W ciemnym korytarzu prowadzącym donikąd toczyłam walkę z moim największym koszmarem. Pająk w przebraniu Harrego Pottera zaatakował mnie, jedną ze swoich odnóg. Nie przewidział tego, że posiadam ostre sztylety. Przy użyciu jednego z nich odcięłam mu kończynę. Gdy miałam z nim skończyć, ktoś zaczął mnie wybudzać.
-Dalia obudź się! Idziesz dziś do szkoły!- ciągnął ojciec
-Zmoro nieczysta, nakazuję ci opuścić moje królestwo. Zgiń, przepadnij!- wymamrotałam sennie
-Coś ty ćpała? Wstawaj! Jak zaraz nie wstaniesz, użyje innych środków.- ostrzegł
-Kto śmie zakłócać spokój królowej? Zostaniesz skazany na wieczne męki. Sam smerf Sknerus je przeprowadzi.- mówiłam dalej w półśnie
-Co ja stworzyłem.- westchnął załamany- Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Kiedy z powrotem wracałam do bitwy z Potterowym pająkiem poczułam na sobie zimną ciecz. Podniosłam się szybko z łóżka, chaotycznie się rozglądając.
-Co jest kurwa!- spojrzałam na śmiejącego się Karola- To twoja sprawka?- jestem zła
-Ostrzegałem.- zaznaczył- A ty mi z jakimiś smerfami wyskakujesz.- spojrzałam na zegarek
-Po jakiego wała budzisz mnie o w pół do siódmej? Przecież lekcje zaczynam o dziewiątej. Obyś miał dobre wytłumaczenie.- wskazałam na niego oskarżycielsko palcem
-Wolałem nie brać twojego samochodu bez pytania. Znając ciebie odgryzłabyś mi ręce. Dlatego cię tak wcześnie obudziłem. Zawieziesz mnie do domu głównego?- spojrzałam na niego niedowierzająco
-A mam jakieś wyjście?
-Nie.-konkretnie
-Daj mi czterdzieści minut.- powiedziałam idąc do łazienki
Wciąż półprzytomna wzięłam szybki prysznic. Korzystając z tego, że moje włosy zostały brutalnie zmoczone, umyłam je całe. Po prysznicu podsuszyłam je. Muszę z nimi w końcu coś zrobić. Mój odrost zniechęciłby nawet robaczki wplątujące się w nie. Związałam je w warkocze. Zrobiłam swój standardowy makijaż. Założyłam bieliznę. Chwilę zastanawiałam się co ubrać. Skończyło się na tym, że ubrałam czarną bluzę chłopaka i ciemne jeansy. Na stopy założyłam moje ulubione botki. Spakowałam do torebki potrzebne zeszyty na dzisiejsze lekcje. Dawno mnie tam nie było, będę mieć mnóstwo zaległości. Nauka nie zając nie ucieknie.
-Dalia! Pośpiesz się!- wydarł się mój ojciec
-Już idę! Pali się!?- odkrzyknęłam- Nie to, że ci dupsko podwożę to jeszcze mnie pośpieszasz. To się nazywa wdzięczność.- zalałam sobie kubek termiczny kawą.
-Wypomnę ci to kiedyś.- zastrzegł
Pewnie większość uważa, że nie mam szacunku do swoich rodziców. Jest to totalny absurd. Takie odzywki są na porządku dziennym. Kocham swoich rodziców i nie zamieniłabym ich za żadne skarby. Chciałam wyjść z pomieszczenia, ale zatrzymał mnie ojciec.
-Nie wypuszczę cię z domu bez śniadania. Mama zrobiła ci tortille. Jest w lodówce.
-Nie jestem głodna, zjem w szkole.- wzrok ojca stał się ostrzejszy
-Zjesz.- powiedział stanowczo
-Powiedziałam, że nie jestem głodna.
-Zjesz albo Kylo dowie się o wszystkim.- zagroził
-Nie zrobisz tego.- powiedziałam pewna swoich słów
-Owszem, zrobię.- powiedział pewny siebie
CZYTASZ
Wolfish bully [ZAKOŃCZONE]
Kurt AdamUwaga w niektórych momentach duża dawka cringu oraz niezrozumienia. Proszę o wyrozumiałość powieść (szczególnie początek) została napisana kawał czasu temu. *** Na mojej drodze, pojawił się on.. Bóg seksu. Nigdy nie widziałam tak przystojnego mężcz...