Kolejnego dnia obudziłam się w dużym łóżku obok Avril, która nadal smacznie spała. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nie wiedząc, gdzie byłam. Gdy na jednej ze ścian dostrzegłam plakaty Lady Gagi, już wiedziałam. Kto był tak wielkim fanem Gagi jak ja? Tylko Xavier. Również znał każdą jej piosenkę i każdy szczegół z jej życia. Szczęściarz miał okazję posłuchać jej na żywo aż cztery razy, kiedy ja tylko raz.
Rolety były zasłonięte, dzięki bogu. Ból głowy był nie do zniesienia, a promienie słońca wszystko by pogorszyły. Próbowałam przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Wczorajszy taniec z Dymitrem i pisk Avril, który wyrwał mnie z transu. A potem prawdopodobnie zemdlałam, a ktoś zaniósł mnie tutaj. Musiałam tej osobie podziękować. I najpierw dowiedzieć się, kto to był.
Na stoliku nocnym stała butelka wody mineralnej i opakowanie tabletek na głowę. Nie sądziłam, że to może bardzo pomóc, ale może chociaż jakoś zniweluje ból. Wypiłam połowę butelki. Byłam niesamowicie spragniona, ale chciałam coś zostawić przyjaciółce. Napiję się czegoś w kuchni.
Powoli wyszłam z pokoju i skierowałam się do pustej kuchni. Nikogo nie było słychać i zdawało się, że albo wszyscy spali, albo gdzieś wyszli. Nie wiedziałam też, czy ktoś prócz mnie i Avril, przenocował tutaj.
Przechodząc obok lustra dostrzegłam, że byłam ubrana dosłownie w to samo, co zeszłej nocy, której tutaj spałam. Czarne, za duże dresy i biała koszulka Dymitra, którą pożyczyłam, bo na moją wylałam sok porzeczkowy. Tak, musiałam mu podziękować. To pewnie dzięki niemu teraz nie spałam na zimnej podłodze. Albo dzięki Xavierowi, to przecież w jego pokoju byłam. Albo najlepiej całej trójce.
Powinnam wczoraj przyhamować i nie wypić tak dużo. Ale tego właśnie potrzebowałam. Oderwać się od rzeczywistości, a w tym pomóc mógł mi tylko alkohol i taniec. Ale na jeden taki dzień mogłam sobie pozwolić, prawda?
Całe szczęście dzisiejszego dnia nie szłam do pracy. Tak samo jutro. Miałam sporo czasu na ogarnięcie się. Zresztą, Chris i tak cofnąłby mnie do domu, gdyby zobaczył mnie w tym stanie. Znałam go doskonale. Nie pozwoliłby przyjść pracownikowi, który reprezentował sobą to, co ja w tym momencie.
Wszędzie walały się butelki po alkoholu, a zapach jego i dymu papierosowego nadal utrzymywał się w powietrzu. Przysięgam, że jak już dojdę do siebie, to pomogę w sprzątaniu.
Wypiłam kolejną szklankę wody, już chyba czwartą z rzędu i skierowałam się ponownie do sypialni Xaviera. Avril nadal słodko spała, więc położyłam się obok niej, przyglądając się jej twarzy. I gdyby ktoś teraz na nas spojrzał, wyglądałoby jakbym była psychopatką, obmyślającą plan zagłady na własnej przyjaciółce.
Szybko znowu zapadłam w sen. Obudziło mnie otwarcie drzwi wejściowych i roześmiane głosy chłopaków. Avril obejmowała mnie nawet po przebudzeniu. Nie minęła nawet minuta, a zza drzwi pokoju dostrzegłam głowę Xaviera, który przyglądał nam się z zaciekawieniem. Avril przetarła oczy, rozmywając sobie tym jeszcze mocniej makijaż.
— Jak się czujecie, drogie panie? — zapytał spokojnie. Odpowiedziałam mu niewyraźnie, nie do końca wiedząc co i podniosłam się do siadu. Nie trwało to jednak długo, bo dwie sekundy potem znowu rzuciłam się na łóżko, przykrywając się szczelnie pościelą. Avril mówiła coś do siebie lub do nas, nie wiedziałam, ale nie dało się nic zrozumieć. Podniosła się i chwyciła za butelkę i tabletki, które ja zażyłam wcześniej.
Xavier nagle zniknął i nie pojawił się przez kolejne dziesięć minut. Kiedy z Avril wyczołgałyśmy się z sypialni, skierowałyśmy się do łazienki. Słaba usiadłam na toalecie, a Avril obmyła swoją twarz zimną wodą. Zmyła także resztki makijażu, a potem zamieniłyśmy się. Umyłam zęby palcem, niehigieniczne byłoby użycie którejś z szczoteczki, nawet jeśli znajdowało się ich pięć, a mieszkańców było tylko trzech.
CZYTASZ
Silent Sirens ✔
Teen Fiction[ZAKOŃCZONE] Silent Sirens to zespół stworzony z trzech uzdolnionych muzyków. Mają szansę zdobyć popularność i karierę, o jakiej zawsze marzyli. Jednak wiedzą, że do spełnienia największych marzeń brakuje im jednego - damskiego głosu. Plan wydawał...