~ Rozdział 22 ~

296 32 21
                                    

*Ciąg dalszy wydarzeń*
-Jesteś cholernie zadufany w sobie- prychnęłam, na co nie odpowiedział- ciesz się, że masz takich przyjaciół, którym na tobie zależy, bo tak się składa, że Parker przyszedł do mnie, aby prosić mnie żebym z tobą pogadała, a ty mu się tak odwdzięczasz- zakończyłam. Payton ewidentnie się zdziwił.

-Przepraszam, ja...

-To nie mi należą się przeprosiny- powiedziałam oschle- są inne osoby, które bardziej na to zasługują.

Odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku domu. Parker nadal stał na werandzie i przypatrywał się wszystkiemu co się przed chwilą zadziało.

-Chodź- machnęłam ręką do chłopaka, aby wszedł za mną do domu.

-Nie rozumiem, dlaczego nadal zależy ci na tej przyjaźni- powiedziałam kiedy Parker usiadł na krześle kuchennym.

-Jest trochę pogubiony. Był jednym z najpopularniejszych infuensefrów, a teraz wszystko przepadło. Josh i reszta go wystawili dla tego całego Hype House, stracił followersów i ta jego internetowa kariera trochę się sypie- wyjaśnił.

-Zazdroszczę mu takiego przyjaciela jak ty- uśmiechnęłam się w kierunku chłopaka.

-Znamy się od zawsze. Ma jakieś tam jazdy, ale mu przejdzie- Parker machnął ręką- co oczywiście nie znaczy, że może nazywać cię dziwką- dodał szybko, przypominając sobie sytuacje z przed chwili.

-To akurat nie jest istotne, po prostu nie rozumiem, czemu to zrobił.

-Wiesz, polubił cię- chłopak posłał mi znaczące spojrzenie. Udałam, że tego nie widzę. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej jakiś napój, po czym rzuciłam nim do Parkera. To co powiedział i fakt, że nazwał mnie dziwką zdecydowanie się wykluczał, ale nie chciałam drążyć tematu.

- W takim razie co mamy robić?- zapytałam, siadając obok niego.

-Czekać. Może za jakiś czas się opanuje- poradził, upijając trochę napoju. W całej tej sytuacji był dziwnie spokojny. Jego zadufany w sobie przyjaciel odwalał jakąś nie potrzebną szopkę, a on go bronił.

-Nie uważasz, że Payton trochę przegina?- zapytałam zszokowana. Liczyłam, że ktoś w końcu przemówi mu do rozumu.

-Audrey, co my możemy? Jest zadufanym w sobie influenserem, który nie widzi nic więcej oprócz czubka własnego nosa- machnął ręką. Niebywałe, że nie przejmował się tym wszystkim.

-Ale on nie może dostawać wiecznie wszystkiego co chce!- tupnęłam nogą, jak mała nadąsana dziewczynka, która nie dostała lizaka.

-Myślisz, że nie próbowałem z nim o tym gadać? Ten cały Hype strzelił mu do głowy tak mocno, że nie pozostaje nam nic więcej tylko czekać. On się nie zmieni Audrey. Zawsze znajdzie sobie kogoś kto mu będzie pozwalał na wszystko co zechce. Nie ma sensu go zatrzymywać- wyjaśnił.

Westchnęłam ciężko nieusatysfakcjonowana rozmową z Parkerem. Liczyłam, że zrobi coś, aby Payton się w końcu ogarnął.

-Muszę się zbierać- Parker klasnął w ręce i wstał z kuchennego siedzenia- do zobaczenia Audrey.

-Do zobaczenia.

*Parę godzin późnej*
Jeszcze raz przemyślałam sobie rozmowę z Parkerem. Uznałam, że nie miał racji i muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Payton musi się w końcu ogarnąć, a ja mu w tym pomogę.

Założyłam byle jaką bluzę i wyszłam z domu. Przeszłam dosłownie kilka kroków, zanim znalazłam się przed domem Paytona. Zapukałam do sąsiadów, czekając aż chłopak wyjdzie z domu. Przewróciłam oczami nie uzyskując żadnej reakcji.

-Payton otwieraj te cholerne drzwi!- wydarłam mordę. Dobra może nie było to zbyt inteligentne, ale jak sobie coś postanowię to za wszelką cenę muszę to zrobić.

W końcu po parunastu sekundach usłyszałam kroki. ,,Nareszcie" pomyślałam lekko zirytowana. Poprawiłam włosy i z zniecierpliwieniem czekałam, na Paytona. Usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach i moim oczom ukazała się... Margot... dziewczyna z mojej szkoły.

-Ooo hej Audrey! Wejdziesz?- zapytała uśmiechając się słodko.

Przeleciałam oczami po jej ciele. Miała włosy upięte w luźny kucyk, całą szyję w malinkach, a koszulka, którą miała na sobie z pewnością nie należała do niej.

-Nie, dzięki- wykrztusiłam po paru sekundach. Byłam obrzydzona tą całą sytuacją- chciałam pogadać z Paytonem, ale widzę, że jesteście zajęci. Przyjdę innym razem.

Uśmiechnęłam się sztucznie, ale od środka zżerała mnie okropna irytacja. ,,Zawsze znajdzie się ktoś kto pozwoli mu na wszystko co zechce" przypomniałam słowa słowa Parkera.

-Miłej zabawy- rzuciłam, chcąc jak najszybciej wrócić do domu i wymazać sobie z pamięci obrazek napalonej Margot.

-Audrey?!- usłyszałam głos Paytona. Przez uchylone drzwi spostrzegłam, jak chłopak schodzi ze schodów.

Nie czekając na jego dalsze słowa, zbiegłam z werandy unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.

-Poczekaj!- krzyknął, jednak wcale nie zamierzałam się zatrzymywać. Wybiegł z domu i szarpnął mnie za ramię, widząc, że jego słowa nie wywołują u mnie żadnej rekacji- zrozum kurwa to nie tak jak myślisz...

***
Hejka! A oto kolejny rozdział! Dajcie znać co o nim sądzicie w komentarzach. Nie zapomnijcie zostawić po sobie gwiazdki. Buziaki<3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 07, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Koniec gry // Payton Moormeier Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz