XXXIX

179 11 1
                                    

Calum siedział w salonie przy małym stoliku kawowym. Wokół niego porozrzucane były chyba miliony kartek, niekoniecznie związanych z Naomi, raczej były to kserówki z uczelni. Na kanapie stał laptop, z którego rozbrzmiewała cicha muzyka. Duke spał w pokoju, który służył jednocześnie za sypialnię, garderobę i pomieszczenie do nauki.

Michael, Luke i Ashton weszli do mieszkania niepostrzeżenie. Calum musiał nauczyć się wreszcie zamykać drzwi. Kiedyś ktoś wykorzysta jego nieuwagę i wkradnie się. W sumie potencjalnego złodzieja nawet nie powinno kusić włamanie do tego mieszkania. Chyba musiałby być bardzo zdesperowany. Jedyne drogie sprzęty to laptop, konsola i telewizor oraz kuchenka mikrofalowa, w której Calum zawsze podgrzewa mleko do płatków. Oprócz tego, mikrofala służy mu za taką najprawdziwszą kuchenkę z piekarnikiem. Mógł zrobić w niej wszystko — od ciasta do pełnowartościowego obiadu.

— Co tam, młody? — zapytał Luke, usiadłszy na podłodze przy stoliku tak, aby nie przygnieść żadnej kartki. Calum nie rozumiał czemu to właśnie jego nazywają młodym skoro nawet nie był najmłodszy w paczce.

— Ona jest tutaj — mruknął brunet, nie odrywając wzroku od kolorowego skrawka papieru. — Znowu nie zamknąłem drzwi? — spojrzał na siedzących przed nich przyjaciół; nie wyglądał na zaskoczonego, po prostu musi sobie napisać na drzwiach, żeby je zamykał.

— Nie. Szczerze wątpię, że kiedyś się tego nauczysz — rzucił Michael, a reszta się roześmiała.

— Dobra — przerwał nagle Ashton. — Mów, co masz — wskazał na kartkę, którą Calum dalej trzymał w dłoni. — I czemu do cholery masz fajkę za uchem?

— Fajnie to wygląda — powiedział, wyjmując papierosa zza ucha. Położył go na stolik, powstrzymując się przed zapaleniem go. — Nieważne — mruknął i spojrzał na papier przed sobą. — Sądzę, że Naomi jest w Sydney.

— Jak to jest możliwe? — zapytał Mike. Reszta chłopaków także wydawała się być zaskoczona teorią przyjaciela. Musiał mieć jakieś poważne obawy skoro zrobił tutaj minitablicę, a w zasadzie stół, z dowodami.

— Już wam tłumaczę wszystko.

Calum zaczął od tego, iż Naomi miała wyjechać z Japonii na Uniwersytet Nowojorski. Po sprawdzeniu strony uczelni zauważył, że mają oni swój oddział w Sydney. Jest on ulokowany blisko hotelu Four Seasons gdzie panna Lee miałaby pracować. Poza tym, kiedy rozmawiali przez telefon ponad tydzień temu powiedziała mu „do zobaczenia". Nie jakieś „żegnaj" czy „na razie" tylko „do zobaczenia". Później był jeszcze sms o niezdaniu egzaminów, których nawet nie było. Kto mógł zrobić taki żart? Naomi przecież miała jego numer. Calum był pewnien, że rozgryzł tę sprawę. Przyjaciele patrzyli na niego ze zdziwieniem, gdy sięgał po komputer, by pokazać im coś jeszcze.

— Ten hotel w Sydney był remontowany i w środę było jego ponowne otwarcie. Zobaczcie to — wskazał na zdjęcie znajdujące się na stronie placówki. Wysoki, biały mężczyzna dumnie wygłaszał przemówienie. Za nim stała drobna brunetka w czarnej sukience. Miała dość specyficzną urodę. Możliwe, że jej rodzice pochodzili z różnych regionów świata.

— Skąd masz pewność, że to ona? — zapytał Luke, przybliżając obrazek tak, aby twarz dziewczyny była bardziej widoczna. — Nie wiesz przecież jak wygląda.

— No właśnie to jest największy problem — Calum potarł czoło dłonią. — Nie mam żadnej pewności.

Gdy teraz o tym myślał, cała sprawa zdawała się go przytłaczać. Nie mógł znieść myśli, że ona była w stanie go tak oszukać. Przecież gdyby powiedziała, iż jedzie do Sydney, a nie chciałaby się spotkać, to nie naciskałby na nią. Owszem, byłoby to dla niego trudne, ale wiedział, że dziewczyna jest dosyć uparta. Po prostu uważał, iż nie powinna kłamać. Tak nie zachowują się przyjaciele.

Woke up in Japan • c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz