-Wolna, pokaż się- usłyszałam głos przyjaciółki zza drzwi od łazienki.
-Po jakiego wała?- odparłam podirytowana jej zachowaniem, tak trudno zrozumieć, że nie idę na żadną pieprzoną randkę?
-W byle czym cię nie puszczę- wyjaśniła, na co westchnęłam i wyszłam z pomieszczenia.
Wzrok brunetki od razu padł na moją osobę i zaczęła mi się przyglądać. Nie wiem czy to dobrze. Mierzyła mnie wzrokiem z zamyśleniem, na co uniosłam brew z wyczekiwaniem. Po chwili popatrzyła mi w oczy w zadumieniu.
-Miałam przyjść, a ty siedzisz cicho- westchnęłam i skrzyżowałam ręce.
-Po prostu zastanawiam się czy nie powinnaś do tej czarnej koszuli i bezowych spodni związać włosów w kok- zastanowiła się chwilę- Dobra, cofam to, bo inaczej będziesz wyglądać jak grzyb z familiady- na jej porównanie uśmiechnęłam się złośliwie.
-Kosa w formie- pokazałam jej język- Kurwa, która godzina?- zapytałam lekko zdenerwowana.
-Chwila- sięgnęła po swój telefon- Nie wiem czy lubi spóźnialskich- popatrzyła na mnie z grymasem.
-Anka zajebie cię- warknęłam i chwyciłam katanę, która wisiała na krześle w kuchni- Naprawdę cię zajebie.
-I tak tego nie robisz przystojniaczku- uśmiechnęła się słodko w moim kierunku, na co przewróciłam oczami i poprawiłam koszule.
-Będę nie wiem kiedy- rzuciłam będąc w drodze do drzwi wyjściowych- Więc proszę nie koczować na kanapie, a nie później zadawać milion głupich pytań.
-Spierdalaj- brunetka zmarszczyła brwi i pokazała mi środkowy palec.
-Też cie kocham- odparłam i zamknęłam za sobą drzwi chowając klucze do kieszeni.
Szybko zbiegłam po schodach szukając wzrokiem mojego auta. Kiedy je dostrzegłam, podeszłam i wsiadłam. Włączyłam swoją ulubioną playlistę i wyjechałam z parkingu w stronę restauracji. Ruch na drodze był wyjątkowo mały, co mnie szczerze zdziwiło bo zazwyczaj w sobotę wieczorem robią się korki, ale nie tym razem. Kiedy byłam już pod restauracją nie zauważyłam nigdzie sztatynki. Zaparkowałam na jedynym wolnym miejscu i zaczęłam się rozglądać.
Pewnie poszła bo się spóźniłaś, dupku..
Przyjebałam sobie mentalnego liścia i oparłam czoło o kierownicę wzdychając głośno. W radiu leciała właśnie moja ulubiona piosenka, która sprawiła, że poczułam się lepiej. Po chwili wsłuchiwania się w słowa i melodię, podniosłam wzrok, a na chodniku stała nieznajoma ubrana w luźną białą bluzkę, czarną skórzaną kurtkę i jeansy z dziurami.
Podjebała mój styl skubana...
Wysiadłam z samochodu i podeszłam do szatynki, a kiedy mnie zauważyła na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Myślałam, że się nie pojawisz- odparłam, a z twarzy dziewczyny można było wyczytać zakłopotanie.
-Wybacz, ale musiałam pomóc przyjacielowi i miałam lekki poślizg- wyjaśniła.
-Szczerze to też nie jestem święta- uśmiechnęłam się lekko- Zabieram ci gdzieś- dodałam, a szatynka uniosła brwi- Ale dobrze wiem, że nie można rozmawiać ani nigdzie jeździć z nieznajomymi więc- wyciągnęłam rękę w jej stronę z szerokim uśmiechem- Jestem Inga.
-Aleksandra- uścisnęła moją dłoń i również się uśmiechnęła.
-W takim razie Aleksandro zapraszam do auta- wskazałam na pojazd stojący na parkingu.
CZYTASZ
Przypadek? Nie sądzę
RandomAnia szturchnęła mnie w bok na co głośno się zaśmiałam niemalże potykając się o własne nogi, na co brunetka wybuchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem. Inga, za dużo alkoholu... Stanowczo za dużo... Nasze pijackie śmiechy widocznie zwróciły uwagę prze...