-Jak zwykle pyszne gołąbki pani Basiu- powiedział szatyn z pełną buzią.
-Nie przesadzaj- machnęła ręką- A tak w ogóle to zamierzacie gdzieś jeszcze wyskoczyć?
Tym pytaniem to totalnie mnie zaskoczyła, ale nie dałam po sobie tego poznać. Chyba nie znam bardziej szczerej osoby od pani Basi, wali prosto z mostu i za to ją kocham.
-Nie myślałam nad żadnym wypadem- przyznałam- Rodzinny obiad wystarczy- dodałam z uśmiechem.
Ale co ja pierdole?! Oczywiście, że mam ochotę zaszaleć, ale wyjdę wtedy na alkoholika..
-Za długo cie znam, Inga- kobieta uniosła brew i krzywo na mnie spojrzała.
-Sorry Wolna, ale jeśli chodzi o jakiś wypad to nie masz wyjścia. Idziesz i tyle- Anka powiedziała stanowczo, ale spokojnie, przez co zwróciła na sobie uwagę wszystkich przy stole.
-Te gadanie to ewidentnie ma po tobie- pani Basia zwróciła się do swojego męża z udawaną powagą.
-Czyli dobrze trafiłem z ubiorem?- Marcin wskazał na swój garnitur z nonszalanckim uśmiechem, który mnie rozbawił.
-Według mnie tak- Ania pocałowała chłopaka w policzek, a ja automatycznie odwróciłam wzrok nie mogąc patrzyć na te scenę.
Pani Kosa jak i jej mąż zawsze śmieją się z mojej reakcji na zachowanie moich przyjaciół. Od zawsze jak się całują w większym gronie przy jej rodzicach mam taki odruch. Za dużo miłości w tym związku.
-Marcin, tylko uważaj bo jestem za młody na bycie dziadkiem- na wypowiedź Pana Darka wszyscy się zaśmialiśmy.
-Tato, proszę cię- mówiła błagalnym tonem Anka- Nie zaczynaj tego tematu.
-Tylko ze względu na urodziny Ingi- uśmiechnął się do mnie szczerze, poczym pogroził szatynowi palcem.
-My się będziemy już zbierać- wypaliła kobieta wstając z krzesła- Idźcie się bawić, tylko z głową- uprzedziła uśmiechając się zadziornie do Ani, która przewróciła w odpowiedzi oczami.
-Tak, będziemy już lecieć- pan Darek wstał- Bawcie się dobrze- reszta również wstała i udaliśmy się do przedpokoju.
-Dziękuję, że przyjechaliście- powiedziałam gdy oboje założyli swoje płaszcze.
-Dla was, skarby, wszystko- poczym mocno mnie przytuliła.
Dołączyła do nas też Ania, Marcin jak i pan Darek. Grupowe przytulanie to standard w takiej zwariowanej rodzince. Zdążyłam się przyzwyczaić do różnych dziwnych nawyków. Kiedy się już od siebie odsunęliśmy pani Basia zabrała swoją torebkę z komody.
-Miłej zabawy- powiedział mężczyzna z uśmiechem i oboje zniknęli a drzwiami.
--------------------
-Kiedy wyjdzie?- mruknęłam zniecierpliwiona patrząc w stronę szatyna.
-Też już jestem zdenerwowany- przyznał bawiąc się guzikami marynarki- Szykuje się jak na rozdanie Oscarów- westchnął i spojrzał w sufit.
-Gdybym wiedziała, że będzie to tyle trwało to odpaliłabym jakiś serial z co najmniej dwoma sezonami- zarzuciłam nogi na kanapę z irytacją- Zaraz ją wywloke siłą jak będzie trzeba.
-Anka- chłopak zapukał w drzwi łazienki- Możesz się pospieszyć?- powiedział błagalnie na co się uśmiechnęłam.
Jeden z minusów bycia w związku. Musisz czekać chuj wie ile czasu, aż druga osoba wyszykuje się na imprezę. Nienawidzę tego.
CZYTASZ
Przypadek? Nie sądzę
RandomAnia szturchnęła mnie w bok na co głośno się zaśmiałam niemalże potykając się o własne nogi, na co brunetka wybuchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem. Inga, za dużo alkoholu... Stanowczo za dużo... Nasze pijackie śmiechy widocznie zwróciły uwagę prze...