XLII

184 12 8
                                    

— Wreszcie! — krzyknął Calum, rozłożywszy ręce, gdy tylko Clifford przekroczył próg kawiarni.

Kilka osób zajmujących miejsca w lokalu odwróciło się, ale brunet nawet się tym nie przejął. Ruch o tej godzinie zazwyczaj nie był dość duży; zwykle ludzie przychodzili tutaj około dziewiątej albo w czasie przerw na lunch, czyli mniej więcej o dwunastej. Calum liczył na to, iż Naomi pojawi się w kafejce w czasie, gdy on jeszcze tu będzie. Musiał wyjść przynajmniej piętnaście minut przed początkiem zajęć.

— Jest dopiero dziewiętnaście po siódmej — odparł Michael, podchodząc do lady.

— Co podać? — zagaił Hood z zawadiackim uśmieszkiem. Musiał przecież zarobić jakieś pieniądze. Poza tym, dziwnie wyglądałoby gdyby Mike siedział na jednym krześle przez kilka godzin bez żadnego zamówionego jedzenia ani napoju.

— Zjadłem już, więc coś do picia — mruknął chłopak, po czym opadł na krzesło przy stoliku blisko kasy.

— Może być herbata? — Calum chwycił za opakowanie liściastego Earl Greya. Michael tylko skinął głową i zaczął robić coś na swoim telefonie. Jego przyjaciel zajął się natomiast przyrządzaniem herbaty. Lubił patrzeć jak wrzątek powoli zmienia kolor z przezroczystego na coraz ciemniejszy. Gdy obserwował rzeczy wnikiliwie, czuł, że prawo nie jest kierunkiem dla niego. Mógł sprawdzić się na studiach bardziej analitycznych chociażby takich jak fizyka czy chemia. Ale przecież był jak Raskolnikow i nawet, gdy nie czuł się w czymś zajebiście, nikogo to nie dziwiło, bo jest czasami wręcz absurdalny.

Podał Michaelowi kubek wypełniony po brzegi gorącym naparem. Nie wiedział, jak długo będzie tutaj tylko z nim. Kawiarnia nie należała do najmniejszych, na dworze był także ogródek, w którym można było usiąść, toteż powinni objąć działaniem całą powierzchnię, a nie tylko wybrany skrawek. Calum poprawił fartuch, po czym popatrzył na przyjaciela, który sączył herbatę mimo że była cholernie gorąca. Kto w ogóle zamawia herbatę, gdy na dworze jest jakieś siedemdziesiąt stopni Fahrenheita? No dobra, Calum sam ją zaproponował, a zresztą nieważne. Mieli się skupić na czymś bardziej istotnym niż głupie picie gorącej herbaty w ciepły dzień.

Przez kolejne dwadzieścia minut nic się nie wydarzyło. Na swoją zmianę przyszła Nancy, która od razu została wtajemniczona w plan bruneta. Poza tym, w lokalu pojawiło się więcej osób. Calum powoli nie wyrabiał z zamówieniami. Tutaj tost, tam jakaś jajecznica, a ktoś inny chciał musli. Nancy przecierała właśnie stolik po kliencie, który po rozlaniu kawy poprosił o nową i opuścił kawiarnię.

Michael wypił całą swoją herbatę w międzyczasie przeglądając Instagram. Starał się znaleźć jakiekolwiek zdjęcie Naomi, które mogłoby mu pomóc w zidentyfikowaniu dziewczyny, gdy pojawi się w kafejce. Calum uraczył go jeszcze dwoma tostami, ponieważ były najtańsze, a koszty za spożyte przez przyjaciół potrway będzie pokrywał ze swojej wypłaty. Nie zarabiał tutaj za dużo, bo nie pracował w pełnym wymiarze godzin, ale nie mógł narzekać. Starczało mu na wszystkie opłaty; ewentualnie kontaktował się z rodzicami, którzy chętnie wspomagali go finasowo. Od początku byli przeciwni jego wyprowadzce. Co prawda, robił w domu więcej szkód niż pożytku, ale w końcu był ich synem. Bali się, że stracą z nim kontakt, który i tak nie był jakiś bardzo dobry.

Problemy na linii Calum — rodzice zaczęły się już w liceum, kiedy chłopak powiedział, że chce mieć tatuaż. Ostatecznie go zrobił wbrew woli mamy. Można to nazwać takim okresem buntu. Kolejnym jego przejawem było wracanie do domu na ugiętych nogach. Po dostaniu się na prawo radość Caluma została wykorzystana na imprezowanie. Kiedy jego tata zdenerwował się na rzygi w kwiatkach i smród papierosów, unoszący się w całym domu, chłopak postanowił się wyprowadzić. Nie chciał, żeby ktoś ciągle mówił mu, co ma robić. Tym sposobem mieszkał już naprawdę długo na swoim, a przynajmniej dłużej niż przypuszczał, że będzie.

Woke up in Japan • c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz