ROZDZIAŁ 21 CZ.III

209 9 0
                                    

- O czym myślisz? - zapytał, widząc, że pochłonął mnie odrębny świat.

- Myślisz, że moja mama z tego wyjdzie? - posmutniałam, przypominając sobie poważny stan mamy.

- Na pewno wyjdzie. Jest silną kobietą. Ktoś taki jak ona da sobie radę. - przyłożył swoją dłoń do mojego policzka.

- Tak uważasz? - spojrzałam w jego oczy, jakbym szukała w nich odpowiedzi.

- Tak. - pokiwał głową. - Wyjdzie z tego! - pocałował mnie.

Uwierzyłam w to, co mówił. Faktycznie moja mama była silną kobietą. Zaliczała się do tych, które wszystko robią same, które każdą przeszkodę pokonują same i nie potrzebują mężczyzny u boku. Życzyłam jej, by po śmierci ojca zakochała się drugi raz, ale po tylu latach zrozumiałam, że najlepiej jej było w pojedynkę. Widać kochała mojego ojca tak bardzo, że nie widziała u swego boku nikogo innego.

Dzięki słowom Lucasa odzyskałam wiarę. Wierzyłam, że mama odzyska przytomność i że będzie jak wcześniej. Musiałam tylko być cierpliwa i wierzyć mocno, że tak się stanie. W końcu wiara ma ogromną moc.

Dni mijały, a każdy dzień wyglądał tak samo. W ciągu dnia chodziłam normalnie do szkoły, by moje życie choć trochę mogło wyglądać normalnie, a z drugiej strony, by nie wzbudzać podejrzeń, a po zajęciach jeździłam do szpitala do mamy i czuwałam przy niej. Opowiadałam jej o wszystkim: o tym, co ciekawego wydarzyło się w szkole, o braku postępów w poszukiwaniu Blagela, o tym, jaka szczęśliwa byłam w związku z Lucasem i jak bardzo Anhelesowie mnie wspierają oraz o tym, jak z każdym dniem odkrywałam nowe tajemnice dotyczące życia anioła.

Dowiedziałam się, że Edward Colnwood i jego syn Otar przybyli tutaj, by pomóc Anhelesom w odszukaniu Blagela. Lucas poprosił ich o to, jak złapał Olivię. Dzięki ich mocom dowiedzieliśmy się od zwierząt, że człowiek ptak zabijał ich siostry i braci, by następnie karmić się nimi. Ukrywał się podobno w jakimś opuszczonym tartaku w sąsiednim miasteczku. Niestety, kiedy Anhelesowie tam dotarli, Blagela już nie było. Ponownie uciekł. Nikt nie wiedział, gdzie się aktualnie podziewał. Nie wiedzieliśmy również, dlaczego wziął sobie na cel moją mamę. To wszystko było bardzo dziwne i tajemnicze zarazem. Mimo że na niektóre pytania pojawiały się odpowiedzi, to nadal w dalszym ciągu przybywały kolejne, na które odpowiedzi były nieznane. Odniosłam wrażenie, że moje życie było pasmem niekończących się nierozwiązanych zagadek. Czułam się, jak zamknięta w pokoju, z którego nie było wyjścia, bo za kolejnymi drzwiami znajdowały się kolejne i kolejne... a ich końca nie było widać. Męczyło mnie już to. Chciałam w końcu mieć jasność na całą sprawę. Wiedziałam, że gdy zdobędę się na odwagę, uzyskam odpowiedzi na dręczące mnie pytania, ale wtedy ostatecznie wiedziałam, że stracę coś najważniejszego, najcenniejszego – człowieczeństwo. Przestanę wtedy być zwyczajnym człowiekiem, którym jeszcze w jakimś stopniu byłam, a w całości stanę się częścią anielskiego życia. Cena była dość wysoka. Musiałam to wszystko dobrze przemyśleć, zdecydować, co jest dla mnie najważniejsze.

- Mam dla ciebie niespodziankę. - zwróciłam się do Lucasa.

Odebrał mnie jak zwykle ze szpitala i zamierzaliśmy wracać do domu, kiedy zdecydowałam, że muszę zrobić coś, by ten dzień nie skończył się tak samo, jak wczorajszy, przedwczorajszy i każdy poprzedni...

- Co to za niespodzianka? - spojrzał na mnie, a na jego twarzy malowała się ciekawość.

- Nie powiem. Zdradzę tylko, że czeka w moim domu. - odparłam i odwróciłam głowę, by nie zdradzić się uśmiechem.

- W takim razie jedziemy tam. - odparł i wdepnął gaz.

Dziesięć minut później staliśmy już autem na podjeździe przed moim domem. Nie licząc tego, że byłam w domu zaraz po zajęciach, by przygotować wszystko, ostatni raz byłam w domu przed atakiem Olivii. Od ataku moim domem stał się dom Anhelesów. Nawet tam spotykałam się z mamą. Teraz stojąc na posesji, czułam się, jakby minęły lata. Jakbym wyjechała i wróciła w rodzinne strony po dłuższym czasie. Dom był mi obcy. Podeszliśmy do drzwi, a ja od kluczyłam zamek w drzwiach. Przywitał mnie obcy, choć znajomy widok przedpokoju. Mieszkanie było takie puste i ciche. Jakby nikt w nim nie mieszkał od bardzo dawna. Weszliśmy do salonu i usłyszałam zaskoczony głos Lucasa:

- Wow!

Wiedziałam, o co mu chodziło. Widok stołu zaopatrzonego w róże i świeczki podkreślał romantyczny nastrój, który panował w całym salonie.

- Gdybym wiedział, co mnie czeka, ubrałbym się jakoś bardziej odpowiednio. - wyznał, spoglądając na swój strój.

- Dlatego w moim pokoju czekają na ciebie ubrania na przebranie. - wyznałam i złapałam go za rękę, prowadząc po schodach w stronę mojego dawnego pokoju. - Spotykamy się na dole za pół godziny. - zamknęłam drzwi, zostawiając Lucasa w pokoju i udałam się do pokoju mamy, gdzie na łóżku czekała na mnie czerwona obcisła sukienka z długim rękawem i dekoltem w szpic.

ANIOŁY. POCZĄTKI NIEBAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz