ATSUSHI'S POV.
Kiedy się obudziłem, od razu zobaczyłem godzinę wyświetlaną na zegarku obok łóżka. Była dziesiąta, a w pracy powinienem być o ósmej. Świetnie. Miałem kilka nieodebranych połączeń od Kunikidy-san, który najwyraźniej za wszelką cenę pragnął zbesztać mnie za spóźnienie, kilka Dazaia-san i Akutagawy oraz kartkę z wiadomością. Rozwinąłem ją i od razu poznałem to charakterystyczne pismo: Skoro już wstałeś, to śniadanie masz w kuchni. Musiałem pojechać wcześniej do pracy, więc nie martw się, okej, Tygrysołaku? A Ty dzisiaj masz wolne, poprosiłem o to Twojego szefa. Twój Ryuunosuke Gdy to przeczytałem, byłem w szoku, bo Akutagawa nigdy nikogo o nic nie prosił. Ale skoro kopnął mnie taki zaszczyt, to zjem to śniadanie i poczytam jakąś książkę. Po skończonym śniadaniu umyłem talerz i poszedłem do pokoju po lekturę. Jednak okazała się okropnie nudna, a czas podczas jej czytania niemiłosiernie mi się dłużył. Poszedłem więc na spacer do parku - i natychmiast zobaczyłem Dazaia-san próbującego utopić się w fontannie. Podbiegłem do niego, w duchu dziękując sobie za zakup tak nudnej książki, która wygoniła mnie na dwór. - Dazai-san! Dlaczego znów chcesz się utopić? - spytałem przejęty. Następnie wyciągnąłem go z wody i posadziłem na ziemi. Woda ściekała po nim strumieniami, jednak on sam zdawał się tego nie zauważać. - Atsushi-kun, jak dobrze cię widzieć - szatyn uśmiechnął się smutno. - Pokłóciłem się z Chuuyą i nie wiem co robić. Porozmawiałem z nim chwilę, usiłując przekonać go do wrócenia do domu i przeproszenia Nakahary-san. Po kilku minutach zjawił się Kunikida-san. - Dazai, wracaj do pracy, a nie próbujesz się zabić! - krzyknął, stawiając go na równe nogi. - Atsushi? Co ty tutaj robisz? - zapytał, wyraźnie zdziwiony moją obecnością. - Mam dzisiaj wolne dzięki Akutagawie. Powiedział, że prosił o to Fukuzawę-san.
- Ach, rozumiem. Przynajmniej jeden z nas przeżyje ten dzień tak, jakby chciał. Przez Dazaia mój idealny dzień się skończył... No nic, do jutra. - Do jutra, Kunikida-san! Chwilę potem odeszli w kierunku siedziby Agencji. Ja natomiast skierowałem się do sklepu - gdzieś pomiędzy próbą ratowania związku Dazaia-san, a rozmową ze zirytowanym Kunikidą-san, przypomniałem sobie, że lodówka w domu świeci pustkami. Kiedy wszedłem do sklepu, prawie nikogo nie było. Wydało mi się to dość dziwne, bo zawsze, gdy przychodziłem, spotykałem wielu ludzi. Nie tracąc jednak czasu na zbędne myślenie, zgarnąłem z półki kilka potrzebnych produktów i poszedłem do kasy. Nim się obejrzałem, już wracałem do domu. Rozpakowałem zakupy i wziąłem się za robienie obiadu. Byłem okropnie głodny, więc uwinąłem się z tym szybko, a po trzydziestu minutach danie było gotowe i pachniało obłędnie. Mam nadzieję, że Akutagawa wybaczy mi, że na niego nie poczekam, pomyślałem, nakładając jedzenie na talerz. Kiedy tylko skończyłem jeść i odstawiłem talerz do zmywarki, usłyszałem otwieranie drzwi frontowych. To Ryuunosuke wrócił do domu. Zdjął buty, odwiesił płaszcz na wieszak i pokasłując lekko, wsunął na nogi domowe kapcie. - Witaj z powrotem - uśmiechnąłem się radośnie. - Zrobiłem obiad. Chcesz zjeść? - Tak, zgłodniałem przez tę pracę. Krótko, zwięźle i na temat. Cały Akutagawa. Nałożyłem obiad na talerz i podałem go Ryuunosuke, który już zdążył usiąść przy stole. - Jak ci minął dzień? - Tak jak zawsze, okropnie. Nie zdziwiła mnie ta odpowiedź. Jednak jedna rzecz wciąż nie dawała mi spokoju. - Mam pytanie, dlaczego prosiłeś Fukuzawę-san, żeby dał mi dziś wolne? - Bo chciałem gdzieś z tobą wyjść... - chociaż trudno było w to uwierzyć, policzki Akutagawy nabrały koloru buraków na jego talerzu. - To znaczy, na randkę, bo dawno na żadnej nie byliśmy, przez twoją pracę do późna. - Jasne! - od razu się rozpromieniłem. - A gdzie chcesz iść? Akutagawa zaczął dłubać widelcem w jedzeniu. Był wyraźnie zawstydzony, więc ciężko było zrozumieć jakiekolwiek jego następne słowo. - Do kina, na spacer, do restauracji... co tylko chcesz - wstał od stołu i zaniósł talerz do zmywarki. - W porządku, tylko pójdę się przebrać. - Dobrze. Będę czekał w samochodzie. Szybko poszedłem do sypialni i zmieniłem ciuchy na świeże i mniej znoszone. Po kilku minutach byłem gotowy do wyjścia. Zamknąłem drzwi od mieszkania na klucz i pobiegłem za Akutagawą. AKUTAGAWA'S POV. Kiedy tylko Atsushi wsiadł do samochodu, od razu zasnął. Jest taki słodki i niewinny, gdy śpi. Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę kina. Po drodze musiałem mocno pilnować, żeby nie przywalić w jakieś drzewo przez nagminne zerkanie na śpiącego Tygrysołaka. Po niedługim czasie zaparkowałem pod kinem. Znowu spojrzałem na Atsushiego i znowu ogarnęło mnie to dziwne uczucie. Wyglądał tak uroczo, nie chciałem przerywać mu snu... Akutagawa, ogarnij się i go budź. Potrząsnąłem nim lekko w kiepskiej parodii pobudki, ale na marne. - Tygrysołaku, wstawaj, jesteśmy na miejscu - starałem się jak najspokojniej go obudzić. - Która godzina...? - ziewnął przeciągle. - Siedemnasta trzydzieści cztery. A teraz chodź - to powiedziawszy, wyszedłem z auta i otworzyłem mu drzwi. Gdy przekroczyliśmy próg kina, zupełnie nie widzieliśmy, którą produkcje obejrzeć. Kolorowe plakaty atakowały nas z każdej strony, ani trochę nie ułatwiając wyboru. - Na jaki film chcesz iść? - zapytał Atsushi.
