24. Zapamiętaj, on jest mój!

503 14 1
                                    

 Jazda samochodem jest pod wieloma aspektami brana w zakładkę "niebezpieczne". Owszem, na drodze może zdarzyć się wszystko, ale nie musi. Nie można ograniczać się do jednej łatki, trzeba brać pod uwagę drugą stronę medalu. Jak dla mnie lepszą. Dźwięk odpalającego silnika. Wiatr we włosach przy większych prędkościach. I najlepsze z tego wszystkiego, adrenalina. Bo to ona powoduje, że żyjesz. Jest jak narkotyk. Uzależnia. Jak się uzależnisz, wpadasz po uszy. Ja już wpadłam. Jazda samochodem daje mi duże ukojenie. Ludzie palą, tłumacząc się odprężeniem, ja ma tak z jazdą. Bo to ona mnie odpręża. Uwielbiam jazdę, wręcz kocham. Dlatego wsiadając do Camaro po dłuższym nieużytkowaniu poczułam się jakbym znajdowała się w nim pierwszy raz. Nawet pachniał jak z salonu. Przyglądając się budynkowi zza kierownicy mogę pokusić się o stwierdzenie, że znajduję się w idealnym miejscu. 

 Czekam na Karola, ponieważ zapomniał z domu jakiś ważnych dokumentów. Pomyśleć, że przed chwilą sam mnie poganiał. Po dwóch dłużących się minutach, w końcu się zjawił. Siedząc na miejscu pasażera, sprawdził pięć razy czy dobrze zapiął pas bezpieczeństwa. Chciało mi się śmiać z jego poczynań. 

-W ile mniej więcej zajmuje ci dojazd na teren?- zapytałam ciekawa

-Sama droga zajmuję z dwadzieścia minut, a dojazd już do sfory kolejne dwadzieścia.- spojrzał na mnie przenikliwie- Nawet się nie waż. Dalia masz jechać spokojnie!- spojrzałam na niego pobłażliwie

-Przecież zawsze jeżdżę rozważnie. Nie martw się, jestem mistrzynią w tej dziedzinie. 

 Odpaliłam samochód, rozkoszując się jego pięknym dźwiękiem. Dla lepszego efektu lekko go przy gazowałam. Mmm, jak ja kocham ten dźwięk. Wyjechałam spokojnie z podjazdu, aby na prostej drodze docisnąć pedał gazu. Wymijałam po kolei każdy napotkany ślimaczący się samochód. Licznik wskazywał na sto czterdzieści kilometrów na godzinę, jak dla mnie to o wiele za mało. Spojrzałam w boczne lusterka czy nie ma żadnej policji. Mam czystą drogę, więc docisnęłam pedał. Otworzyłam okno i pogłośniłam muzykę w radiu. Słońce zaczęło świecić mi w oczy, to też założyłam okulary przeciwsłoneczne, które mam zawsze pod ręką. Licznik wskazał ponad dwieście na godzinę. Zbliżyliśmy się do wjazdu na drogę leśną. Zwolniłam nieznacznie i dryftem wjechałam do lasu. Usłyszałam szybko bijące serce ojca. Sam wiedział na co się pisze. Jestem zmuszona zwolnić, ponieważ leśne dróżki nie są dobrym podłożem do większych prędkości. Dobrze, że jakieś dwieście metrów przed wjazdem na teren jest asfalt. Mój niczego nie świadomy ojciec rozluźnił się, myśląc że dojedziemy już spokojnie. Zapomniał z kim jedzie. 

-Ilu ludzi kręci się o tej porze?- wnioskując po jego minie nie spodziewał się takiego pytania

-To czas wyjazdów do szkół i prac, więc sporo.- odpowiedź mnie ucieszyła- Dalia co ty kombinujesz?- zapytał coraz bardziej zdenerwowany

-Zrobię nam wielkie wejście.- odpowiedziałam 

 Widząc, że zbliżam się do asfaltowej drogi, przyśpieszyłam. Po przekroczeniu leśnego łuku przekręciłam maksymalnie kierownice na lewą stronę. Samochód gwałtownie skręcił, następnie wyprostowałam pojazd. W ten sposób idealnie weszłam w poślizg i zatrzymałam pojazd przed domem głównym. 

-Łoo!- wykrzyknęłam- Normalnie Need for Speed w realu. To się nazywa coś. Widziałeś jak ładnie wykonałam ten manewr?- Karol nic nie odpowiedział. Wyszedł z pojazdu trzaskając drzwiami. Warknęłam na ten czyn. Również opuściłam pojazd. Popatrzyłam na ojca, który brał głębokie oddechy.

-Mocniej się nie dało nimi trzasnąć?

-Ostatni raz z tobą jadę! Kurwa! Kto był tak pojebany by dać ci prawo jazdy? Ty jesteś piratem drogowym!- wykrzyknął wskazując na mnie palcem. Pozostałam niewzruszona.

Wolfish bully [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz