ROZDZIAŁ 16 A TO NIESPODZIANKA!

318 11 0
                                    

6 – 15 listopada 2016, Raprenvile

– Dobry wieczór, aniołku – usłyszałam damski głos.

Próbowałam otworzyć oczy. Obraz był rozmazany, a ostre światło raniło moje wrażliwe źrenice. Dodatkowo ból głowy był nie do zniesienia. Zacisnęłam odruchowo powieki, krzywiąc się z bólu. Po policzkach spłynęły mi pojedyncze łzy. Chciałam zakryć oślepiające światło, ale nie mogłam podnieść ręki. Była okropnie ciężka, by choć trochę nią poruszyć. Ostatecznie znów padłam z wyczerpania.

Obudziłam się w środku nocy. Przynajmniej tak mi się wydawało, ponieważ wszędzie panował mrok. Zamrugałam kilka razy, by wyostrzyć ostrość i przyzwyczaić oczy do panującej wokół ciemności. Dzięki niewielkiej strudze światła, które wpadało przez zamknięte drzwi, udało mi się zauważyć, że znajdowałam się w niewielkich rozmiarów pokoju, w którym poza łóżkiem, prawdopodobnie nic więcej nie stało. Chciałam się podnieść, ale coś blokowało mi ruchy.

– Co jest?! – Poddenerwowana i jednocześnie przerażona, zaczęłam chaotycznie wymachiwać rękoma.

Do każdego nadgarstka miałam przywiązany gruby sznur, przez który nie sposób było poruszać rękoma bardziej niż na kilka centymetrów. Końce sznurków były przywiązane po bokach do starego stelaża łóżka, na którym leżałam. Zrozumiałam jedno – byłam uwięziona! Nie wiedziałam tylko, dlaczego i przez kogo.

Niespodziewanie do uszu dotarł przytłumiony odgłos kroków, dobiegał zza drzwi. Ktoś stał za nimi. Widziałam cień pod szparą w drzwiach. Prawdopodobnie osoba znajdująca się za nimi przysłuchiwała się, czy z pokoju dochodziły jakieś dźwięki. Wstrzymałam oddech, błagając w duchu, by nieznajomy sobie poszedł. Odetchnęłam z ulgą, gdy cień, który jeszcze sekundę temu widziałam pod drzwiami, zniknął, ale wtedy drzwi gwałtownie się otwarły i w progu stanęła...

– Olivia?! – Nie dowierzałam własnym oczom.

– Witaj, Mio – odparła z uśmiechem na twarzy i nacisnęła włącznik, znajdujący się na ścianie przy wejściu. Pokój zalała jasność.

Faktycznie byłam w jakimś niewielkim pomieszczeniu, które zdecydowanie odstawało od normalnych pokoi.

Ściany były w opłakanym stanie. Gdzieniegdzie tynk odpadał wraz z farbą, w kątach wisiały gęste pajęczyny, a miejsce na ścianie, w którym powinno znajdować się okno, zabite było grubymi dechami. Za lampę robiła goła żarówka bez żadnego klosza, a to, na czym leżałam, nie było wcale przyjemnym dla oczu widokiem. Stary, pożółkły materac budził obrzydzenie i wywoływał odruch wymiotny. Nie chciałam wiedzieć, ile robactwa znajdowało się w wypełniaczu. Pod głową miałam jakiś worek ze słomą, a okrywał mnie szary, podziurawiony i poprzepalany koc, który wyglądał jak psu wyciągnięty z gardła, a który zapewne miał mnie chronić od niskiej temperatury, jaka panowała w tym miejscu.

Gdzie ja jestem? Czy to jakaś szopa? A może stary opuszczony chlew? – zastanawiałam się, nie kojarząc tego miejsca.

Sznur, który owijał moje zranione do czerwoności nadgarstki, przywiązany był do metalowych prętów, wystających ze ściany.

– Olivio, co ty wyprawiasz?! – Zdenerwowałam się i ponownie zaczęłam wierzgać rękoma, próbując się uwolnić.

Olivia, widząc, jak walczyłam bezskutecznie z węzłami, tylko się zaśmiała. Byłam bezradna. Nic nie mogłam zrobić.

– Wypuść mnie! – Ta sytuacja przestawała mnie bawić.

– Nie mogę, skarbie – Spoważniała. – Nie mogę. – Pokręciła smutno głową.

ANIOŁY. POCZĄTKI NIEBAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz