28. Jak zwykle nie masz nic do powiedzenia.

425 14 0
                                    

 Zgrabne tyłki siedzące na masce rozgrzanej czarnej sportowej bestii. Słońce rozgrzewające pragnące tego ciała. Dwie dziewczyny czekające na swoich mężczyzn, pragnące zaznać odrobinę chłodu. Tak było pięć minut temu. 

Wraz z blondynką czekamy na chłopaków. Jak na złość słońce poszło się kochać i zaczął padać deszcz. Dobrze, że nie jest to ulewa tylko mżawka. 

-Nie rozumiem dlaczego nosisz okulary w taką pogodę?- oparłam się plecami o maskę.

-Bo tak. Nie ma większego powodu. Nasi faceci idą.- spostrzegłam ich

 Idą jak na nich przystało. Bije od nich wyższość i pewność siebie. Wszyscy wiedzą kto tu rządzi. Nie chodzi nawet o zmiennych, a o ludzi którzy kulą się od ich aury. Wysokie, wysportowane sylwetki idealnie współgrały z ich chodem. Inaczej mówiąc ideały. Przystanęli przed nami. Spocone ciała zostały orzeźwione. Co chwila poprawiali jeszcze mokre włosy. Czułam jak Aleksa się stresuje. Bruks zachował obojętność. Ciekawe czy znowu osaczy blondynę, czy zrobi to ze spokojem. 

-Hej. Możemy porozmawiać?- zwrócił się do dziewczyny

-Hej. Myślę, że tak.- odpowiedziała nieśmiało

-To może...

-Siemka chłopaki! Fajny trening. Z dziewczynami z drużyny idziemy do knajpy. Dołączycie?- Kylo swoją osobą przysłonił mi głównego intruza. Po głosie rozpoznałam w nim Blankę. 

-Sorry, ale jesteśmy zajęci.- odpowiedział bez zainteresowania

-Czym niby jesteś zajęty, przystojniaczku?- zagryzłam wnętrze policzka.- Nie dajcie się namawiać.

-Powiedziałem nie. Jesteśmy zajęci.

-Nie sądzę, żeby było coś lepszego od nas.- powiedziała piskliwym głosem. Ja pierdole, kiedy ona się tak pusta stała? 

-Uwierz, że jest.- zaśmiał się jej w twarz

-Kto niby?- nie dawała za wygraną.

-Czego ty nie...

-Na przykład my.- przerwałam mu, wychodząc zza jego pleców. Dziewczyna otworzyła zdziwiona oczy, lecz była to chwilowa reakcja. Jej usta uformowały się w uśmiech kpiny, a oczy błysnęły wyzwaniem.

-Oo Lia, jak ja cię dawno nie widziałam. Musimy się spotkać, jest tyle spraw do obgadania.- przeniosła spojrzenie na bruneta jawnie mnie ignorując. 

-Nie mamy raczej o czym rozmawiać.- niechętnie przeniosła wzrok na mnie.- A teraz możesz się oddalić. Przeszkodziłaś nam.- wskazałam ręką na naszą czwórkę. Podeszłam do niej. Stoję na tyle blisko, że bez wilczych dogodności słyszę jej przyśpieszone bicie serca.

-Bo co?- uniosła głowę chcąc okazać swoją wyższość. Spojrzałam na nią cynicznie. Tęczówki skierowałam wprost w jej.

~Grzecznie się usuniesz czy ci pomóc?~zapytałam w myślach. Cofnęła się o krok, rozglądając się przerażona.~ Nie rozglądaj się tak, to nic nie da.~ tym razem zaśmiałam się.

-Dalia, co ty robisz? Przestań!- wykrzyknęła przerażona

-Nie rozumiem. O co ci chodzi? Przecież tylko stoję.- powinni mi wręczyć Oskara za grę aktorską.

-Przecież słyszałam!

-Blanka, ale co słyszałaś? Wszyscy byli cicho.-spojrzałam na nią z udawanym zmartwieniem. W duchu się śmiejąc.

-No przecież w głowię cię słyszałam.- jest zrozpaczona

-Blanka ja nic nie mówiłam. Co ty za głupoty gadasz? Przecież nie umiem się telekomunikować. Pff nikt nie umie. Wiesz, że to mogą być objawy jakieś choroby psychicznej.- złapałam ją za ramię w geście zmartwienia. Uchwyciłam z nią kontakt wzrokowy.

Wolfish bully [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz