam od strażników. Zaczęło się prawdzie piekło. Strzały nie ustawały. El zabijała swoimi mocami. Murray i Joyce strzelali. Ja i Will ich osłabialiśmy bronią białą.

-Będziemy was osłaniać idźcie po Hoppera!-krzyknął Murray.

Polecenie dotyczyło mnie i Willa. Ruszyliśmy w stronę schodów. Były czysto. Zrobiło się podejrzanie cicho. Murray krzyknął, żebyśmy się ruszyli. Patrzyliśmy po celach. Nagle usłyszeliśmy znajomy głos.

-Wyciągnijcie mnie stąd zanim pojawią się kolejni!-krzyknął jakiś łysy facet.

Na początku go nie rozpoznałem.

-Hopper kurwa to naprawdę ty!-odpowiedziałem.

Uderzyłem maczetą w zamek. Rozwaliłem go. Hopper wyszedł z celi. Przytuliłem go. Will do nas dołączył.

-Musimy uciekać-powiedział Hopper uwalniając nas ze swoich ramion.

Wtedy spojrzałem na dół. Wszędzie było pełno krwi. Ciała strażników leżały. Wiedzieliśmy, że mamy mało czasu. Gdy Murray, El i Joyce nas zobaczyli uśmiechnęli się szeroko. El wybuchła płaczem. Płakała ze szczęścia.

-Uważaj za wami!-krzyknęła Joyce.

Nagle rozległ się huk. Ktoś wystrzelił z broni. Wiedziałem, ze to nie był nikt z nas.

I CAN'T | Mike WheelerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz