~ Rodział 4 ~

368 28 5
                                    

*Kilka dni przed przyjazdem Audrey*
POV PAYTON
Nasz Team się rozpadł. W październiku wróciłem do Mooresville. Straciłem kontakt z kumplami. W sumie to przez ten czas nawet nie próbowałem go odnowić. Chyba potrzebna nam była przerwa. Każdy zaczął sobie układać życie, ale nie zakończyliśmy naszej gry. Teoretycznie nadal trwała.

Jeśli chodzi o mnie to było ciężko... Powrót do normalnego życia był trudny. Uzależniłem się od petów i jak to moja mama powiedziała ,,sięgnąłem dna". Ostatnie miesiące były dla mnie fatalne. Oprócz uzależnienia popadłem w jakąś depresję, wszystko przestało mieć dla mnie jakikolwiek sens. Ponoć wpadłem też w złe towarzystwo, jednak ostatnimi czasy chyba wszystko zaczęło się układać. Każdego dnia było coraz lepiej i chyba powoli znowu stawałem się sobą. No może nie byłem ponownie słodkim chłopcem z Tik Toka, ale czułem się zdecydowanie lepiej.

Parę dni po sylwestrze (czyli w zeszłą sobotę) dostałem wiadomość od Chasa. W sumie to trochę się zdziwiłem. Już długo nie mieliśmy żadnego kontaktu.
Trochę pogadaliśmy i doszliśmy do wniosku, że trzeba odbudować ekipę. Zadzwoniliśmy do reszty i ustaliliśmy, że przyjadą do mnie na jakiś czas. Przez następny miesiąc mam wolną chatę, więc wypada skorzystać.
Jedynym problemem jest to, że Josh nie wie że przyjedzie Jackson i odwrotnie. Mam nadzieję, że między nimi już jest dobrze i się nie pozabijają.

*Dzień, w którym Audrey przyjechała do Moorville*
Wstałem około 9:00. Zjadłem śniadanie i wziąłem prysznic. Po kąpieli nałożyłem na siebie pierwszą lepszą bluzę i czarne jeansy. Ogarnąłem trochę w domu (rzadko mi się to zdarza, ale skoro moi kumple mieli dzisiaj przyjechać, a moja mama i siostra wyjechały to nie miałem wyboru), po czym zacząłem przeglądać Instagrama.

Kiedy tak bezczynnie siedziałem na kanapie w salonie, zadzwonił dzwonek do drzwi. ,,Pewnie już przyjechali" pomyślałem i pobiegłem do wejścia, aby wpuścić kumpli. Przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi. Moim oczą ukazali się Chase i Jaden.

-Siema- Chase wystawił rękę, żeby przybić piątkę.

-Hej- odpowiedziałem.

We trójkę weszliśmy do domu.

-Jackson i Josh nie przyjechali z wami?- zdziwiłem się.

-Dzwoniłem do Josha. Będzie trochę później- powiedział Jaden, na co skinąłem głową.

-Jackson pewnie też trochę się spóźni- Chase machnął ręką.

Zabawne, że po tylu kłótniach i spinach, które mieliśmy zachowywaliśmy się jakby niczego nie było.

-To co? Rozkręcamy imprezę!- zaśmiał się Jaden, wyciągając z plecaka jakieś używki. Oczy zaświeciły mi się. Nigdy nie brałem dużo, ale kiedy zobaczyłem co Jaden wyciągnął z plecaka, poczułem się tak jak wtedy kiedy byłem uzależniony od petów.

Byliśmy już trochę nawaleni, ale nadal mieliśmy kontakt z rzeczywistością, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Ja otworzę!- mruknąłem wstając z dywanu, na którym przed chwilą próbowałem udawać dżdżownicę. Kurde chyba ostro się nawaliłem.

-Siema- zbiłem piątkę z Joshem. Chłopak popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem, po czym dostał jakiegoś ataku śmiechu.

-Coś czuję, że nie jesteście do końca trzeźwi- parsknął, patrząc jak ledwo mogę utrzymać pion.

Zaraz potem chłopak dołączył do nas i mogliśmy pogadać jak za dawnych lat (trochę nawaleni i nie do końca świadomi, ale szczerzy).

-Też sądzę, że koty powinny mieć prawa wyborcze- jęknął Chase rzucając się na kanapę. ,,A Josh mówił, że to ja jestem nawalony" pomyślałem, patrząc jak chłopak turla się po kanapie..

Około 18:00 ponownie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wiedziałem, że to musi być Jackson, więc omijając śpiącego na podłodze Jadena i Chasa ruszyłem do drzwi.

-Sorry że tak późno, ale samolot miał opóźnienie- powiedział Jackson na przywitanie, po czym wszedł do środka.

-Rozumiem, że zabawiliście się beze mnie- parsknął śmiechem widząc śpiącego Jadena i Chasa.

-Najlepsze przed nami- zapewniłem.

Razem z Jacksonem weszliśmy do salonu.

-O nie! Nie mówiłeś, że ten zjeb też tu będzie- wrzasnął na widok Josha.

-Kurwa trzymajcie mnie- zaczął zszokowany widokiem chłopaka Josh.

,,Dobra, czyli jednak nie pogodzili się" pomyślałem, ale nawet nie zdążyłem coś powiedzieć, zanim Josh rzucił się na Jacksona.

-Co jest?!- Jaden wstał z podłogi, jak poparzony słysząc huk (chłopcy podczas bójki rozwalili doniczkę).

-Po prostu mi pomóż!- krzyknąłem do niego, próbując odciągnąć Josha od Jacksona. Jaden szybko otrząsnął się i zaczął budzić Chasa.

Chwilę później bójka przeniosła się na podwórko.
Na początek z domu wybiegli Josh i Jackson, a zaraz za nimi my próbujący ich uspokoić.
W pewniej chwili Jackson pchnął Josha tak mocno, że ten upadł na ziemię.

-Pożałujesz tego- warknął Josh. Mało myśląc wziął kamień leżący obok i cisnął nim w Jacksona. Chłopak zrobił zwinny unik przez co głaz poleciał dalej i rozbił szybę w jednym z sąsiednich domów.

-No to zajebiście!- krzyknął wkurzony Chase.

Chyba nie mogło być już gorzej.

Koniec gry // Payton Moormeier Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz