Pov. Akutagawa
Spałem na futonie, on był bardzo niewygodny. Przez to bolą mnie plecy.
Spałem jakieś 4 godziny i chce mi się spać. Jest 8, to pójde zrobić śniadanie.
Podszedłem do szafy po ubrania po domu. Kiedy wybrałem bluze i jakieś spodnie, to poszłem do kuchni.
Wziąłem składniki i zacząłem gotować. Kiedy zrobiłem śniadanie, Atsushi przyszedł do kuchni.
-Cześć, zrobiłem śniadanie.-powiedziałem.
-Hej. Dobra nie mam tego focha na ciebie.-powiedział i się uśmiechnąłem.
- To czyli moge cie przytulić a ty nie będziesz sprzeciwiał?
-Tak.-podszedłem do niego i go objąłem wokół talii. I go pocałowałem w szyie
-Przez jeden dzień to jakoś przetrwałem.
-Właśnie widze.-po chwili mocniej go objąłem w talii i go przysunąłem bliżej siebie.-Kiedy mnie nie dotykasz to jesteś bardziej napalony.
-Mhm...To częściej musze ciebie dotykać. Żeby nie być napalony.- zacząłem go całować w szyie obojczyk i w usta.
-Ej, cały dzień mamy a nie na dzień dobry.
-Nie moge się uspokoić.-znów go całowałem jagbym ostatni raz całował.
-Dobra to chodź do sypialni.-powiedział i zacząłem go prowadzić.
Rzuciłem go na łóżko i usiedliśmy i zaczęliśmy się całować namiętnie.
Posadziłem go na moje kolana i zacząłem go całować po szyi, obojczykach i oczywiście nie pomijając ust.Całowaliśmy się jak byśmy ostatni raz się całowali.
*TIME SKIP *sry ale nie umiem opisywać scen seksu (dlatego pominęłam)
-Ałaaa.-powiedział Atsushi.-Powinienieneś być delikatniejszy. Teraz mnie boli.
-No przepraszam, nie panowałem nad sobą. Moge się jakoś odwdzięczyć?
-Tak, chce iść na spacer lub do restauracji. A teraz ide się ubrać.-zakrył się prześcieradłem i podszedł do szafy po ubrania i poszedł do łazienki.
Fajnie wygląda kiedy ma na sobie prześcieradło,chyba wole non stop go widzieć tak-pomyślałem se.
Wstałem i podszedłem do szafy i ubrałem koszule i czarne spodnie i poszłem do kuchni, żeby się czegoś napić. Atsushi przyszedł do kuchni i usiadł.
-To jedziemy?-podparł se podbródek o ręce.
-Tylko muszę się napić i możemy jechać. Tylko się napij czegoś.-podałem mu szklanke z sokiem.
-Dziękuje.-powiedział i się zarumienił.
On jest taki słodki kiedy się rumieni- pomyślałem se.
-Słyszysz mnie?-powiedział.
-Zamyśliłem się, przepraszam.
-Dobra nic nie szkodzi.Teraz chodźmy.
- powiedział i wypił sok.
Po chwili poszliśmy ubrać buty i płaszcze.
-Moge ubrać twój płaszcz, Aku?
-Jasne, tylko musze se coś znaleźć do ubrania.
Poszłem do szafy gdzie mamy kurtki i odzież wierzchną(np kurtki płaszcze itp.) Znalazłem płaszcz taki ciemny szary i poszłem do Atsushiego.
-To jedziemy?-spytałem.
-Tak.
Po czym poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy.
-To gdzie mnie zabierasz?
-Jedziemy najpierw do restauracji a potym idziemy na spacer do naszego parku.
-Okey.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
-Wow, nigdy tu nie byłem.A jakiej okazji?
-Musiałem się zrekompensować za naszą rocznice.
- Okey.
Weszliśmy i poszliśmy do stolika a po chwili zjawiła się kelnerka.
-Co państwo by chcieli zamówić?
Pokazałem co chce zamówić tak samo jak Atsushi.
-Dobrze, za 10 minut będzie gotowe.
-Dziękujemy.-powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Po jakiś 15 minutach dostaliśmy posiłek który zamówiliśmy.
-Przepraszam panów za spóżnienie.
-Nic nie szkodzi.-powiedział Atsushi.
Po chwili zaczęliśmy jeść. Kiedy zjedliśmy poszłem do kasy i zapłaciłem.
- Dobre było.-powiedział Atsushi.- Ale wole domowe jedzenie.
-Ja też.-chwyciłem go za ręke i wyszliśmy.
-Co byś chciał?-spytałem.
-Hmm...na spacer chce iść lub na lodowisko.
-Lepiej nie na lodowisko, boo....-nieskończyłem bo atsushi mi przerwał.
-Wiem, wiem ale chce coś sprawdzić.
-No dobrze.-zestresowałem się.
Tak szliśmy i szliśmy i zauważyłem że Atsushiego nie ma przy mnie. Usłyszałem krzyki z ślepej uliczki.
Szybko pobiegłem tam i zauważyłem tam Atshiego leżącego w krwi.
Złapałem go jak panne młodą i pobiegłem do samochodu. Atsushi stracił przytomność kiedy zaniosłem go do samochodu. Zacząłem jechać najszybciej jak się da do szpitala. Szłem znaczy biegłem do dzwi od szpitala szybko pielęgniarka wzięła go na wózek i zawiozła na sale. Czekałem pod salą na wyniki, a po chwili wyszła pielęgniarka z niej i powiedziała:
-Kim jest pan dla niego?
-Jestem jego chłopakie a co?
-Za chwile lekarz z panem porozmawia o zdrowiu Atsushiego.
-Dobrze.-po chwili zjawił się lekarz.
-Co z nim?Żyje?Wszystko gra?
-Ma złamane żebra, wstrząs mózgu złamaną ręke i jest w śpiączce .-odetchnąłem z ulgą że prawie nic poważne bo mogło być gorzej.
-A kiedy się wybudzi?
-Może za kilka dni.
-A moge wejść?
- Jutro będzie pan mógł wejść.
-Dziękuje, dowidzenia.
-Dowidzenia.
Ruszyłem do domu. Po jakiś 15 minutach byłem w domu.
-Dlaczego wszystko musi się spieprzyć!! Jakiegoś pecha mam czy co.
Ruszyłem do sypialni i odrazu rzuciłem się na łóżko i zacząłem troche płakać. Po chwili zasnąłem.~~~~~~~~~~~~~
752 słów bez notki. Dziś jakoś zrobiłam wszystko w jednym rozdziale ale postaram się jakoś lepiej pisać i żeby was to zniechęcało do czytania tego. Rozdziały będą conamniej 1 w tygodniu albo i częściej. Wiem że do dupy pisze ale mam wytłumaczenie takie że pierwszy raz pisze książke i nie umiem opisywać sytuacji. Zostawiajcie gwiazdki i komentarze.
Za wszelkie błedy które zrobiłam bardzo ale bardzo przepraszam.
CZYTASZ
Shin soukoku 🌹♥
RandomOpis może kiedyś będzie ♥ Życze miłego czytania ♥ To jest moja pierwsza książka więc nie zabijać za błędy.♥