- Horror albo przygodowy - chciałem jasno postawić kwestię moich preferencji. - Co wolisz? - Za horrorami nie przepadam... - wzdrygnął się, jakby przypomniał sobie każdy horror, który kiedykolwiek oglądał w swoim życiu. Z wiadomych powodów przypuszczałem, że nie było ich dużo. - Chodźmy na film przygodowy. Pójdę kupić coś do jedzenia, a ty załatw bilety. - W porządku. Tylko kup mi colę, a sobie weź co chcesz. I popcorn, okej? - Okej!
Po tych słowach Atsushi ruszył do kas z jedzeniem, a ja do kas biletowych. Kilka minut później, gdy już mieliśmy i przekąski i wejściówki, mogliśmy wejść do sali. Zajęliśmy swoje miejsca, a kiedy dwudziestominutowe reklamy dobiegły końca, zaczął się film. Na początku film wydawał mi się nudny i nie wart mojej uwagi, ale potem mnie zaciekawił. Jednak nie Atsushiego. Kiedy zobaczyłem, że wybitnie się nudzi, w całej swej łaskawości, zapytałem cicho: - Pssst. Może pójdziemy do restauracji, a potem na spacer? Jeśli chcesz. - Pewnie, mi pasuje - nawet gdyby mu nie pasowało, nie przyznałby się do tego. - A możemy iść tylko na spacer? Bez restauracji, bo nie jestem głodny. - Oczywiście, Tygrysołaku. Kiedy skończył się film, pojechaliśmy do parku koło naszego domu. Odstawiłem samochód gdzie bądź i poszliśmy się przejść. Jednak nasz spacer skończył się na siedzeniu w naszym ulubionym miejscu - na ławce pod drzewem wiśniowym. Pocałowałem go czule w usta, przekazując tym samym wszystkie uczucia których nie potrafiłem wypowiedzieć. Po chwili Atsushi oddał gest i trwaliśmy tak, dopóki nie zabrakło nam powietrza. Ta cisza nie była krępująca, wręcz idealna do tej pięknej chwili. Była komfortowa. Dopiero zauważyłem, która godzina. - Wiesz, że jest dwudziesta dwadzieścia cztery?
- Powiedzmy tu jeszcze chwilę, okej? - Niech będzie. Objąłem go ramieniem, a on mocno się we mnie wtulił. Siedzieliśmy tak do dwudziestej pierwszej. - Chodź, musimy wracać. Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy do domu, trzymając się za ręce. Jakie szczęście, że jesteśmy sami. Kiedy wróciliśmy, Atsushi poszedł się wykąpać, a ja zrobiłem kolację. Wróciwszy z łazienki, od razu przysiadł do stołu i zaczął jeść. Po kolacji poszedłem się umyć, a Tygrysołak robił coś przy biurku. Gdy wyszedłem z kąpieli, wziąłem losową książkę z półki i okulary. Atsushi, skończywszy papierkową robotę, wszedł pod kołdrę i obserwował co czytam. Po kilku minutach znużony oparł głowę na moim ramieniu.
- Chyba trzeba iść spać - pocałował mnie w policzek. - Chyba... - odłożyłem książkę razem z okularami na stolik nocny i pocałowałem Atsushiego w usta, co chłopak szybko odwzajemnił. Po chwili odsunęliśmy się od siebie - na twarzy Tygrysołaka malował się rozmarzony uśmiech. Położyłem się, a Atsushi wtulił się w mój tors.
- Dobraaanoc - ziewnął i w mgnieniu oka zasnął. - Dobranoc - odparłem, całując go w czubek głowy. Dziękuje za korekte socio_road
CZYTASZ
Shin soukoku 🌹♥
RandomOpis może kiedyś będzie ♥ Życze miłego czytania ♥ To jest moja pierwsza książka więc nie zabijać za błędy.♥