- Jedziemy? - Lucas wszedł do pokoju, gdy sięgałam po swoją torbę.
- Tak, tylko muszę znaleźć... - rozglądałam się po pokoju.
- ... telefon? - podał mi mojego smartphone.
- Tak. Dzięki. - uśmiechnęłam się na widok zguby.
Spostrzegłam, że Lucas w całości był ubrany na czarno. Czarna bluzka, czarna skórzana kurtka i czarne jeansowe spodnie jeszcze bardziej podkreślały kolor jego oczu, a włosy w lekkim nieładzie dodawały pikanterii całemu lookowi. Każdej dziewczynie, która go dzisiaj zobaczy, z pewnością serce przyspieszy, a oddech stanie w gardle. Na każdej dziewczynie zrobi wielkie wrażenie to, jak wygląda.
Ja również zaliczałam się do tych dziewczyn. Jak tylko go ujrzałam, niewiele brakowało, a ślinka pociekłaby mi po brodzie jak psu na widok kości. Był przystojny. Musiałam to przyznać. Przystojny zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Szarmancki, miły, zabawny... nic dziwnego, że Olivia się w nim zakochała. Z pewnością niejedna ze szkoły do niego wzdychała. Byłam ciekawa, ileż to dziewczyn przewinęło się przez jego życie, ile dziewczyn całowało te usta... tym bardziej że był aniołem. Poczułam się zazdrosna.
- Idziemy? - wypalił, gdy nie ruszałam się z miejsca.
- Tak! - wykrzyczałam, jak osoba wyrwana ze snu. - Chodźmy! - wyminęłam go i pośpiesznie udałam się w stronę wyjścia.Samochód był w garażu. Weszłam do środka i zauważyłam, że oprócz dwóch aut (Lucasa i Michaela), które już znałam, w środku stały jeszcze trzy inne. Skąd oni mają tyle kasy?, zadałam sobie to pytanie w myślach, patrząc na otaczający mnie luksus.
- To wszystko jest wasze? - zapytałam, rozglądając się wokół.
- Tak. - odparł i otworzył mi drzwi. - Panno Melton? - ręką dał sygnał, że zaprasza mnie do środka.
Wsiadłam do skórzanego wnętrza i zapięłam pas. Lucas w tym czasie obszedł auto i wsiadł do auta na miejsce kierowcy.
- Pas zapnij. - powiedziałam, kiedy zaczął wyjeżdżać z garażu.
- Nie martw się aniołku. Nic mi się nie stanie. Jestem świetnym kierowcą. - wdepnął gaz, a mnie wcisnęło w fotel.
Normalnie słysząc słowo „aniołek" z jego ust, byłam zachwycona. Tym razem jednak poczułam się dziwnie. Przypomniała mi się wczorajsza rozmowa. Po tym, jak zostałam sama w pokoju, wszystkie myśli naparły na mnie z podwojoną mocą. Samej było mi ciężko je wyłączyć. Nadal byłam wściekła, że tak ważne informacje zostały przede mną zatajone.Zgodnie z prośbą Lucasa zadzwoniłam do mamy i powiedziałam jej, gdzie zamierzam spędzić noc. Wyczułam napięcie w jej głosie. Wiedziałam, że nie spodobał się jej mój pomysł, ale zapewne uznała, że lepiej ugryźć się w język i przytaknąć niż wywołać kolejną burzę. Chociaż raz postąpiła, jak należy. Dobrze, że zaakceptowała mój pomysł, nawet jeśli nie była z niego zadowolona, inaczej nie byłabym skłonna dzisiaj wrócić do domu. Kiedy powiedziałam jej o powrocie, wiedziałam, że się ucieszyła. Wyczułam wyraźną ulgę w jej głosie. Było mi tylko przykro, że tej radości nie powiedziała na głos. Ostatnio nasze relacje naprawdę nie były dobre. Co prawda nigdy nie były takie, jakie być powinny, ale już wolałam, jak całymi dniami pracowała, niż jak byłam z nią pokłócona albo ona biła mnie po twarzy. Wszystko było lepsze od tego.
- Podjedziemy najpierw do mnie do domu? - przerwałam ciszę.
- Dobrze.
- Wejdziesz? - zapytałam, gdy zatrzymaliśmy się na posesji.
- Z chęcią. - odparł i wysiadł z auta.
- Rozgość się! - wykrzyczałam, wchodząc po schodach na górę.Pobiegłam szybko po jakieś świeże ubrania i udałam się do łazienki. Jakieś piętnaście minut później byłam już gotowa do wyjścia. Lucas zaproponował mi ubrania Angel, jak byliśmy w jego domu, ale nie chciałam więcej przygód z jej odzieżą. Na końcu wyszłabym może w koszulce nocnej albo jakimś czerwonym lateksowym kostiumie. Podziękowałam i uznałam, że zostanę przy swoich ubraniach. Teraz na szczęście szybko pozbyłam się wczorajszych ubrań i cieszyłam się, że znowu rozsiewam wokół siebie woń świeżości i perfum, a nie brudu i potu. Ubrana w brązowy sweterek oversize z dekoltem w serek i czarne jeansy prezentowałam się bardzo ładnie. Wyciągnęłam z szafy najlepsze rzeczy, jakie tylko miałam. Nie chciałam wyglądać jak nieszczęście przy Lucasie. Chciałam chociaż trochę mu dorównać i nie odstawać od niego. Wyszłam z łazienki, poprawiając sweterek, który przez dekolt zsuwał mi się co rusz z jednego ramienia.
- Już jestem gotowa. - odezwałam się, widząc Lucasa w swoim pokoju.
Lucas odwrócił się w moją stronę i z uśmiechem na twarzy obejrzał mnie od butów po czubek głowy. Pod siłą jego spojrzenia czułam, jak zaczęłam się stresować, jednak starałam się nie pokazywać tego po sobie i w dalszym ciągu stałam pewnie wyprostowana.
- Widzę, że znalazłaś miejsce na obraz.
- Tak. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za niego. Bardzo mi się podoba.
- Gdybyś tylko chciała, to sama mogłabyś sobie taki namalować. Nie zapominaj, że ty również masz talent.
- Nie. Ja nigdy bym takiego nie namalowała. Nigdy nie lubiłam malować. Bardziej interesowało mnie rysowanie. Zdecydowanie bardziej wolę ołówek od pędzla.
- Chodźmy. Nie chcę, żebyś się spóźniła na zajęcia. - zaczął się do mnie zbliżać, a właściwie to do wyjścia, które znajdowało się za mną.
CZYTASZ
ANIOŁY. POCZĄTKI NIEBA
RomanceSzklanka „Harrego Pottera", łyżka „Zmierzchu", szczypta „Miasta Kości" i odrobina „Szeptu"... by powstała seria ANIOŁY Nagła przeprowadzka do Raprenvile od początku była dla Mii durnym pomysłem. Nowe miasto, ludzie, szkoła i... nowe problemy, zwła...